Nie ojciec, ale rodzic nr 1
Treść
Decyzję o wprowadzeniu takiej nomenklatury podjęło brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych pod presją homolobby ze stowarzyszenia Stonewall. - Posunięcie to wpisuje się w szeroko zakrojoną akcję lobby homoseksualnego oraz propagatorów ideologii gender, którzy za pomocą manipulacji językiem chcą zmienić istniejącą rzeczywistość i doprowadzić do redefinicji m.in. takich pojęć, jak małżeństwo czy rodzina - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" diakon dr Jacek Pawłowicz ze Stowarzyszenia Teologów Moralistów.
Niestety, manipulacje tego typu przynoszą zamierzony efekt w sferze publicznej. - Tak właśnie krok po kroku usuwa się z oficjalnych dokumentów rodzinę naturalną tworzoną przez kobietę i mężczyznę - dodaje Pawłowicz. Jak mówi Norman Wells, dyrektor Stowarzyszenia Edukacji Rodzinnej, tego typu projekty podkopują tradycyjne wartości. - Ojcowie i matki nie są wymienialni. Mają do odegrania bardzo zróżnicowane role w zakresie opieki nad dziećmi i ich wychowania. Mówienie zatem o "rodzicu nr 1" i "rodzicu nr 2" jest obrazoburcze w stosunku do roli zarówno ojca, jak i matki - tłumaczy Norman Wells. - Wprowadzanie zmian w oficjalnych dokumentach po to, by zaspokoić żądania homoseksualnego lobby, jest próbą unormowania pewnej sytuacji sprzecznej z naturą. Najwyższy czas, żeby ministrowie zaczęli reprezentować interesy państwa jako całości, a nie ulegali każdemu żądaniu wysuwanemu przez krzykliwą, acz niereprezentatywną mniejszość - kwituje Wells. Zjednoczone Królestwo nie jest w tych poczynaniach pionierem. Przed nim były już: Kanada, Hiszpania czy niektóre amerykańskie stany, jak Massachusetts czy Wirginia.
Zmiany w warstwie językowej to preludium do rewolucji mentalnościowej. A przecież jest rzeczą naturalną, co podkreślają polscy biskupi w dokumencie "Służyć prawdzie o małżeństwie i rodzinie", że człowiek nie może "przedefiniowywać według własnej woli tych podstawowych pojęć", jakimi są: miłość, małżeństwo, rodzina. "Prawda o nich - zwracają uwagę - została objawiona przez Boga i zapisana w głębi ludzkiego serca jako prawo naturalne".
Informacja dotycząca płci właściciela paszportu również może być wymazana. Tym razem chodzi o to, by nie wprowadzać w zakłopotanie transseksualistów. W ten właśnie sposób - zauważa dr Pawłowicz - ideolodzy gender usprawiedliwiają i sankcjonują istnienie różnego rodzaju dewiacji contra naturam. Nie tylko usprawiedliwiają, ale żądają nadania im takiego samego statusu jak osobom heteroseksualnym. Gender zakłada zerwanie powiązania między naturą, tj. między płcią człowieka a identyfikacją z nią. Wedle genderideologii człowiek nie rodzi się ani dziewczynką, ani chłopcem. Stwierdzenie płci na podstawie budowy anatomicznej dziecka jest według tej ideologii dyskryminacją. Wyjściowo człowiek jest więc rodzaju nijakiego, a odpowiednią płeć będzie sobie mógł sam wybrać, a później także ją zmieniać wedle upodobania.
Anna Bałaban
Nasz Dziennik Czwartek, 13 października 2011, Nr 239 (4170)
Autor: au