Niemrawa strategia
Treść
Rząd zdiagnozował zagrożenia dla Polski, ale w ślad za tym nie idzie zwiększenie nakładów na wojsko – ma to nastąpić dopiero w 2016 roku (FOT. M. BORAWSKI)
Strategia Bezpieczeństwa Narodowego pokazuje, że rząd zareagował na wydarzenia na Ukrainie, ale zrobił to z dużym opóźnieniem
Polska ma skoncentrować się na zapewnieniu bezpieczeństwa własnym obywatelom oraz terytorium państwa. Dopiero potem ma wspierać obronę państw sojuszniczych, a na samym końcu brać udział w misjach wojskowych poza terytorium NATO. Zależy nam też na rozwijaniu funkcji obronnych Sojuszu, w tym strategicznego wzmocnienia jego wschodniej flanki. Co jednak znamienne, do tych wniosków planiści doszli dopiero w ostatnim roku, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę i nie pozostawiła wątpliwości, że dąży do zmiany ładu bezpieczeństwa w naszym regionie.
Pokłosiem resetu, jakiego dokonał w 2008 roku Donald Tusk w relacjach z Rosją, były również kwestie naszego bezpieczeństwa. Sprawy takie jak nacisk i szantaż energetyczny, konieczność dywersyfikacji dostaw energii, rozwijanie własnych sił zbrojnych czy rosyjska penetracja wywiadowcza i w końcu groźba regionalnego konfliktu groźnego dla Polski były lekceważone i spychane na drugi plan. Tymczasem zatwierdzona przez rząd Ewy Kopacz nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego próbuje nadrobić te braki. Wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak tłumaczył, że MON chciało, by dokument uwzględniał ustalenia wrześniowego szczytu NATO w Newport. Generał Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, przyznał, że „wydarzyła się bardzo poważna zmiana strategiczna, istotna na wschodzie Europy – wojna rosyjsko-ukraińska, agresja Rosji, aneksja Krymu”. – Do tego doszedł jeszcze szczyt NATO. Dobrze, że przeczekaliśmy i wprowadziliśmy korekty dotyczące rodzaju zagrożeń, oceny sytuacji na Wschodzie – tłumaczył szef BBN.
Dokument powstał za późno
Zdaniem gen. Romana Polki, byłego wiceszefa BBN, strategia bezpieczeństwa powinna być już wcześniej przygotowana i zawierać z wyprzedzeniem wnioski, o których dopiero teraz mówią szefowie Biura i MON. – Widać, że nie ma obecnie żadnej strategii, jeśli chodzi o przebieg wypadków na Ukrainie. Przecież symptomy tego, czego jesteśmy świadkami, i ważne informacje docierały od dawna do najważniejszych osób i instytucji w państwie. Tymczasem kryzys ukraiński pokazał, że nie byliśmy do tego przygotowani i nie była do tego gotowa również UE – komentuje gen. Polko. W jego ocenie, nie powinno się czekać na rozwój wypadków, ale je przewidywać i mieć własne propozycje, które można było wcześniej przekazać zachodnim partnerom.
Dokument definiuje m.in. interesy narodowe i strategiczne cele w dziedzinie bezpieczeństwa. Wskazano w nim więc m.in. na potrzebę „zrównoważonego umiędzynarodowienia i samodzielności w zakresie bezpieczeństwa Polski”, w tym zwiększenia strategicznej odporności kraju na różnego rodzaju zagrożenia. Jako główne kierunki działań strategicznych wymieniono: zapewnienie gotowości i demonstrację determinacji do działania w sferze bezpieczeństwa i obrony, wspieranie procesów służących wzmocnieniu zdolności NATO do kolektywnej obrony, rozwój Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony UE, umacnianie strategicznych partnerstw oraz wspieranie i „selektywny udział w działaniach społeczności międzynarodowej”. Roman Polko jako były uczestnik misji zagranicznych i żołnierz jednostki GROM uważa, że skupienie się na rozwijaniu krajowego potencjału nie może odbywać się przy zupełnym zaprzestaniu obecności polskich żołnierzy poza granicami Polski. – Siły specjalne na bazie konfliktu w Afganistanie i Iraku stały się światową elitą. Dlatego tak z punktu widzenia profesjonalnego, jak i naszego bezpieczeństwa musimy kooperować z naszymi sojusznikami w kluczowych wydarzeniach na świecie – ocenia gen. Polko.
