Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Po dogrywce Grecja

Treść

Grecja pokonała wczoraj w Katowicach Turcję 76:74 (17:14, 12:12, 18:20, 18:19, 11:9) i awansowała do półfinału rozgrywanych w Polsce mistrzostw Europy koszykarzy. Choć nie był to może nadzwyczajny spektakl, dostarczył niecodziennych emocji.

Równo z pierwszą syreną na parkiecie rozgorzał twardy, wyrównany bój. Obie drużyny starały się grać bardzo uważnie w obronie, wszelkimi możliwymi (dostępnymi albo i nie) środkami. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, żadna ze stron nie potrafiła uzyskać większej przewagi. Grecy dokładnie pilnowali lidera rywali Heda Turkoglu, który przełamał się dopiero po pół godzinie gry, trafiając po raz pierwszy do kosza. W końcówce były kolega Marcina Gortata z Orlando Magic mógł zostać jednak bohaterem. Na 2,5 minuty przed ostatnią syreną rzucił za trzy i dał swej drużynie prowadzenie 63:57. To był dopiero początek emocji, bo Turcy nagle stanęli, a rywale zaczęli trafiać - na 40 sekund przed końcem, po "trójce" Georgiosa Printezisa objęli prowadzenie 64:63. Kilka chwil później Nikolaos Zisis wykorzystał jeden rzut wolny i Grecy wygrywali 65:63. Ich radość była jednak przedwczesna, bo równo z syreną (!) Ender Arslan wyrównał, doprowadzając do dogrywki. W dodatkowym czasie gry Grecy prowadzili już 75:69, potem popełnili aż pięć błędów przy kontrach, tracili piłkę, ich trener łapał się za głowę, ale Turcy tego nie wykorzystali. Na 9,8 s przed końcem Zisis rzucił z wolnego na 76:74, w odpowiedzi próbował za trzy Arslan, ale trafił w obręcz.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-09-19

Autor: wa