Platforma chroni upiory PRL
Treść
Organizacje kombatanckie przy wsparciu m.in. Instytutu Pamięci Narodowej, NSZZ "Solidarność" bezskutecznie zabiegają u zdominowanych przez Platformę Obywatelską władz Białegostoku o to, by zmieniły wymowę największego w tym mieście monumentu, który w latach 70. PZPR postawiła "poległym w walce o Polskę Ludową". Ostatnie stanowisko firmowane przez wiceprezydenta miasta Aleksandra Sosnę sprzeciwia się pomysłowi "ucywilizowania" pomnika poprzez m.in. umieszczenie na nim dewizy: "Bóg. Honor. Ojczyzna". Zdaniem włodarza miasta, zniszczyłoby to jego "historyczną wartość" i przepędziło "ducha epoki", w której powstał.
Białostoczanie chcą zmiany pomnika w centrum miasta, poświęconego utrwalaczom władzy komunistycznej. "Wnosimy o zmianę wyglądu pomnika przy palcu Uniwersyteckim w Białymstoku. Zmiana polegałaby na nałożeniu dla orła korony, a na kolumnach pomnika umieszczeniu słów 'Bóg. Honor. Ojczyzna'. Tak zmieniony pomnik będzie pozostawał w zgodzie z wiarą, kulturą i tradycją narodu polskiego. Stanie się dowodem zerwania z dziedzictwem komunizmu i nada jednemu z najbardziej wyeksponowanych miejsc pamięci w naszym mieście powszechny dziś akceptowany sens" - piszą przedstawiciele organizacji kombatanckich we wniosku skierowanym do Tadeusza Truskolaskiego, związanego z PO prezydenta Białegostoku. Na wniosek, pod którym podpisali się m.in. przedstawiciele Klubu Więzionych, Internowanych, Represjonowanych oraz Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego, odpowiedzi udzielił Aleksander Sosna, wiceprezydent Białegostoku, reprezentujący we władzach miasta mniejszość białoruską. Decyzja jest odmowna, a jej uzasadnienie przez przedstawiciela najwyższych władz miasta jest właściwie potwierdzeniem, że pomnik rzeczywiście przypomina ciemne czasy komunizmu w Polsce. W ocenie Aleksandra Sosny przeważa jednak podkreślenie wysokiej wartości artystycznej i historycznej monumentu: "Pomnik powstał w latach istnienia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, dlatego też wyraża ducha tamtej epoki i jest jej materialnym świadectwem, co przemawia za jego historyczną wartością" - czytamy w kuriozalnej odpowiedzi wiceprezydenta.
Zupełnie inne proporcje w ocenie pomnika i jego wymowy przyjmują kombatanci polskiego podziemia niepodległościowego. - Duch tamtej epoki kombatantom i opozycji antykomunistycznej kojarzy się z mordowaniem wybitnych Polaków w majestacie prawa PRL, więzieniami, prześladowaniami i internowanymi - mówi mocno zaangażowany w walkę o "ucywilizowanie" pomnika Tadeusz Waśniewski, wiceprezes Zarządu Głównego Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w Warszawie i prezes białostockiego oddziału tej organizacji kombatanckiej. Zbiera on również podpisy mieszkańców Białegostoku pod petycją do władz miasta, aby te zmieniły haniebną wymowę tego największego w mieście monumentu. Tadeusz Waśniewski, który za działalność w organizacji patriotycznej był przez trzy lata osadzony w ciężkim komunistycznym więzieniu, skierował również do białostoczan apel w tej sprawie. Zaznacza w nim m.in., że monument w obecnej wymowie jest świadectwem historii niechlubnej, która odcisnęła szczególnie bolesne piętno na mieszkańcach wschodnich terenów Polski. "Wojskowe sądy skazywały na śmierć nawet niepełnoletnich. Skrytobójczych mordów dokonywano nawet w ostatniej fazie istnienia PRL, w styczniu 1989 r. zamordowany został w Białymstoku ks. Stanisław Suchowolec".
Jeszcze w marcu tego roku białostocki oddział Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego złożył podanie do Tadeusza Truskolaskiego, prezydenta Białegostoku, o uchylenie decyzji jego zastępcy Aleksandra Sosny i podjęcie odpowiednich działań, które zmieniłyby wymowę komunistycznej pamiątki. "My, ludzie ciężko doświadczeni przez rządy komunistyczne, którzy utraciliśmy wiele zdrowia i sił, nie widzimy żadnego uzasadnienia, żeby po 20 latach funkcjonowania Polski niepodległej młodzież naszego miasta i regionu musiała na co dzień zapoznawać się z reliktami minionej epoki, fałszującymi i zakłamującymi historię Polski. Istnieje ogromna potrzeba budowy patriotyzmu państwowego, regionalnego. Dlatego nie można z centrum miasta tworzyć komunistycznego skansenu" - czytamy w piśmie skierowanym do prezydenta. Zdanie to podziela wiele instytucji ważnych w życiu publicznym. Poparcie dla inicjatywy poświęcenia pomnika prawdziwym bohaterom Polski pisemnie potwierdzili m.in.: Kuria Metropolitalna w Białymstoku, Zarząd Regionu NSZZ "Solidarność", białostocki oddział IPN, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i Klub Radnych PiS w Radzie Miejskiej Białegostoku.
