Niepewny prezes GPW
Treść
Zdjęcie: M. Borawski/ Nasz Dziennik
Dnia 15 lipca Paweł Tamborski ma zostać nowym, czwartym już, prezesem warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. I na pewno prezesem najbardziej upolitycznionym, co więcej, oskarżanym przez opozycję o działanie na szkodę interesów Skarbu Państwa. Ponieważ oskarżenia nie są gołosłowne, mogą zablokować tę nominację.
Trzeba przyznać, że dotychczasowi prezesi giełdy nie wzbudzali aż takich emocji jak Paweł Tamborski. Wiesław Rozłucki (twórca i szef GPW w latach 1991-2006) do tej pory cieszy się szacunkiem wśród ekonomistów i ludzi z rynków finansowych. Ludwik Sobolewski (2006-2013) też był ceniony jako szef giełdy, choć stanowisko opuszczał w atmosferze skandalu, gdy wyszło na jaw, że jego współpracownicy namawiali spółki giełdowe, aby zainwestowały w film, w którym miała grać konkubina prezesa GPW.
Adam Maciejewski miał być prezesem tymczasowym i ustąpić miejsca Tamborskiemu. Ten musiał najpierw złożyć dymisję i odejść z Ministerstwa Skarbu Państwa, co stało się na początku czerwca. Dopiero potem minister Włodzimierz Karpiński mógł zgłosić jego kandydaturę na prezesa podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy GPW 26 czerwca. Ale ponieważ nowy prezes nie ma jeszcze zgody Komisji Nadzoru Finansowego na objęcie stanowiska, zgromadzenie walne przerwano do 15 lipca – do tego czasu KNF ma zdążyć z podpisaniem odpowiedniego dokumentu, ale najpierw musi prześwietlić byłego wiceministra.
Lobbing za Tamborskim
Wokół wyboru nowego szefa polskiej giełdy było już od dawna głośno. Najpierw byliśmy świadkami dziwnych podchodów do prezesa Adama Maciejewskiego. W mediach zaczęły się ukazywać informacje podważające kompetencje i fachowość Maciejewskiego, wręcz wskazywano, że GPW potrzebuje nowego, lepszego prezesa, bo ten np. nie może się porozumieć z maklerami i za mało dba o rozwój giełdy, przyciąganie nowych spółek.
Niektórzy dziennikarze zaczęli otrzymywać przecieki z wewnętrznej korespondencji zarządu giełdy i inne informacje stawiające Maciejewskiego w niekorzystnym świetle. A tabloidy pokazywały zdjęcia prezesa robione w różnych publicznych miejscach. To wszystko wskazywało na to, że szef giełdy jest inwigilowany i dlatego śledztwo wszczęła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale nic nie znalazła na potwierdzenie tej tezy.
Jeden z pracowników resortu skarbu mówi nam anonimowo, że po ministerialnych korytarzach krążyły pogłoski, że za kampanią dyskredytującą Adama Maciejewskiego stało w jakimś stopniu samo ministerstwo skarbu, które przygotowało w ten sposób grunt pod zmiany na szczycie GPW.
Media, które dyskredytowały szefa giełdy, jednocześnie zaczęły chwalić wiceministra Tamborskiego. Pokazywano, że jest fachowcem znającym rynek kapitałowy od podszewki, że może poprawić funkcjonowanie giełdy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w tę PR-owską kampanię Tamborskiego był zaangażowany Piotr Wawrzynowicz, jeden ze współpracowników Jana Kulczyka. Jeśli te informacje by się potwierdziły, podważałyby wiarygodność nowego prezesa.
Ciech dla Kulczyka
Paweł Tamborski, trzeba to przyznać, ma bogate doświadczenie na rynku kapitałowym. Przez kilka pierwszych lat istnienia giełdy był maklerem, potem pracował w CA IB Securities. W latach 1999-2007 pełnił zaś funkcję członka zarządu odpowiedzialnego za bankowość inwestycyjną w UniCredit CA IB Poland. Z kolei w latach 2008-2010 pracował jako dyrektor zarządzający w UniCredit CAIB Securities w Londynie, by kolejne dwa lata spędzić na stanowisku szefa bankowości inwestycyjnej w Wood & Company.
