Nie na kieszeń szpitala
Treść
Narasta bunt szpitali przeciwko ogromnym stawkom nowych ubezpieczeń od zdarzeń medycznych. Nie dochodzi do zawierania umów.
Kosztowne polisy od zdarzeń medycznych, które będą rozstrzygane przez specjalne komisje powołane przy wojewodach, nakazuje od 1 stycznia podpisywać ustawa o działalności leczniczej. Samorządy, na których barkach spoczywa utrzymanie większości szpitali, apelują do Ministerstwa Zdrowia o zmianę przepisów.
Jeśli nowe polisy nie zostaną zawarte, szpitalom grozi wykreślanie z rejestru placówek świadczących usługi medyczne. Problem w tym, że jak już informował "Nasz Dziennik", stawki nowego ubezpieczenia są horrendalnie wysokie. - W ubiegłym roku zapłaciliśmy za ubezpieczenie 83 tys. złotych. W tym roku to stare ubezpieczenie wzrosło do 150 tys. zł, a nowe, wprowadzone od 1 stycznia, zostało wyliczone przez PZU na prawie 400 tys. złotych. Więc razem musiałbym zapłacić ponad pół miliona złotych, podczas gdy cały budżet szpitala wynosi nieco ponad 10 mln zł - wylicza Waldemar Kwaterski, dyrektor szpitala w Sejnach (woj. podlaskie). - Nie stać nas na takie ubezpieczenie. A nie możemy też zgodzić się na to, aby pieniądze zamiast na ratowanie zdrowia i życia pacjentów były kierowane dla ubezpieczyciela - dodaje.
Realizując ubezpieczenie od zdarzeń medycznych, polskie szpitale musiałyby wydać w sumie około 1 mld złotych. Jak dotychczas do ogłaszanych przez podlaskie szpitale przetargów na nowe przymusowe ubezpieczenie zgłasza się tylko jedna firma świadcząca usługi w tym zakresie. Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że w przypadku braku konkurencji trudno więc nawet mówić o przetargach. Ceny polisy są wysokie, od 200 tys. zł do nawet miliona. - Nie wiem, dlaczego w sprawie nowego ubezpieczenia zgłasza się do nas jedynie PZU. Nie potrafię też wydobyć od nich informacji, na jakiej podstawie dla naszego małego szpitala firma ta wyliczyła ogromną sumę prawie 400 tys. zł - dzieli się swoimi wątpliwościami Waldemar Kwaterski.
O interwencję w sprawie niebezpiecznej dla funkcjonowania szpitali ustawy zwrócił się z prośbą do podlaskiego posła PiS Dariusza Piontkowskiego samorząd województwa podlaskiego, który zarządza wieloma szpitalami w regionie. Parlamentarzysta natychmiast skierował do ministra zdrowia interpelację. "Zdaniem samorządów wątpliwości budzi wprowadzenie dwóch ubezpieczeń obowiązkowych, dotyczących tego samego zakresu odpowiedzialności szpitala" - czytamy w interpelacji. Poseł zauważa również, że koszty ubezpieczenia OC szpitali ciągle rosną, a wprowadzona od 1 stycznia ustawa powoduje prawie czterokrotny wzrost ich sumy gwarancyjnej, co sprawia, że ubezpieczenie wzrasta niebotycznie. "W tej sytuacji samorządy postulują wprowadzenie zmian do już uchwalonych przepisów, zgodnie z którymi podmioty lecznicze prowadzące szpitale zobowiązane byłyby do posiadania tylko jednej umowy obowiązkowego ubezpieczenia".
O ubezpieczeniach szpitali rozmawiano podczas ubiegłotygodniowych obrad Zarządu Związku Polskich Powiatów. W efekcie konwenty województw opolskiego, śląskiego i dolnośląskiego zadecydowały, że szpitale im podległe nie wykupią tego ubezpieczenia. Podobne stanowisko zajmie najpewniej konwent powiatów województwa warmińsko-mazurskiego, który odbędzie się w piątek. Jeden tylko Szpital Wojewódzki w Olsztynie za nowe ubezpieczenie miałby zapłacić prawie 750 tys. złotych. Większość dyrektorów szpitali w tym regionie nie zdecydowała się więc na wykupienie polisy. Tematem nowych ubezpieczeń szpitali zajęto się również na posiedzeniu Podlaskiej Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego. Zdecydowano, że na razie szpitale nie będą karane za brak takiego ubezpieczenia. Postanowiono też zwrócić się do Ministerstwa Zdrowia o interpretację nowych przepisów ustawy.
Adam Białous
Nasz Dziennik Wtorek, 24 stycznia 2012, Nr 19 (4254)
Autor: au