Nie sprzedawać kolejki
Treść
Mieszkańcy Podhala i lokalne samorządy protestują przeciwko sprzedaży Polskich Kolei Linowych inwestorowi ze Słowacji. Ich zdaniem, ta dochodowa spółka powinna pozostać w polskich rękach. Eksperci ostrzegają, że prywatyzacja spowoduje także lawinę roszczeń odszkodowawczych ze strony górali, których rodziny w przeszłości oddawały grunty pod kolejkę linową na Kasprowy Wierch.
Pod apelem do premiera i ministra infrastruktury, który nadzoruje proces prywatyzacji, podpisało się m.in. ponad stu przedstawicieli świata nauki ze wszystkich ważniejszych ośrodków akademickich w kraju. Donald Tusk będzie miał okazję bliżej zainteresować się problemem PKL, bo przecież zadeklarował, że do czasu powołania nowego rządu będzie jednocześnie także ministrem infrastruktury.
W sprawie prywatyzacji PKL jednoznaczne stanowisko zajęła Rada Miasta Zakopanego. Radni obawiają się stworzenia monopolu turystycznego, dlatego zaapelowali do premiera i poszczególnych ministerstw. - Nieporozumieniem jest sprzedaż spółki, która przynosi zyski, i to niezłe. Tylko w ubiegłym roku PKL przyniosły 10 mln zł zysku, a w bieżącym już ponad 5 mln zł - mówi "Naszemu Dziennikowi" Jerzy Zacharko, przewodniczący Rady Miasta Zakopane. A Slovenskie Drahy, które mają kupić PKL, to firma, która ma gorsze wyniki finansowe od polskiej. Zaniepokojenie zamiarami prywatyzacji PKL wyraziło Prezydium Państwowej Rady Ochrony Środowiska, które nie widzi żadnych ekonomicznych przesłanek do pospiesznych działań prywatyzacyjnych. "Prywatyzacja kolei linowych na Kasprowym Wierchu byłaby odwróceniem dotychczasowej polityki państwa, prowadzonej od kilkudziesięciu lat w stosunku do własności prywatnej na obszarach parków narodowych i może spowodować lawinę roszczeń reprywatyzacyjnych i wniosków o zwrot wywłaszczonych nieruchomości" - czytamy w stanowisku przyrodników. Istnieje też poważna obawa, że prywatyzacja PKL przez sprzedaż jej akcji na giełdzie mogłaby doprowadzić do przejęcia spółki przez podmioty niezbyt zainteresowane jej dalszym rozwojem i pełnieniem misji wobec polskich turystów i narciarzy, i niekoniecznie służyłoby to ochronie przyrody.
Wczoraj z interpelacją do premiera Tuska wystąpił w tej sprawie poseł PiS Artur Górski. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" podkreśla, że próba pozbycia się dobrze prosperującej spółki godzi nie tylko we właściwie rozumiany interes narodowy, ale jest także próbą naruszenia dobra, które stanowi pomnik polskiej kultury technicznej. Zaznacza, że to nie jedyna inicjatywa PKP, które szukając pieniędzy, pozbywają się majątku często w sposób mało racjonalny. - Z jednej strony mamy do czynienia z próbą sprzedaży PKL, a z drugiej PKP chcą zlikwidować obecne Muzeum Kolejnictwa w Warszawie, którego tereny pod względem deweloperskim są bardzo atrakcyjne. Można zrozumieć, że PKP szukają pieniędzy, ale nie może się to odbywać kosztem dziedzictwa narodowego budowanego przez wiele pokoleń i dobra społecznego. Stąd ten szkodliwy proces należy zatrzymać - uważa Artur Górski. Poseł zwraca też uwagę na inny aspekt. - Dla Polaków Tatrzański Park Narodowy z kolejką na Kasprowy Wierch ma znaczenie symboliczne i - podobnie, jak wzgórze wawelskie lub kopalnia soli w Wieliczce - nie powinien podlegać sprzedaży w obce ręce - uważa parlamentarzysta.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik Środa, 9 listopada 2011, Nr 261 (4192)
Autor: au