Niech MON wytłumaczy się z przetargu
Treść
O przekazanie pełnej dokumentacji dotyczącej remontu Tu-154M nr 101 do prokuratura generalnego Andrzeja Seremeta wystąpił Parlamentarny Zespół ds. Wyjaśnienia Katastrofy Smoleńskiej. Niepokój parlamentarzystów wzbudziła informacja, że wart 70 mln zł przetarg na remont dwóch rządowych maszyn wygrała spółka, której kierownictwo było powiązane z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi.
- Chcielibyśmy otrzymać całą dokumentację związaną z remontem rządowego samolotu, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem, również tę dotyczącą przetargu, oraz protokół zdawczo-odbiorczy przy przekazywaniu tupolewa z rosyjskich zakładów stronie polskiej - mówi poseł Antoni Macierewicz, szef sejmowego zespołu. Jak informuje Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej, ostateczna decyzja w sprawie ewentualnego wydania tych dokumentów będzie należała do Wojskowej Prokuratury Okręgowej, która prowadzi w tej sprawie postępowanie. Na jej podjęcie prokuratorzy mają 30 dni.
Wątpliwości posłów co do kwestii remontu tupolewa przysparza fakt, że przetarg na remont rządowej maszyny wygrało konsorcjum MAW Telecom Intl. i Polit-Elektronik. Postępowanie przetargowe, mające doprowadzić do wyłonienia wykonawcy, zostało uruchomione w Ministerstwie Obrony Narodowej 11 lutego 2009 roku. Oferty wstępne 26 lutego 2009 r. oprócz konsorcjum złożyły też Metalexport-S oraz Bumar, ale komisja MON uznała, że ich propozycje nie spełniły wymagań przetargu, i je odrzuciła.
Kontrakt na blisko 70 mln zł z konsorcjum Maw Telecom i Polit Elektronik obejmował remont główny i przedłużenie resursu technicznego oraz modyfikację obu rządowych Tu-154M, remont główny 8 silników D-30KU, remont główny silnika TA-6A oraz remont agregatów zapasowych z apteczek technicznych samolotów. Nie wiadomo jednak, jakie konkretne kryteria zdecydowały o wyborze konsorcjum MAW Telecom i Polit-Elektronik w przetargu na remont i modernizację obu rządowych Tu-154M. W jednym z dokumentów MON, tj. w "Protokole postępowania o udzielenie zamówienia, którego przedmiotem jest wykonanie remontu sprzętu wojskowego" czytamy tylko, że "Oferta ostateczna spełniła warunki stawiane w 'Zaproszeniu do składania ofert ostatecznych'". Nic więcej nie wiadomo także o tym, w jaki sposób resort zabezpieczył remont tupolewa. - Zamawiający i Wykonawca zawarli w umowie, że przedstawiciele Użytkownika, tj. 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego (technik/inżynier), będą nadzorowali proces remontu bezpośrednio w zakładzie remontowym przez cały czas trwania remontu - informuje MON, nie podając jednak szczegółów na ten temat.
MON wybrało konsorcjum, odrzucając propozycje innych firm, m.in. Bumaru. A to właśnie Bumar zajmował się wcześniej serwisem tupolewów. Jak podkreśliła w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Monika Koniecko, rzecznik prasowy Bumaru, oferta spółki została odrzucona w ubiegłorocznym przetargu z przyczyn formalnoprawnych. - Treść oferty złożonej przez Bumar Sp. z o.o. nie odpowiadała treści "Warunków przetargu" - deklaruje też MON.
Warto przyjrzeć się konsorcjum, które wygrało przetarg na remont Tu-154M. Z informacji zamieszczonych na stronie internetowej Maw Telecom Intl SA wynika, że firma dostarcza rozwiązania w dziedzinie techniki lotniczej, łączności, dowodzenia, ochrony informacji, wojny elektronicznej, inżynierii i logistyki. Oferuje także bezprzewodowe szerokopasmowe sieci miejskie oraz telekomunikacyjną i nawigacyjną infrastrukturę lotniskową. Spółka proponuje dostawy sprzętu dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych.
