Niezależna telewizja to fikcja
Treść
Z prof. Krystyną Pawłowicz z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, sędzią Trybunału Stanu, członkiem nowo wybranej rady nadzorczej TVP, rozmawia Izabela Borańska-Chmielewska
Jak Pani ocenia sposób wypełnienia misji przez TVP?
- Trudno powiedzieć, bo misja to hasło, które każdy ubiera w inne treści. Słowo "misja" jest pojęciem dowolnie interpretowanym. Każdy ma swój światopogląd i inaczej tę misję rozumie. Każdy zapytany pracownik, nawet mediów komercyjnych, powiedziałby, że jakąś misję jego media realizują. Trudno więc powiedzieć, czy media publiczne realizują misję. Chciałabym, żeby służyły one dobru publicznemu. Media są niezwykle potrzebne. Abonament powinien zostać utrzymany. To są tak niewielkie kwoty przypadające na każdego, a mogą umożliwić ich funkcjonowanie. Zabiegi, nawoływanie do niepłacenia, próby z ustawą medialną były przygotowaniem PO do kampanii prezydenckiej i parlamentarnej, aby uniemożliwić opozycji zabieranie głosu. Telewizja publiczna powinna być dostępna dla wszystkich, chociaż jest to bardzo trudne.
Dlaczego?
- Ponieważ niezależna telewizja publiczna jest fikcją. Nie ma telewizji niezależnej, wszędzie są ludzie, którzy mają swoje przekonania. A czy Trybunał Konstytucyjny jest niezależny? Jest wybierany w procedurze politycznej. Każdy człowiek ma swoje poglądy i nie może być niezależny od swoich myśli, wychowania, środowiska... Od tego się człowiek nie uwolni.
Nowa rada nadzorcza TVP to koalicja PiS i SLD. Czy uda się Państwu dojść do porozumienia?
- Trzeba patrzeć realistycznie. Skład jest taki, jaki jest. Niestety, na tym polega polityczność mediów, że różne ugrupowania muszą współpracować. Takie sytuacje były, są i zawsze będą. Jeśli SLD był zainteresowany, żeby w mediach być, proszę bardzo, ale trzeba mieć na celu dobro tych mediów. Nie wolno dopuścić do ich zniszczenia. A to chciała przecież zrobić PO. Niech SLD będzie w mediach, nie można z góry zakładać, że chce je zniszczyć. Sojusz też chce mieć wpływ na media publiczne w czasie zbliżających się wyborów.
Zna Pani pozostałych członków nowej rady?
- Osobiście nikogo nie znam. Wiem tylko, że pani Kozłowska-Chyła pracuje na Wydziale Prawa i Administracji UW i ma dobrą opinię.
Jak Pani ocenia prezesa Farfała?
- Nie czytam brukowców, więc trudno mi się odnieść. Po drugie, telewizja publiczna była ostatnimi czasy tak niedobra, że jej po prostu nie oglądałam. Niestety, kiedy nie włączyłam TVP, był tam albo śpiew, albo tańce. Sposób przekazywania wiadomości też mi nie odpowiadał.
Nowym szefem TVP będzie Janusz Pietkiewicz?
- Nic o tym nie wiem. Rada jeszcze się nie spotkała, nie mam żadnych informacji na ten temat. Na razie jest na etapie kształtowania się, moim zdaniem, jest wybrana legalnie. Jeśli minister skarbu będzie opóźniał wskazanie swojego przedstawiciela, to i tak rada może działać.
Obecnie są na nas ataki. Wczoraj na przykład czytałam oświadczenie grupy prezesów instytucji artystycznych i nie bardzo rozumiem, dlaczego już protestują. Podejrzewam, że nikogo z nas nie znają, a już z góry wiedzą i piszą, iż kształt rady jest sprzeczny z demokratycznymi zasadami państwa. Atakują nas, zanim cokolwiek zrobiliśmy.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-08-06
Autor: wa