Odwołać może mnie tylko prezydent
Treść
Z prof. Zdzisławem Rynem, ambasadorem RP w Argentynie, rozmawia Katarzyna Cegielska Minister Sikorski powiedział, że zrezygnował Pan z funkcji ambasadora w Argentynie. Złożył Pan rezygnację? - Ja jedynie zaprotestowałem przeciwko odsunięciu mnie z misji specjalnej na przekazanie władzy prezydenckiej w Argentynie i uznałem to za akt niezgodny z protokołem, niezgodny z godnością stanowiska ambasadora i ta sprawa była przecież publicznie komentowana i teraz się do niej wraca. Natomiast mam być w przyszłym tygodniu na konsultacjach i myślę, że dopiero po tej konsultacji będzie można moje stanowisko publicznie podać. Decyzja, którą podejmuje ministerstwo, jest oparta na fałszywych, wirtualnych przesłankach. Ani moje kontakty z Radiem Maryja, ani moje kontakty z USOPAŁ, nie są rzeczywistością, która mogłaby służyć do formułowania tego typu opinii i wniosków tak drastycznych. Moje wystąpienia w Radiu Maryja nie miały nic wspólnego z polityką, dotyczyły moich fachowych spraw, a od czterech lat nie utrzymuję żadnego kontaktu z USOPAŁ. Nominacje i odwołania ambasadorskie są w gestii prezydenta i ja poczuję się odwołany, jeśli otrzymam odwołanie ze strony prezydenta. To jest kwestia między Ministerstwem Spraw Zagranicznych a Kancelarią Prezydenta. Ja tu niewiele mam do powiedzenia. Normalnie powinienem otrzymać odwołanie z tej misji podpisane przez prezydenta, który mnie powołał. W jakiej instytucji odbędą się konsultacje? - Zostałem wezwany na konsultacje do MSZ, ale również poprosiłem o możliwość odbycia konsultacji w Kancelarii Prezydenta w tej sprawie. Konsultacje to normalna procedura wezwania w trudnych sytuacjach. Mam dobre zakorzenienie w świecie dyplomatycznym, politycznym i kulturalnym. Rozwijamy cały szereg inicjatyw. Ze strony argentyńskiej mam pełne wsparcie mojej pracy, tymczasem brak mi tego wsparcia ze strony kraju. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-19
Autor: wa