Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polki na szóstkę

Treść

Justyna Kowalczyk pobiegła nieprawdopodobnie, jej koleżanki na miarę możliwości i niezwykle dzielnie. Zaowocowało to bardzo dobrym, szóstym miejscem w sztafecie 4 x 6 kilometrów. Wygrały Norweżki z Marit Bjoergen w składzie, która zdobyła już trzeci złoty medal w Whistler.
Dla Kowalczyk wczorajsze zmagania miały być doskonałą formą treningu przed jutrzejszym biegiem na 30 km, dla Sylwii Jaśkowiec, Kornelii Marek i Pauliny Maciuszek - najważniejszym jak do tej pory startem w karierze. Przed rokiem na mistrzostwach świata w Libercu nasze reprezentantki uplasowały się na szóstym miejscu, kapitalną zmianę dała Jaśkowiec, i wczoraj Polki marzyły o powtórce. Sama Kowalczyk obiecywała, że start potraktuje jak najbardziej poważnie i postara się pomóc koleżankom w osiągnięciu dobrego wyniku. Celem minimalnym była pozycja w punktowanej ósemce, realnym - w szóstce, a może i wyżej... O medalu nikt nie mówił i nie myślał, a na faworytki wskazywano Norweżki, Rosjanki, Finki, Szwedki, Niemki.
Na pierwszej zmianie pobiegła Marek. Pomknęła, ile sił w nogach, całym sercem, ale nie była w stanie nawiązać walki z najlepszymi. Początkowo znajdowała się jeszcze w końcówce bardzo rozciągniętej grupy, ale gdy czołówka przyspieszyła, nie potrafiła za nią nadążyć. Szwedki, Norweżki i Niemki nadawały tempo i na strefę zmian przybiegły niezagrożone - Marek zaś na dziesiątym miejscu, ze stratą 38,2 sekundy. Po niej ruszyła Kowalczyk i od pierwszych chwil zaatakowała. Z każdym pokonywanym metrem zmniejszała stratę do wyprzedzających ją rywalek i za moment widziały już jej plecy. Osłupiałe, zadziwione, poddawały się, gdy Polka uciekała niczym pędzący z niewiarygodną szybkością ekspres. Po kilometrze była już czwarta, ze stratą 18 s do liderki. To było wręcz nieprawdopodobne, a Kowalczyk nie zwalniała. Stało się jasne, że szybko sama wysunie się na czoło i tak też było. Srebrna i brązowa medalistka zmagań z Whistler w połowie dystansu biegła już tylko 4,1 s za Włoszką Marianną Longą i na podbiegu ją minęła. To był prawdziwy popis siły i możliwości naszej reprezentantki, która prowadzenia już nie oddała. Do strefy zmian dotarła 2,4 s przed Włoszką, 10,8 s przed Norweżką i 26,5 s przed Francuzką. Po Kowalczyk wyruszyła Maciuszek, błyskawicznie wyprzedziły ją Norweżka i Włoszka, ale Polka dzielnie broniła trzeciej lokaty przez ponad połowę dystansu. Wreszcie jednak osłabła i to na tyle, że spadła aż na siódmą pozycję. Biegnąca na ostatniej zmianie Jaśkowiec wyruszała 34 s po Bjoergen - i spisała się świetnie. Nasza młodzieżowa mistrzyni świata nie dość, że nie dała się nikomu wyprzedzić, to jeszcze minęła Francuzkę, przyprowadzając naszą drużynę na wysokim, szóstym miejscu. Bądźmy szczerzy - naprawdę dobrym. A pierwsza metę minęła Bjoergen biegnąca fantastycznie, na luzie, niezwykle pewnie...
Wyniki: Norwegia 55.19.5 min, 2. Niemcy 24,6 s straty, 3. Finlandia 30,4... 6. Polska 1.09.9 min.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-02-26

Autor: jc