Niestety, do dziś wniosek pozostał bez odpowiedzi. Być może wynika to z faktu, że uchylenie decyzji wiceprezydenta mogłoby zaszkodzić prezydentowi Tadeuszowi Truskolaskiemu, który z poparciem PO ubiegał się o reelekcję. Wiceprezydent Aleksander Sosna we władzach miasta reprezentuje bowiem środowiska białoruskie i prawosławne skupione w radzie miejskiej w Forum Mniejszości Podlasia, a ta organizacja ściśle współpracuje politycznie z klubem radnych PO. Na tyle blisko, że działacze Forum startowali w wyborach samorządowych z list PO do Rady Miejskiej Białegostoku oraz do Sejmiku Województwa Podlaskiego. Pod koniec października Forum Mniejszości Podlasia zapowiedziało również, że w głosowaniu na prezydenta miasta poprze Truskolaskiego. Dlatego być może prezydent milczy w sprawie komunistycznego monumentu.
Mniej zaskakuje postawa w tej sprawie wiceprezydenta Aleksandra Sosny. Jego odmowa na wniosek kombatantów o nadanie monumentowi wymowy patriotycznej nie jest jego pierwszą kontrowersyjną postawą. Kilka lat temu głośna była sprawa współautorstwa Aleksandra Sosny dwóch książek "Kopuły nad Wisłą" oraz "Stulecie w kamieniu i metalu". W każdej z nich można znaleźć stwierdzenia jawnie zakłamujące historię Polski. Choćby takie, że Powstanie Styczniowe było "bezsensowną konfrontacją z Rosją", a Augustów to ziemia białoruska. Sosna przetłumaczył na język polski m.in. kuriozalną książkę "Rosyjska Warszawa". Można się z niej dowiedzieć, że dzięki Rosji w okresie zaborów Warszawa została odbudowana, udział Rosji w rozbiorach Polski był zasadny i zrozumiały, a rusyfikacja stanowiła jedynie "próbę wyegzekwowania od Polaków szacunku dla państwa i znajomości państwowego języka imperium".
Po krwawej rozprawie z opozycją antykomunistyczną w roku 1970 władza ludowa stawiała sobie pomniki. Jednym z nich jest białostocki monument Bohaterów Ziemi Białostockiej z dedykacją na tablicy, która wskazywała, o jakich bohaterów chodziło jego twórcom i pomysłodawcom: "w hołdzie bohaterom ziemi białostockiej poległym w walce o Polskę Ludową". Został on wzniesiony w roku 1975 na polecenie kierownictwa KW PZPR, który swoją siedzibę miał zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej. Aby zadrwić z uczuć religijnych Żydów, których partia prześladowała od roku 1968, pomnik postawiono na miejscu dawnego cmentarza żydowskiego (wcześniej go zburzono), co obecnie podważa wartość historyczną tej komunistycznej pamiątki.
U podnóża wzniesienia, na którym stoi pomnik, znajdują się głazy narzutowe. Na dwóch z nich umieszczone są teraz tablice poświęcone ofiarom komunistycznego terroru, a niedługo mają pojawić się nowe. Zostały one ufundowane przez związki kombatanckie. Ich członków boli sytuacja, w której nad pamiątkami poświęconymi prawdziwym polskim bohaterom dominuje ogromna bryła pomnika ku pamięci ich katów. Wprawdzie tablicę z informacją o tych, którzy "zginęli za Polskę Ludową" (była ona umieszczona w pobliżu pomnika), zdjęto tuż po roku 1989, jednak monument nie zmienił przez to swojej wymowy. Świadczy o tym chociażby fakt, że przedstawiciele organizacji komunistycznych wciąż zabiegają u władz miasta i województwa o jego restaurację i iluminację. Nadal jest on miejscem, gdzie 1 maja spotykają się komuniści i postkomuniści, aby złożyć w tym miejscu hołd tym, którzy utrwalali w Polsce władzę ludową, zatem m.in. oprawcom z UB, NKWD i SB.
Adam Białous, Białystok
Nasz Dziennik 2010-11-22
Autor: jc