Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oskarżam Michnika

Treść

30 stycznia przyszłego roku ruszy proces dziewiętnastu polityków i dziennikarzy oskarżonych o pomówienia wobec Jana Kobylańskiego, prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ). Wśród oskarżonych znaleźli się m.in. redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, redaktor naczelny tygodnika "Polityka" Jerzy Baczyński, wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf, były ambasador Polski w Urugwaju Jarosław Gugała, były redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita" Grzegorz Gauden, a także dziennikarze: Mikołaj Lizut i Jerzy Morawski. Przyczyną opóźnienia rozpoczęcia procesu był spór, który ze stołecznych sądów - na Woli, Mokotowie czy w Śródmieściu - powinien poprowadzić sprawę. - Sąd mozolnie starał się zgromadzić na sali bądź przynajmniej skutecznie powiadomić o terminach wszystkich oskarżonych, tak by można było przeprowadzić i zakończyć postępowanie pojednawcze. Był to poważny problem, bowiem wraz z upływem czasu część oskarżonych albo zmieniała miejsce zamieszkania, albo zatrudnienia, a to z całą pewnością stanowiło poważne utrudnienie i miało niebagatelny wpływ na wydłużenie się terminu oczekiwania - powiedział pełnomocnik Jana Kobylańskiego, adwokat Andrzej Lew-Mirski. Akt oskarżenia liczy 199 stron. - Przygotowując akt oskarżenia, zebraliśmy około dwóch tysięcy artykułów, audycji radiowych i telewizyjnych, w których zawarte są nieprawdziwe informacje na temat Jana Kobylańskiego. To była iście katorżnicza praca, ale było warto. Te wszystkie publikacje to jedna wielka niesprawiedliwość wobec tego zacnego starszego człowieka - tłumaczył Lew-Mirski, pełnomocnik Kobylańskiego. Zadowolenia ze zbliżającego się rozpoczęcia procesu nie kryła w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" asystentka prezesa Jana Kobylańskiego Elżbieta Lutomska. Przypomniała, że od momentu złożenia pozwu w warszawskim sądzie okręgowym minęły już ponad trzy lata. Warszawski sąd okręgowy zdecydował, że sprawą (z prywatnego aktu oskarżenia) zajmie się Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa. Dziewiętnastu oskarżonych wielokrotnie publicznie, w mediach, w skandaliczny sposób pomawiało Jana Kobylańskiego o szmalcownictwo oraz inne czyny, jakich w ich opinii rzekomo miał się dopuścić prezes USOPAŁ. Zapytani przez "Nasz Dziennik" o oficjalne stanowisko w tej sprawie przedstawiciele spółki Agora SA nie byli w stanie ani połączyć nas z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej", ani wydać oświadczenia. - Pan Adam Michnik jest nieobecny - dowiedzieliśmy się w sekretariacie redaktora. Wciąż pozostają nieznane personalia jednej ze szkalujących Kobylańskiego dziennikarek "Gazety Wyborczej". Zdaniem Lew-Mirskiego, nie będzie to jednak stanowiło przeszkody w rozpoczęciu procesu, ale może go opóźnić. Jan Kobylański domaga się od każdego z oskarżonych po sto tysięcy złotych na cele charytatywne, co łącznie daje kwotę 1,9 mln złotych. IPN dowiódł niewinności Kobylańskiego Przeprowadzone przez IPN śledztwo w sprawie Jana Kobylańskiego oraz zarzutów o szmalcownictwo wykazało, iż prezes USOPAŁ nie jest winny czynów, o jakie wielokrotnie był pomawiany. - W toku śledztwa nie zdołano potwierdzić, z uwagi na niepełne dane osobowe sprawcy, żeby były konsul honorowy RP Jan Kobylański był tą samą osobą, która jako Janusz Kobylański była podejrzaną w latach 40. - poinformował prokurator Paweł Karolak z pionu śledczego IPN w Warszawie. Dodał, że poszukiwania informacji w tej sprawie prowadzono nie tylko w Polsce (archiwa, Muzeum w Oświęcimiu, MSZ), ale także w Niemczech. Jeden z oskarżonych, wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf w rozmowie z TVP Info wyraził nadzieję, że proces ten "stanie się okazją do tego, by sięgnąć do przeszłości i ponownie przeanalizować znajdujące się w IPN dokumenty na temat Kobylańskiego". Oszczercy z pewnością nie będą przebierać w środkach... Anna Wiejak "Nasz Dziennik" 2008-11-29

Autor: wa