Nie wykluczają strajku
Treść
Pielęgniarki z Podkarpacia nie składają broni w walce o wyższe zarobki. - Tylko zdecydowany i głośny protest stwarza szanse na poprawę tragicznej sytuacji naszego środowiska - uważa Halina Kalandyk, przewodnicząca podkarpackich struktur Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Próby zwrócenia uwagi na problemy płacowe przechodzą bez echa, dlatego siostry nie wykluczają protestów.
Przewodnicząca podkarpackich struktur OZZPiP Halina Kalandyk przekonuje, że pielęgniarki są pierwsze do pracy, ale ostatnie w kolejce po wynagrodzenia. Zauważa, że nie są też traktowane na równi z innymi grupami zawodowymi, np. z lekarzami, dla których zawsze znajdują się pieniądze. - Zwracając się pisemnie bądź prowadząc rozmowy, jesteśmy zbywane. Otrzymujemy odpowiedzi typu: nie ma pieniędzy, placówka jest zadłużona. I tak za każdym razem. Tymczasem życie staje się coraz droższe i nas też to dotyka. W tej sytuacji tylko drastyczna forma protestu daje naszemu środowisku szanse na poprawę trudnej sytuacji ekonomicznej - ocenia Kalandyk. Brak systemowych rozwiązań w resorcie zdrowia i zrzucanie odpowiedzialności tylko na niedofinansowane szpitale potęguje niezadowolenie pielęgniarek. Po 10 dniach głodówki i negocjacjach z udziałem przedstawiciela Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej 11 pielęgniarek ze Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu zawiesiło protest. Siostry, które domagają się 650 zł podwyżki, nie zgodziły się na jednorazową rekompensatę finansową i dały dyrekcji czas na dokładną analizę finansową placówki oraz znalezienie pieniędzy na podwyżki. - To nie koniec naszego protestu, jedynie zawieszenie. Nasze żądania są wciąż aktualne - informuje Ewa Rygiel, przewodnicząca OZZPiP w przemyskim szpitalu. Pielęgniarki liczą na to, że pieniądze za nadwykonania dla szpitali pozwolą wygospodarować pieniądze na podwyżki płac. Na Podkarpaciu pracuje obecnie ok. 16 tys. pielęgniarek i położnych, a wysokość ich zarobków pozostawia wiele do życzenia. Pod względem płacowym podkarpacki biały personel plasuje się na czwartym od końca miejscu w Polsce. Z powodów płacowych prestiż tego zawodu się obniża, kadra się starzeje (średnia wieku pielęgniarek przekracza tu 40 lat), bo młodsze, coraz lepiej wykształcone pielęgniarki nie chcą pracować za tak marne pieniądze i wyjeżdżają za chlebem za granicę. - Gdyby państwo zadbało o systemowe rozwiązanie problemów płacowych naszej grupy zawodowej, nie musiałybyśmy strajkować, a tym bardziej uciekać po godne warunki życia do innych krajów - mówi przewodnicząca. W ciągu kilku ostatnich lat na pracę za granicą zdecydowało się ponad 250 pielęgniarek z Podkarpacia.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2011-03-31
Autor: jc