Nominację na wiceministra skarbu odebrał w styczniu 2012 roku, gdy szefem resortu był Mikołaj Budzanowski. Do jego kompetencji należało np. nadzorowanie rynku kapitałowego w Polsce, realizował zarówno transakcje prywatyzacyjne prowadzone przez giełdę, jak i umowy zawierane na rynku pozagiełdowym. I właśnie ta jego sfera działalności wzbudza teraz najwięcej pytań i rodzi sporo wątpliwości.
– Wiceminister Paweł Tamborski zajmował się prywatyzacją państwowej spółki chemicznej Ciech, którą odkupił Jan Kulczyk. To była kontrowersyjna prywatyzacja, gdyż oferta Jana Kluczyka jest niekorzystna dla Skarbu Państwa. Lepiej byłoby, aby Ciech pozostał pod kontrolą państwa jako potencjalnie bardzo dochodowe przedsiębiorstwo – argumentuje poseł Beata Szydło (PiS).
Ciech (konkretnie ponad 51 proc. udziałów) kupiła na początku czerwca spółka KI Chemistry należąca do grupy kapitałowej Kulczyk Investment, odkupując także udziały państwa (38 proc.). W trakcie negocjacji doszło do kilku spotkań Jana Kulczyka z wiceministrem Pawłem Tamborskim w warszawskich restauracjach. Gdy wybuchła afera podsłuchowa, pojawiły się przecieki, że podobno te rozmowy mogły zostać też nagrane przez kelnerów. Ale na razie żadne takie nagranie, jeśli istnieje, nie ujrzało światła dziennego. Co nie znaczy, że nie pojawi się w przyszłości.
Za to nazwisko Pawła Tamborskiego pojawiło się na ujawnionym przez „Wprost” nagraniu rozmowy ministra Włodzimierza Karpińskiego z prezesem Orlenu Jackiem Krawcem. Wynikało z niej, że Karpiński ma kiepskie zdanie o swoim zastępcy, że nie radził on sobie w resorcie, że np. zawalił kwestie bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego zdziwienie budzi teraz promowanie Tamborskiego na szefa GPW.
– Afera taśmowa pokazała, że minister Skarbu Państwa używał w swoich rozmowach stwierdzeń, które podają w wątpliwość kompetencje nowego prezesa giełdy – podkreśla Beata Szydło.
Ale chodzi nie tylko o Ciech. PiS wystąpiło do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o wszczęcie kontroli w sprawie nowego prezesa giełdy. Poseł Marcin Mastalerek wskazuje, że nominacja Tamborskiego odbyła się z pogwałceniem prawa, gdyż nie zachowano wymogu rocznej karencji, czyli rocznego zakazu pracy przez urzędnika państwowego u pracodawcy, w stosunku do którego podejmował decyzje.
– A przecież Paweł Tamborski nadzorował rynek kapitałowy, a więc giełdę, gdzie teraz ma pracować, i spółki, które są na GPW i brały udział w prywatyzacji – stwierdził Mastalerek.
Nie zgadza się z tym PO. Przewodniczący sejmowej Komisji Skarbu Państwa poseł Tadeusz Aziewicz uważa, że do złamania prawa nie doszło.
– W uzasadnionych przypadkach zgodę na zatrudnienie przed upływem karencji może wydać komisja powołana przez premiera. Jej uzyskanie to jeden z warunków wejścia w życie uchwały powołującej Pawła Tamborskiego na stanowisko prezesa giełdy – tłumaczy poseł Aziewicz.