Oferta MAW Telecom skierowana do sektora lotniczego obejmuje m.in. remont silników, przedłużenie resursu technicznego oraz modyfikację samolotów. Wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej MAW Telecom Intl SA jest gen. broni w st. spocz. Henryk Tacik, absolwent Akademii Sztabu Generalnego w Moskwie. Były szef Zarządu Dowodzenia w Sztabie Generalnym WP stanowisko to stracił we wrześniu 2007 roku, gdy ministrem obrony był Aleksander Szczygło. - Generał broni Henryk Tacik został zwolniony z zawodowej służby wojskowej wskutek upływu wypowiedzenia stosunku służbowego dokonanego przez żołnierza zawodowego. Zgodnie z zapisami ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych, żołnierz zawodowy ma prawo w każdym momencie służby wypowiedzieć stosunek służbowy bez podania przyczyny - uzasadnia MON. Jednocześnie informuje, że gen. broni Henryk Tacik w grudniu 2007 roku ukończył 60. rok życia i podlegałby obligatoryjnemu zwolnieniu z zawodowej służby wojskowej.
Nazwisko Tacika widnieje w Raporcie z Weryfikacji WSI w podrozdziale: "Nieprawidłowości przy organizacji zakupów", w części odnoszącej się do "Aneksu do Koncepcji rozwoju systemów ochrony kryptograficznej w resorcie Obrony Narodowej" podpisanego "w maju 2005 r. przez ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego, szefa WSI gen. Marka Dukaczewskiego oraz szefa Generalnego Zarządu Dowodzenia i Łączności gen. Stanisława Krysińskiego. W dokumencie tym zatwierdzili oni de facto plan niestosowania obowiązujących przepisów w procedurze akredytacji urządzeń kryptograficznych oferowanych przez SILTEC. Jest to przykład całkowitej instrumentalizacji prawa w celu zabezpieczenia swoich partykularnych interesów z oczywistą szkodą dla poziomu bezpieczeństwa tajemnicy państwowej, której ochroną na mocy ustawy zajmowały się właśnie WSI" - czytamy w Raporcie (str. 146).
"Aneks ten jest zwieńczeniem działań nielegalnego lobby na rzecz firmy SILTEC. W jego skład wchodzili najwyżsi rangą oficerowie Sztabu Głównego WP oraz WSI; poza wymienionymi także gen. Henryk Tacik (Polskie Przedstawicielstwo Wojskowe przy Komitecie Wojskowym Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego), gen. Henryk Szumski (Członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego), gen. Maj, gen. Wojciech Wojciechowski, gen. Wojciech Kubiak, płk Glonek, płk Dobrosław Mąka (dyr. Biura Bezpieczeństwa Teleinformatycznego), płk Jerzy Cichosz (autor Aneksu, dyr. WBBiŁ), płk Andrzej Dańczak (WBBŁiL), płk Marek Sobczak (CAŁiBT), płk Krzysztof Polkowski (szef CBT). Opis poszczególnych etapów działania tej grupy znajduje się w 'notatce w sprawie dopuszczenia do eksploatacji w WP urządzeń kryptograficznych oferowanych przez firmę SILTEC w latach 2001-2006'. Większość wymienionych oficerów w latach 70. lub 80. była szkolona w Moskwie" - czytamy w przypisie nr 280 na str. 146.
Wcześniej, na s. 144 Raportu, czytamy: "Firma SILTEC powstała w 1982 r. prawdopodobnie jako firma przykrycia Zarządu II Sztabu Generalnego LWP. W porozumieniu z firmą DGT-System nieformalnie podzieliły między siebie rynek dostaw sprzętu komputerowego i komunikacyjnego dla WP, wygrywając wszystkie większe przetargi (niektóre z nich opiewały na kilkanaście milionów złotych). Takie działanie umożliwiło im znaczne (o ok. 30-40 proc.) zawyżanie cen w stosunku do warunków rynkowych".
