Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Perspektywy Radwańskiej

Treść

Jeśli nadal będzie grać tak samo, to przez długi czas nikt jej nie pokona - powiedziała Agnieszka Radwańska po przegranym ćwierćfinale turnieju WTA Tour rangi Premier I na twardych kortach w Indian Wells (z pulą nagród 5 536 664 USD). Pochwały skierowała w stronę Białorusinki Wiktorii Azarenki, która w tym starciu pozwoliła jej zdobyć zaledwie dwa gemy.
Azarenka jest liderką rankingu i w tej chwili prezentuje zdecydowanie najlepszy tenis. Od początku roku nie przegrała ani jednego spotkania, wygrywając turnieje w Sydney, Melbourne (wielkoszlemowy Australian Open) i w Dausze. W każdym z nich, w ćwierćfinale bądź półfinale, pokonywała Radwańską. Obie panie znów stanęły naprzeciw siebie w Indian Wells i ponownie lepsza okazała się Białorusinka. Tym razem najbardziej wyraźnie, bo aż 6:0, 6:2. Od poprzedniego meczu między obiema tenisistkami zaiskrzyło, Polka oskarżyła rywalkę o symulowanie kontuzji, ta domysły Agnieszki zbywała z uśmiechem, ale w USA walczyła tak, jakby grała o życie. Albo przynajmniej chciała wybić krakowiance tenis z głowy. Faktycznie, tego dnia pokazała się z doskonałej strony. Wykorzystała przewagę wzrostu i siły, od pierwszych minut narzucając swoje warunki. Dołożyła do tego wyjątkową celność uderzeń, na co Radwańska nie znalazła recepty. - Jeśli nadal będzie grać tak samo, to przez długi czas nikt jej nie pokona - przyznała. Od stycznia Azarenka wygrała 21 meczów. - Staram się ciągle doskonalić siebie i każdego dnia stawać lepszą. Dotyczy to tenisa, jak i innych dziedzin życia - powiedziała zawodniczka, którą Alaksandr Łukaszenka nazywa "Wiktorią, dumą Białorusi". Co ciekawe, Polka od początku roku odniosła tylko jedno zwycięstwo mniej, ale cztery razy schodziła z kortu pokonana. Za każdym razem przez Białorusinkę. Mimo ostatniej porażki w poniedziałek awansuje na najwyższe w karierze, czwarte miejsce w rankingu. - Nie spodziewałam się tego. Rok zaczynałam przecież jako ósma, teraz będę czwarta, a jest dopiero marzec. Cieszy mnie to, ale chciałabym potwierdzić formę podczas turniejów wielkoszlemowych - powiedziała. Do tej pory w imprezach najwyższej rangi nigdy nie przebrnęła ćwierćfinału. Teraz wreszcie marzy o tym, by zajść dalej, a jej tata Robert Radwański widzi córkę nawet w... fotelu liderki rankingu. I to nie są tylko marzenia. Przed rokiem Agnieszka grała w 1/8 French Open i drugiej rundzie Wimbledonu. Tak naprawdę specjalnych sukcesów nie odnosiła aż do sierpnia. Wyprzedzające ją rywalki, a więc Azarenka, Rosjanka Maria Szarapowa i Czeszka Petra Kvitova, osiągały wyniki lepsze bądź dużo lepsze, stąd mają do obrony dużo więcej punktów. Każda ich wpadka, w połączeniu ze zwycięstwami Polki, stawiać będzie przed naszą tenisistką nowe perspektywy. Robert Radwański po cichu wierzy, że po Wimbledonie Agnieszka może znaleźć się na szczycie.
To jednak przyszłość, teraz krakowiankę czeka turniej rangi Premier I w Miami.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik
Piątek, 16 marca 2012, Nr 64 (4299)

Autor: jc