Niewygodny, bo walczy z korupcją
Treść
Z Andrzejem Derą, posłem PiS, rozmawia Jacek Dytkowski
Co Pan sądzi o zarzutach postawionych Mariuszowi Kamińskiemu, szefowi CBA?
- Według mnie, zarzuty są stawiane na siłę. Wymyślono je tylko po to, aby je postawić. Zasadniczo chodzi o prowokację w aferze gruntowej, a ta jest przecież stosowana przez inne służby w Polsce, m.in. ABW. Nigdy nie było to sądownie czy prawnie podważane. W tej sprawie mieliśmy sytuację taką, że dwóch ludzi, którzy byli pośrednikami w przekazywaniu łapówki, zostało skazanych. I tutaj sąd nie miał żadnych wątpliwości, że ma ona podłoże korupcyjne. Zresztą w ustawie o CBA jest wyraźnie napisane, że nie popełnia przestępstwa ten, który produkuje dokumenty w tym celu, by walczyć z korupcją. Jest to dla mnie sprawa jasna, a zarzuty postawiono, żeby zmienić szefa CBA, który walczy z korupcją.
Prokuratura w Rzeszowie zarzuciła Kamińskiemu, że przekroczył swoje uprawnienia, tworząc "fikcyjną sprawę" ziemi w Muntowie k. Mrągowa, na potrzeby której wytworzono fikcyjną dokumentację do jej odrolnienia...
- Proszę zwrócić uwagę, że zrobiono to wówczas, kiedy służby otrzymały wiadomość, że są ludzie chętni, którzy zamierzają załatwić odrolnienie w ministerstwie rolnictwa. Dlatego produkuje się dokumenty, żeby zobaczyć, czy ktoś pod tym kątem bada sprawę, podchodzi uczciwie, rzetelnie do swoich obowiązków jako urzędnik, czy też po prostu wie, że ma to załatwić i niczego nie sprawdza. I tu mieliśmy taki klasyczny przypadek. Gdyby urzędnik na każdym szczeblu zapoznał się z dokumentami tej sprawy i sprawdził, co do niego należy, okazałoby się, że ona nie istnieje. Powiedziałby: "Stop, ja tego nie robię". A tutaj przeszła ona przez wszystkie szczeble, praktycznie do MRiRW, tylko przeciek zatrzymał samo wręczenie łapówki. Sąd nie miał najmniejszych wątpliwości co do roli, jaką odegrali Piotr R. i Andrzej K. Przede wszystkim jeden się przyznał, a drugi został prawomocnym wyrokiem skazany. Temat jest z tego punktu widzenia zamknięty. Stawianie po dwóch latach zarzutów ma tylko wymiar polityczny, a nie formalny i prawny.
Prokuratura uznała za niezgodne z prawem działania operacyjne CBA, które polegały na wręczeniu łapówki Andrzejowi K.
- W związku z tym wszystko jest nielegalne? To podważa prawomocność stosowania prowokacji. Wręczenie łapówki było przecież jej konsekwencją. To absurd, o którym jeszcze nie słyszałem i nie widziałem.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-10-07
Autor: wa