Nauczyciele nie ufają rządowi
Treść
Zdaniem sekcji krajowej oświaty NSZZ "Solidarność", prezydent powinien zawetować wszystkie trzy ustawy dotyczące edukacji, które przygotował rząd. Chodzi o projekty Karty Nauczyciela, ustawę o systemie oświaty oraz przyjętą już przez parlament ustawę emerytalną. - Twierdzimy, że ustawy i zapisy w nich zawarte są szkodliwe dla Polski, dla systemu oświaty i dla nauczycieli - argumentował Stefan Kubowicz, przewodniczący oświatowej "Solidarności". Wczoraj odbyło się ostatnie spotkanie w ramach zwołanego przez prezydenta oświatowego "okrągłego stołu". Lech Kaczyński opowiedział się za obniżeniem wieku rozpoczęcia obowiązku szkolnego do sześciu lat. Uczestnicy obrad spotkali się w Pałacu Prezydenckim trzy razy, w tym jedno spotkanie miało charakter bardziej szczegółowy, kiedy sześć podzespołów pracowało nad głównymi założeniami proponowanej przez rząd reformy edukacji. Jednak w opinii NSZZ "Solidarność", efekty tych prac na pewno nie będą miały znaczenia w dalszych pracach nad projektami ustaw reformujących polską oświatę. Tymczasem czasu zostało naprawdę niewiele, bo posłowie mają rozpocząć dyskusję nad ustawami oświatowymi na najbliższym posiedzeniu Sejmu. Jak poinformował wiceminister edukacji Krzysztof Stanowski, planowana jest wtedy debata na temat rządowych projektów. Ostateczną decyzję o terminie debaty podejmie rząd. - Rząd próbuje wyzbyć się odpowiedzialności państwa za edukację i za wszelką cenę próbuje doprowadzić do sprytnej prywatyzacji oświaty. Nie zgadzam się z tymi, którzy w tych ustawach tych zagrożeń nie widzą, bo te zagrożenia są - przekonywał Kubowicz. Sceptycyzmu wobec rządowych zamierzeń nie krył także prezydent Lech Kaczyński. - Moim fundamentalnym przekonaniem jest to, że edukacja jest jedną z wartości, która ma charakter egalitaryzujący. Ludzie się rodzą w różnych rodzinach, mają różne warunki wychowania, w rodzinie mogą odebrać edukację na poziomie albo bardzo wysokim, albo bardzo niskim. Zadaniem państwa - przy czym samorząd to dla mnie również państwo - jest, aby owe różnice w miarę możliwości wyrównywać - podsumował ostatnie posiedzenie "okrągłego stołu" oświatowego prezydent Kaczyński. Dobitnie podkreślił, że jest zdecydowanym przeciwnikiem decentralizacji oświaty. - Edukacja musi pozostać w rękach państwa, stąd też jestem zwolennikiem bardzo silnego nadzoru rządowego nad edukacją państwową. Jestem przeciwnikiem osłabiania tego nadzoru - podkreślił Lech Kaczyński. Miał on na myśli np. likwidację kuratoriów oświaty, które teraz sprawują nadzór merytoryczny nad szkołami. Prezydent odniósł się jednak z widoczną aprobatą do rządowej propozycji obniżenia wieku, w którym dzieci rozpoczynają naukę. Jego zdaniem, początek edukacji szkolnej powinien być zuniformizowany. - Co do zasady, to musimy przejść w roku 2012 lub 2009 na system rozpoczynania nauki w szkole w wieku lat sześciu. To nie ulega najmniejszej wątpliwości. Moim fundamentalnym przekonaniem jest to, że edukacja jest jedną z wartości, która ma charakter egalitaryzujący - podkreślił Lech Kaczyński. W opinii NSZZ "Solidarność", za obniżeniem wieku szkolnego do lat sześciu przemawiają argumenty ekonomiczno-demograficzne, a nie kwestia poprawy efektów nauczania i ograniczania kosztów emocjonalnych dzieci, rodziców i nauczycieli, natomiast priorytetem reformy winno być upowszechnienie edukacji przedszkolnej, a dopiero w dalszej kolejności wprowadzenie sześciolatków do szkół. Tymczasem przedstawiciele rządu przekonywali nauczycieli o słuszności swoich propozycji, obiecując np. podwyżki. - Intencja ministerstwa jest jasna: zmienimy płace nauczycieli, bo budżet mówi sam za siebie. Każdy nauczyciel w ciągu najbliższych 3 lat dostanie podwyżkę o 33 procent - obiecywał wiceminister edukacji Krzysztof Stanowski. Ale nauczyciele nie bardzo w te obietnice wierzą. Ich zaufanie do rządu drastycznie zmalało po tym, jak koalicja PO - PSL przeforsowała w parlamencie ustawę o emeryturach pomostowych, która od 1 stycznia 2009 roku pozbawia prawa do takich świadczeń m.in. nauczycieli. Dlatego związkowcy opowiadają się za tym, aby prezydent ją zawetował. Izabela Borańska "Nasz Dziennik" 2008-11-13
Autor: wa