Nie chciałbym, aby dzieci oglądały takie "bajki"
Treść
Trudno ocenić bezpośredni wpływ tego rodzaju przedstawień na dzieci i młodzież. Uzasadnione jest jednak przypuszczenie, że przedstawienie będzie mogło tworzyć klimat przyzwolenia dla homoseksualnych zachowań oraz dostarczy określonych wzorców. Dostrzegam problem w tym, że środowiska gejów i lesbijek stanowią "mniejszość obyczajową" - promują zachowania, zwłaszcza ze sfery seksualnej, które dla wielu ludzi w naszej części Europy są problemem społeczno-moralnym. Ideologia oraz praktyka życiowa tych środowisk wprowadzona do przestrzeni wychowania będzie tworzyć dość poważny konflikt wartości w stosunku do tradycyjnych norm etycznych. Jeśli w procesie wychowawczym w szkołach będą promowane takie kontrowersyjne wzorce, to może oznaczać, że próbuje się dziecko nastawiać przeciw rodzicom. Kojarzy mi się to z czasami, gdy dzieci dowiadywały się w szkołach, że ich rodzice są "kułakami", "wyzyskiwaczami" lub "wrogami ustroju", a dziś może dowiedzą się, że są "homofobami". Sądzę, że uczenie dzieci szacunku dla innego człowieka nie może opierać się na lekceważeniu norm moralnych. W przeciwnym razie każdy, kto stanowi "mniejszość obyczajową", będzie domagał się, aby jego pogląd był prezentowany jako równoważny. Nie tyle jako psycholog, ile jako rodzic, nie chciałbym, aby za kilka lat dzieci oglądały przedstawienie, w którym bogaty książę, który nie może zdecydować się na żonę, postanawia poślubić dziesięć kandydatek. A wszystkie one koniecznie będą pokazane jako "szczęśliwe" i "szlachetne", bo nie chciały księcia tylko dla siebie. Autor scenariusza zadba też, aby udowodnić, że poligamia jest naturalna i książę "takim się urodził". Autorowi nie będzie pewnie przeszkadzało, że dzieci do tej pory wychowywano w kulturze, gdzie ceni się monogamię, bo będzie chciał w ten sposób uczyć tolerancji dla poligamistów, którzy (na razie) w Europie są "prześladowaną mniejszością". Rozumiem, że w czasach kryzysu kultury i obyczajów oraz chaosu w świecie wartości nieuniknione jest ścieranie się różnych wzorców kulturowych czy światopoglądów, jednak właśnie szkoła nie powinna być miejscem takiego starcia; zwłaszcza gdyby miało dochodzić do zastępowania sprawdzonych norm społeczno-moralnych przez kontrowersyjne propozycje obyczajowe.
not. MSJ
"Nasz Dziennik" 2008-12-30
Autor: wa