Kantor: Tamborski mi pomagał
Byłego wiceministra najbardziej jednak obciąża sprawa Grupy Azoty. Od dawna ma na nią chrapkę rosyjska grupa kapitałowa Acron należąca do oligarchy Wiaczesława Mosze Kantora, szefa Europejskiego Kongresu Żydów. Acron próbował już w 2012 roku kupić Azoty Tarnów, ogłaszając wezwanie dla posiadaczy jej udziałów do ich sprzedaży. Żeby zablokować plany Kantora, rząd dokonał fuzji Tarnowa z zakładami w Puławach. Co prawda udziały Kantora w spółce spadły, ale i tak dokupił niedawno kilka procent akcji Azotów i ma ich teraz ponad 20 procent.
Acron ma więc prawo delegować swojego przedstawiciela do rady nadzorczej i w ten sposób ma pośredni wpływ na Grupę Azoty. Premier Donald Tusk jest spokojny i twierdzi, że państwo nie straci władzy w tej jednej z największych firm chemicznych w Europie.
Jaka była w tym rola Pawła Tamborskiego? Mówił o niej sam Kantor, który w tamtym roku w wywiadzie dla TVP Info ujawnił szczegóły negocjacji w sprawie Azotów. Wiaczesław Mosze Kantor mówił, że miał wsparcie byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, obecnego szefa rady gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku. A wiceminister skarbu Paweł Tamborski – utrzymywał Kantor – namawiał oligarchę do wejścia do Azotów i radził, żeby zgłosił wezwanie do sprzedaży udziałów.
– Konsultowaliśmy się z wiceministrem Pawłem Tamborskim, który osobiście zaproponował mechanizm publicznego wezwania na sprzedaż akcji Tarnowa. Osobiście określił próg cenowy – mówił w TVP Info Wiaczesław Mosze Kantor.
Czyli, jeśli wierzyć oligarsze, Tamborski postępował wbrew oficjalnej polityce rządu, który był przeciwny inwestycjom Acronu. – Nigdy nie składałem takich propozycji – odpowiadał Tamborski, ale chyba coraz mniej osób mu wierzy.
Co więcej, w niekorzystnym świetle byłego wiceministra skarbu stawiają izraelskie media, które donoszą, że Wiaczesław Mosze Kantor liczy na wsparcie nowego prezesa GPW przy swoich inwestycjach w Polsce. Ma mieć też za sobą niektórych polskich dziennikarzy, którzy pomagają Acronowi w działaniach PR-owskich.
Rosyjskiemu oligarsze chodzi oczywiście cały czas przede wszystkim o Grupę Azoty. Ale nie tylko. Bo według nieoficjalnych informacji Kantor może za jakiś czas odkupić Ciech od Jana Kulczyka, nawet sporo przepłacając. Kulczyk nie zdradza swoich planów co do Ciechu, ale można być niemal pewnym, że jeśli otrzyma atrakcyjną ofertę finansową, to z niej skorzysta.
Najbogatszy Polak nieraz już brał udział w prywatyzacji państwowych spółek. Tak było choćby w przypadku Telekomunikacji Polskiej, gdzie Kulczyk Holding wspierał France Telecom w procesie przejmowania kontroli nad jednym z największych polskich przedsiębiorstw.
Nie jest w tych okolicznościach takie pewne, że Paweł Tamborski zostanie szefem Giełdy Papierów Wartościowych. Może się bowiem okazać, że KNF będzie zwlekała z wydaniem opinii na temat Tamborskiego albo wręcz wyda negatywną rekomendację. Przeciąganie zaś wyboru nowego szefa giełdy jest nie do pomyślenia, bo będzie negatywnie rzutować na funkcjonowanie rynku kapitałowego. Dlatego niewykluczone, że minister Karpiński będzie musiał poszukać nowego kandydata. Z drugiej strony, jeśli KNF wyda zgodę, to i tak rząd będzie w niezręcznej sytuacji, bo wiarygodność Pawła Tamborskiego będzie cały czas podważana.
Krzysztof LoszNasz Dziennik, 11 lipca 2014
Autor: mj