- Fakt uzależnienia gen. Tacika od jego przeszłości - działań, jakie podejmował w wojsku, musiał mieć konsekwencje w rozstrzygnięciach, jakie podejmował w tej spółce. Być może właśnie dlatego minister Obrony Narodowej Bogdan Klich podjął taką, a nie inną decyzję w sprawie przetargu na remont Tu. MAW Telecom jest spółką, która ma szczególną pozycję w wojsku, zwłaszcza przez powiązania swoich szefów i przez to, że w przeszłości zawsze mogła liczyć na wsparcie wynikające z tych powiązań. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że we władzach MAW Telecom zasiadał niegdyś Marek Cieciera, który przez wiele lat był tam dyrektorem Biura Prawnego MON, a obecnie jest szefem Departamentu Prawno-Organizacyjnego w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego - mówi Antoni Macierewicz, likwidator WSI.
- Niestety, jak widać, mamy do czynienia z kontynuacją patologii, które wywodzą się jeszcze z okresu PRL-u i lat 90. - komentuje krótko Jarosław Zieliński (PiS) z sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Nie udało się nam skontaktować bezpośrednio z dyrektorem Ciecierą. Jednak jak zapewnia Joanna Kwaśniewska, rzecznik prasowy BBN, w Maw Telecom Cieciera nie zajmował się sprawami handlowymi, a zatem także kwestiami związanymi z przetargiem na remont Tu-154M. Mimo wielokrotnych prób nie udało się nam skontaktować z gen. Tacikiem. - Członkowie zarządu nie będą wypowiadali się indywidualnie. Jeśli zajdzie taka potrzeba, firma wyda oświadczenie - poinformowano nas w sekretariacie Maw Telecom.
Dlaczego tak drogo?
Ministerstwo Obrony Narodowej rozpisało przetarg na kwotę blisko 70 mln zł, czyli równowartość ponad 20 mln USD. Koszt remontu jednej maszyny wyniósł ok. 10 mln USD. Tymczasem eksperci podkreślają, że samolot Tu-154M w wersji bardziej luksusowej niż ten, który uległ katastrofie bo 41-, a nie 90-osobowy, bezpieczniejszy, ponieważ wyposażony w system masek gazowych, na dodatek młodszy o rok od tego, który uległ katastrofie, można nabyć za kwotę dużo niższą niż tę, którą rozdysponował MON, bo już za 9-11 mln USD. I resurs takiej maszyny kończył się w 2022 roku. - Oczywiście ma wszystkie TCAS-y, TAWS-y i EGPWS-y, tak jak nasz 101. Pytałem właściciela tego samolotu, ile kosztuje jego całkowity remont w Samarze. Odpowiedział, że 800 tys. USD - stwierdza Tadeusz Augustynowicz, wieloletni koordynator lotnisk wojskowych i pilot PLL LOT.
Resort tłumaczy się, że czas pozyskania nowych samolotów do przewozu najważniejszych osób w państwie jest procesem długotrwałym - zajmuje minimum 18 miesięcy i wymaga sumarycznie o wiele wyższych nakładów finansowych. - Dlatego Dowództwo Sił Powietrznych zdecydowało o remoncie sprzętu ze względu na niższy koszt i krótszy czas naprawy (około 6 miesięcy). Ponadto samoloty po wykonanym remoncie uzyskały okres eksploatacji do 2015-2016 roku - tłumaczy MON.
Jednak zdaniem ekspertów, podobna argumentacja jest bezzasadna. Jak można myśleć o wymianie lub remoncie samolotu dopiero wtedy, gdy kończy swój resurs? [resurs Tu-154 o numerze bocznym 101 skończył się 5 stycznia br. - przyp. red.]. O wymianie Tu-154M mówi się przynajmniej od 10 lat, skąd więc te 18 miesięcy? - zastanawiają się eksperci.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-09-14
Autor: jc