PJN grozi Radiu Maryja
Treść
O odebranie Radiu Maryja statusu nadawcy społecznego nie wnioskowali nawet komuniści. Zgłoszenie takiej inicjatywy ustawodawczej anonsuje partia Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Na razie w formie niegramotnej internetowej notatki posła Jana Filipa Libickiego. Odebranie głosu katolickiej rozgłośni ma wywindować w sondażach ugrupowanie, które nie potrafi sobie poradzić nawet z funkcjonowaniem własnej strony internetowej.
Lekcje, jakie politycy PJN pobierali u Janusza Palikota, nie idą na marne. Szybko nauczyli się, że poklask jest najważniejszy. Partia, znana dotąd z szarpania za nogawkę prezesa Kaczyńskiego, zapowiada projekty z dziedziny katolickiej nauki społecznej. Poseł Jan Filip Libicki rozpisuje się w internecie, że Kluzik-Rostkowska nie będzie ich torpedować. Nic dziwnego. Sztandarowy projekt grupki secesjonistów z PiS - notabene zasygnalizowany w Niedzielę Palmową - dotyczy Radia Maryja. Choć opisany został w mętny sposób, można wywnioskować, że miałby polegać na... odebraniu katolickiej rozgłośni statusu nadawcy społecznego. PJN chce w najbliższych dniach przygotować projekt kolejnej nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji.
Od pewnego czasu kanapowa partia Kluzik-Rostkowskiej specjalizuje się głównie w lansowaniu zmian, które mają uderzać w jej dawną macierzystą partię. Tak było z kodeksem wyborczym (wprowadzone zmiany wspierają PO, w której PJN widzi nieformalnego sojusznika).
Kolejna inicjatywa legislacyjna autorstwa polityków PJN, która w najbliższych dniach ma trafić do Sejmu, skupia się na Radiu Maryja. Jan Filip Libicki anonsuje zgłoszenie projektu nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, który zobowiąże nadawców społecznych do tego, że "gdy zabierają głos w sprawach politycznych - mają czynić to na tych samych zasadach, co nadawcy publiczni".
"Tę sprawę trzeba wreszcie uporządkować i my - jako PJN - mamy odwagę to zrobić. Większą niż Episkopat. Większą niż Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Większą niż Platforma Obywatelska i większą niż Jarosław Gowin" - odgraża się poseł do tej pory kojarzony z katolickim i konserwatywnym nurtem w polskiej polityce. Ma za złe, że w Radiu Maryja słuchacze mogą usłyszeć np. opinie polityków Prawa i Sprawiedliwości. Co ciekawe, dopóki późniejsi rozłamowcy dzielili się swoimi przemyśleniami na tej samej antenie, istnienie katolickiego radia jakoś im nie przeszkadzało.
- Radio Maryja nie jest radiem partyjnym, a jego obowiązkiem jest zabieranie głosu w sprawach publicznych, podobnie jak jest to zadaniem Kościoła - podnosi poseł Artur Górski. W jego ocenie, takim instytucjom jak media katolickie nie można odbierać prawa do zabierania głosu w sprawach publicznych. - To po prostu najzwyklejsza cenzura - podkreśla poseł Antoni Macierewicz.
Jakie są argumenty posła Libickiego? W jego ocenie, Radio Maryja przez wiele lat było rozgłośnią, która wypełniała kryteria nadawcy społecznego. Ale np. zaangażowanie w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej, w której życie stracili prezydent Lech Kaczyński i 95 osób towarzyszących mu w drodze na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, polityk PJN kwalifikuje już jako "antyprzykład realizacji katolickiej misji".
- Próba represjonowania Radia Maryja za podejmowanie tematu katastrofy smoleńskiej jest jednym z bardziej obrzydliwych i szokujących postulatów, jakie ostatnio słyszałem. Pan poseł Libicki przebił w tej sprawie pana posła Niesiołowskiego i innych, którzy w atakach na polską wrażliwość w tej sprawie uczynili sobie sposób na uprawianie polityki, i dołączył do ich grona - komentuje poseł Macierewicz.
Skąd wypływa tak wielka obawa wśród polityków PJN, że gotowi są uciszyć dyskusję na tematy publiczne i społeczne w katolickim radiu? Przecież dzisiaj zgodnie z prawem Radio Maryja jako nadawca społeczny może "prowadzić dyskusje oraz emitować audycje dotyczące spraw społecznych danego środowiska lokalnego lub ogółu kraju". Od wielu miesięcy m.in. właśnie Radio Maryja stara się umożliwiać wypowiedzi tym ekspertom i politykom, którzy mają ważne informacje na temat tragedii z 10 kwietnia ub.r. Owszem, w Radiu Maryja nie usłyszymy, że pijany generał zmuszał polskich pilotów do rozbicia się na Siewiernym, a taka wersja przez kilka miesięcy powracała w mediach mainstreamowych nie tylko w Rosji. Nie występują tu również "eksperci" od czytania z ust. W innych mediach prawie nie ma relacji z prac sejmowego zespołu smoleńskiego, któremu przewodniczy poseł Macierewicz. Czy w jakiś sposób wydaje się to posłowi Libickiemu niebezpieczne?
Według naszych rozmówców, najważniejsze jest to, że niemal wszystkie oficjalne rządowe stacje telewizyjne, portale internetowe czy rozgłośne radiowe - w odróżnieniu od Radia Maryja - milczą na temat możliwej odpowiedzialności obecnego rządu za to, co mogło mieć wpływ na katastrofę, a także wydarzenia po niej następujące. A ta siła polityczna jest dziś głównym sojusznikiem PJN i prawdopodobnie jedynym widokiem na utrzymanie się tej partii w Sejmie po najbliższych wyborach.
- Widać wyraźnie, że wraz ze zmniejszaniem poparcia sondażowego dla PJN jednocześnie wzrasta frustracja członków tego ugrupowania i starają się szukać winnych wszędzie, tylko nie u siebie - podkreśla poseł Artur Górski. - Teraz prawdopodobnie winnych tego niskiego poparcia poseł Libicki poszukuje w Radiu Maryja. Mieni się on jako polityk katolicki, który, jak się okazuje, idzie ręka w rękę z Platformą - puentuje poseł PiS.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-04-19
Autor: jc