Według dokumentu jednym z najistotniejszych elementów bezpieczeństwa narodowego jest energetyka. Za ważny składnik uznano też system transportowy. Jako niepokojące potraktowano zaś podważanie wiarygodności porozumień rozbrojeniowych. Oceniono, że zagrożeniem dla globalnego bezpieczeństwa pozostaną międzynarodowy terroryzm i przestępczość zorganizowana. Zwrócono uwagę na zagrożenia w cyberprzestrzeni. Oceniono, że bezpieczeństwo Europy będzie determinowane przez cztery czynniki: NATO, UE, obecność USA i relacje z Rosją.
Wojna jest możliwa
W strategii przyznano m.in., że w sąsiedztwie Polski istnieje ryzyko konfliktów o charakterze regionalnym i lokalnym, mogących angażować nas pośrednio lub bezpośrednio. „Polska nie jest też wolna od form nacisku politycznego wykorzystującego argumentację wojskową. W jej najbliższym otoczeniu występuje duże skupienie potencjałów wojskowych, także o konfiguracji ofensywnej” – podkreślono w dokumencie. Jak się okazuje, zagrożenia dla Polski mogą w niesprzyjających okolicznościach przyjąć charakter niemilitarny i militarny. W przypadku zagrożeń militarnych mogą one przybrać postać kryzysów i konfliktów zbrojnych o różnej skali – od działań zbrojnych poniżej progu klasycznej wojny, do mniej prawdopodobnego konfliktu na dużą skalę.
Stanisław Koziej tłumaczył, że w dokumentach uwzględniono zagrożenie wybuchem otwartej wojny. Za bardziej prawdopodobne uważa się jednak działania typu dywersyjnego, podobne do tych, które Rosja prowadzi na Ukrainie. – To jest jedna z opcji, którą bierzemy pod uwagę, aczkolwiek jest ona stosunkowo mniej prawdopodobna. Jako bardziej prawdopodobne uznajemy działania poniżej progu regularnej wojny, które z punktu widzenia agresora mają tę zaletę, że komplikują uzyskanie konsensusu dużej zbiorowości, jaką jest Sojusz Północnoatlantycki – mówił Koziej.
Zdaniem Witolda Waszczykowskiego, byłego wiceszefa BBN, nowa strategia ujawnia, że Polska nie jest „zieloną wyspą” bezpieczeństwa. – Wcale nie okazuje się, że nikt nam nie zagraża, a Rosja zmierza w kierunku demokratycznych przemian, jak próbowano nas przekonywać. Widać trzeba było odejść od tych iluzji i zacząć myśleć realistycznie – podkreśla Waszczykowski i zaznacza, że za tymi wnioskami nie idą działania będące odpowiedzią na bieżące potrzeby. – Jeśli strategia wylicza tyle zagrożeń, to powinny iść za tym odpowiednie nakłady na wojsko. Przecież podniesienie nakładów na obronność do poziomu 2 proc. PKB nastąpi dopiero w 2016 roku – dodaje Witold Waszczykowski.
Co ciekawe, w odniesieniu do krajowego wymiaru bezpieczeństwa zwrócono uwagę m.in. na sytuację demograficzną, rozwarstwienie społeczne, bezpieczeństwo zdrowotne, porządek publiczny i bezpieczeństwo powszechne, zwiększone zainteresowanie obcych służb wywiadowczych naszym krajem, bezpieczeństwo systemu finansowego, niezadowalającą konkurencyjność polskiej gospodarki oraz – co kontrastuje z propagandowym przekazem, jaki od lat lansuje obóz rządowy – pogarszający się stan infrastruktury technicznej.
Maciej WalaszczykNasz Dziennik, 30 października 2014
Autor: mj