Plany reformy: emerytury wyższe, ale niepewne
Treść
Ministrowie zamierzają jeszcze w tym roku przekierować część naszej składki emerytalnej z OFE do ZUS. Rząd twierdzi, że to podwyższy wysokość emerytury, eksperci - że zmniejszy pewność otrzymania świadczenia w określonej wysokości.
Rząd nie wycofał się z propozycji przeniesienia części składki emerytalnej z OFE do ZUS, przedstawionej w listopadzie ubiegłego roku przez ministrów: pracy - Jolantę Fedak, i finansów - Jacka Rostowskiego. Chodzi o przekierowanie na indywidualne konta w ZUS 4,2 proc. z 7,3-procentowej składki emerytalnej, która obecnie trafia do OFE. W wyniku tej operacji do ZUS trafiałoby tytułem składki emerytalnej 16,2 proc. naszego wynagrodzenia (a nie, jak dotąd, 12,2 proc.), a do OFE - 3 proc. (zamiast obecnych 7,2 proc.).
- Jeszcze w tym roku rząd zamierza przeprowadzić reformę systemu polegającą na odebraniu OFE prawa pobierania opłat za zarządzanie obligacjami Skarbu Państwa - zapowiedziała w Sejmie minister Fedak. - Przez 10 lat zarządzanie obligacjami skarbowymi kosztowało przyszłych emerytów 12,5 mld zł - podała.
Celem reformy jest ograniczenie kosztów systemu i podniesienie przyszłych świadczeń emerytalnych. OFE mają obecnie w portfelach 168 mld zł, z czego większość ulokowana jest w bezpiecznych obligacjach Skarbu Państwa.
Eksperci wskazują jednak, że proponowana reforma spowoduje niekorzystną zmianę charakteru zobowiązań emerytalnych: zamiast trwałych zobowiązań, z których państwo nie może się wycofać (wyrażonych w obligacjach skarbowych), emeryci otrzymaliby "zobowiązania papierowe" (wyrażone tylko zapisem na indywidualnym koncie ZUS). Zdaniem dr. Cezarego Mecha, byłego prezesa Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi (instytucji nadzorującej rynek ubezpieczeń społecznych), przyszli emeryci mogą na tym tylko stracić.
Rosnące długoterminowe zobowiązania ZUS w perspektywie kilku, kilkunastu lat mogą doprowadzić do załamania całego systemu emerytalnego. Przyczyną tego jest starzenie się społeczeństwa i związany z tym wzrost liczby emerytów przy spadku ilości osób w wieku produkcyjnym, które opłacają składki w systemie "pay as you go" (tj. przeznaczone na wypłatę bieżących świadczeń). W rezultacie następuje narastanie tzw. zadłużenia pozabilansowego ZUS.
Zobowiązania emerytalne ZUS już obecnie przekraczają jego wpływy, co powoduje kłopoty z płynnością i konieczność zaciągania kredytów. Wysokooprocentowane zadłużenie ZUS w bankach komercyjnych wynosi aktualnie 2,2 mld zł, przy czym otwarta w końcu 2009 r. linia kredytowa sięga aż 8,65 mld złotych. Minister pracy ma jednak nadzieję, że ZUS nie będzie musiał jej wykorzystać, a deficyt zostanie stopniowo wchłonięty dzięki nieoprocentowanej pożyczce z budżetu państwa w wysokości 5,5 mld zł, uzyskanej pod koniec 2009 roku. Według wiceminister finansów Elżbiety Suchockiej-Roguskiej, w 2010 r. najprawdopodobniej nie będzie konieczności wspierania ZUS dalszymi pożyczkami z budżetu.
- Kapitałowy filar ubezpieczeń społecznych, tj. OFE, jest niezbędne dla podtrzymania systemu, gdyż powoduje prawidłową realokację środków od tych, którzy oszczędzają na swoje przyszłe świadczenia, w kierunku tych, którzy mają pomysł, jak te środki zainwestować - wyjaśnia dr Mech. - Skoro obecnie OFE są nieefektywne, mają większą zyskowność niż dochody, które generują dla emeryta, to należy tak zreformować system, aby był on efektywniejszy, tj. transparentny dla ubezpieczonych i oparty na konkurencji pomiędzy OFE, a nie wprowadzać zmiany, na których emeryci tylko stracą - przekonuje finansista.
Minister Fedak zapowiedziała w Sejmie, że rząd rozpocznie wkrótce ogólnonarodową debatę o reformie systemu emerytalnego, przy czym zapewniła, że nie będzie w niej wysuwać postulatu podwyższenia wieku emerytalnego.
Kwestie demograficzne i ich wpływ na finanse państwa będą pierwszym zagadnieniem, które podejmie nowo powołana przez prezydenta Lech Kaczyński. Narodowa Rada Rozwoju. - Zaczynamy od spraw, o których jeszcze 10 lat temu bym nie mówił, tj. od demografii, kurczenia się społeczeństwa - zapowiedział prezydent. "Nasz Dziennik" jako jedyna ogólnopolska gazeta codzienna wskazuje na ten problem od ponad dziesięciu lat.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-01-08
Autor: jc