Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Podratować ratowników

Treść

Ratownicy, kierowcy i pielęgniarki pracujący w lubelskim pogotowiu ratunkowym domagają się podwyższenia zarobków do średniej krajowej w służbie zdrowia. Wczoraj kilkadziesiąt osób przez 2 godziny pikietowało przed siedzibą Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. Ich żądania można zaspokoić tylko środkami z budżetu państwa. Głównym postulatem ratowników jest podwyżka uposażenia do 3 tys. złotych. Dziś ratownik na etacie w pogotowiu zarabia od 1,3 tys. do 1,7 tys. zł miesięcznie. - Domagamy się 3 tys. zł netto w przeliczeniu na jeden etat. To niewygórowane żądanie, gdyż tyle wynosi średnia krajowa w służbie zdrowia - zauważa Marian Zepchła, przewodniczący zakładowej "Solidarności". - Tak dalej się nie da, nasze zarobki nie pozwalają na godne życie. Ludzie, którzy przeszli na kontrakty, muszą pracować 200-250 godzin miesięcznie, aby godnie zarobić. Współczuję im - mówi ratownik medyczny Arkadiusz Wójcik. Protest nie spowodował zakłóceń w funkcjonowaniu lubelskiego pogotowia, gdyż wzięli w nim udział ratownicy, którzy mieli wczoraj dzień wolny. Jednak związki zawodowe pracowników pogotowia ratunkowego, które są w sporze zbiorowym ze swoją dyrekcją już od 3 miesięcy, nie ukrywają, że w przypadku zlekceważenia ich postulatów zastrajkują. Kolejnym etapem procedury, w wyniku której uzyskają prawo do legalnego strajku, są mediacje z dyrekcją. - Jeśli mediator nam nie pomoże, skorzystamy z tej możliwości - zapowiedział Zepchła. Dyrektor lubelskiego pogotowia Zdzisław Kulesza powiedział protestującym, że nie ma pieniędzy na podwyżki, gdyż pogotowie medyczne finansowane jest bezpośrednio z budżetu państwa, a ten został już uchwalony i nie przewiduje tak znacznego zwiększenia uposażeń służby ratowniczej. - Jedyne, na co możemy liczyć, to uruchomienie rezerw budżetowych, ale to nijak nie zależy ani ode mnie, ani od organu założycielskiego - zastrzegł dyrektor. Adam Kruczek, Lublin "Nasz Dziennik" 2008-03-06

Autor: wa