Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oczekiwana dymisja

Treść

Krótko przed zakończeniem i ogłoszeniem wyników prac przez specjalną komisję kierowaną przez wiceprzewodniczącego PiS Adama Lipińskiego, analizującą przyczyny porażki wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, poseł Joachim Brudziński, pełniący dotąd funkcje sekretarza generalnego PiS i przewodniczącego Zarządu Głównego, ogłosił, że rezygnuje z jednej z pełnionych funkcji. Decyzję w tej sprawie podejmie Rada Polityczna. Zdaniem części posłów PiS, to właśnie na Brudzińskim jako przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego ciąży odpowiedzialność za niedociągnięcia kampanii wyborczej i porażkę PiS. Stąd grupa jego partyjnych kolegów chce, by został pozbawiony obu funkcji. O tym, że po grudniowym Kongresie PiS Joachim Brudziński straci stanowisko, informowaliśmy już w listopadzie. Wczoraj Brudziński zapowiedział, że chciałby zrezygnować z jednej z dwóch pełnionych przez siebie funkcji. Dodał, iż decyzję w tej sprawie podejmie Rada Polityczna PiS, która ma zebrać się w sobotę. Wczoraj w Szczecinie Brudziński tłumaczył, że chce zrezygnować z jednej z tych funkcji, by w większym stopniu zaangażować się w działalność PiS na Pomorzu Zachodnim. - Zwróciłem się z prośbą do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, bym w ramach obowiązków, które pełnię we władzach krajowych partii, mógł w znacznie większym stopniu angażować się w prace PiS na Pomorzu Zachodnim - mówi Brudziński. Jak ustaliliśmy, dymisja Brudzińskiego z funkcji sekretarza generalnego Prawa i Sprawiedliwości zostanie przyjęta na sobotniej Radzie Politycznej PiS. Zarzuty stawiane Brudzińskiemu do tej pory nie przynosiły żadnego efektu, gdyż cieszył się on zaufaniem prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego. Zaufanie zostało jednak nadwyrężone "wpadką" związaną z niezarejestrowaniem jako kandydata na senatora byłego premiera Jana Olszewskiego. - Pewien etap budowy struktur partyjnych dobiegł końca. Odpowiedzialny za ten etap był sekretarz generalny PiS, który ma bardzo dużo uprawnień i wiele decyzji podejmuje niemal samodzielnie. Za tę pracę należą mu się podziękowania, przed partią jednak stoją nowe wyzwania i być może potrzebne są zmiany personalne, nowi ludzie, by w pełni im sprostać - mówi poseł Zbigniew Girzyński (PiS). W kuluarach PiS mówi się jednak, że wpływ na decyzję Brudzińskiego mogło mieć planowane na połowę stycznia zakończenie prac specjalnej komisji ds. wyborów kierowanej przez Adama Lipińskiego oraz kompromitacja z "aferą samolotową", jaka miała miejsce w ubiegłym tygodniu. Występując w TVN 24, poseł Brudziński zarzucił Donaldowi Tuskowi, że co tydzień lata rządowym samolotem z Warszawy do Trójmiasta i z powrotem. Jak się okazało już dzień później, od dnia wyborów rządowy TU-154 odbył na takiej trasie 16 lotów, z czego dysponentem zaledwie jednego był premier Donald Tusk, zaś 15 - prezydent Lech Kaczyński. O kontrowersjach, jakie wśród swoich partyjnych kolegów budzi Brudziński, informowaliśmy wielokrotnie. Ale do tej pory pozycja sekretarza generalnego była tak mocna, że jego oponenci zastrzegali sobie nierzadko anonimowość. Wczoraj jednak już całkiem otwarcie grupa działaczy zażądała "zdjęcia" Brudzińskiego z obu pełnionych przez niego stanowisk. Z takim wnioskiem chcą wystąpić do Jarosława Kaczyńskiego podczas Rady Politycznej niektórzy członkowie PiS z Krakowa, o czym poinformował były poseł tej partii Bogusław Bosak. Według niego, list w tej sprawie został podpisany przez kilkadziesiąt osób. - Funkcja sekretarza generalnego musi się wiązać z dużym doświadczeniem politycznym, niekwestionowaną pozycją i estymą wśród członków. W PiS jest naprawdę wielu bardzo znanych i doświadczonych polityków, takich jak np. Adam Lipiński czy Krzysztof Tchórzewski, którzy zapewne lepiej sprawdzaliby się niż Joachim Brudziński - mówił Bosak. - Marginalna grupa działaczy próbuje zaistnieć medialnie - w ten sposób do tej inicjatywy odniósł się rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński. - To działanie szkodzące partii - ocenił. Rada Polityczna PiS zajmie się przede wszystkim wyborem wiceprezesów partii i uzupełnieniem składu Komitetu Politycznego. Zdaniem szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Ludwik Dorn - były wiceprezes PiS, obecnie zawieszony w prawach członka partii - ma szanse wrócić na swoje stanowisko. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-01-08

Autor: wa