POLSCY PIŁKARZE RĘCZNI ZOSTALI WICEMISTRZAMI ŚWIATA
Treść
Polscy piłkarze ręczni po raz pierwszy w swej historii zostali wicemistrzami świata. W finałowym meczu 20. MŚ przegrali w Kolonii z Niemcami 24-29. Niemcy - Polska 29-24 (17-13) Sędziowali: Burd i Buy (obaj Francja). Kary: 2-6 min. Widzów 19 tys. Polska: Szmal, Weiner - Jurasik 5, Tkaczyk 5, Bielecki 3, B. Jurecki 2, Tłuczyński 2, Jachlewski 1, M. Jurecki 1, Kuptel 1, K. Lijewski 1, M. Lijewski 1, Siódmiak 1, Wleklak 1. Niemcy: Fritz, Bitter - Jansen 8, Hens 6, Kehrmann 4, Kraus 4, Zeitz 3, Glandorf 2, Klimovetz 1, Schwarzer 1, Baur, Kaufmann, Klein, Roggisch. Nasza drużyna nie wykorzystała wielkiej szansy na zdobycie złotego medalu. Gospodarze turnieju - wicemistrzowie świata 2003, wicemistrzowie olimpijscy 2004 i mistrzowie Europy 2004 - nie byli bowiem wczoraj nie do pokonania. Zagrali podobnie jak w poprzednich meczach, popełnili sporo błędów w rozegraniu piłki, a na dodatek w 35 min stracili swego podstawowego bramkarza Fritza - najlepszego piłkarza ręcznego na świecie w 2004 roku. Nasi zawodnicy wyszli na mecz mocno stremowani. Szansa wywalczenia tytułu mistrza świata tak bardzo ich sparaliżowała, że ani się obejrzeli, a w 11 min przegrywali już 3-8. Wcześniej, do stanu 3-3, gra była wyrównana; Polacy nawet prowadzili 3-2 po golu Tkaczyka (jak się potem okazało, było to jedyne prowadzenie biało-czerwonych w całym spotkaniu). Nasi zawodnicy zbyt szybko decydowali się na rzuty, oddawali je z nieprzygotowanych pozycji. Ich nieporadność w ataku była chwilami irytująca. Tymczasem Niemcy zdobyli aż 6 goli z rzędu! Przy stanie 3-6 w 10 min trener Bogdan Wenta poprosił o czas. Po chwili Bielecki trafił w słupek, a rywale zdobyli 2 gole i było wspomniane 3-8. Za Tkaczyka wszedł Wleklak. Na niewiele się to zdało. Przewaga Niemców na przemian malała i rosła. Po bramkach Bieleckiego i M. Lijewskiego w 14 min było "tylko" 6-9, ale w rewanżu Kraus trafił z biodra, a Bielecki w... poprzeczkę. Potem sytuacja się powtórzyła. Na gole Jachlewskiego i Jurasika rywale odpowiedzieli golem Schwarzera, a po chwili Jurasik uderzył w poprzeczkę! Nasza obrona grała dobrze, Szmal sparował kilka strzałów rywali, ale jego koledzy marnowali sytuacje w ataku. Nadzieja w serca polskich kibiców wstąpiła w końcówce pierwszej połowy, kiedy biało-czerwoni zaczęli odrabiać straty. Po golach Tkaczyka i M. Lijewskiego w 26 min zrobiło się tylko 11-13. Cóż jednak z tego, skoro potem dokładnie przymierzył Glandorf, a po fatalnym błędzie Bieleckiego piłkę przejął Jansen i po kontrze nie dał szans Szmalowi... 4-bramkowe prowadzenie Niemców utrzymało się do przerwy. Początek drugiej połowy po przerwie nie wskazywał, że obraz gry może się radykalnie zmienić. W 37 min Polacy przegrywali już 14-21. Swą szansę na odrobienie start dostrzegli chyba w fakcie, że z boiska musiał zejść wspomniany Fritz (zastąpił go Bitter). Zerwali się do ataku i zdobyli 4 gole z rzędu. Najpierw celnie strzelili Tkaczyk i Siódmiak, potem Bielecki po raz kolejny trafił w poprzeczkę, następnie bramkę uzyskał Jurasik (choć nasza drużyna grała wtedy w podwójnym osłabieniu!), aż w końcu Wleklak najpierw nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Bitterem, ale później udanie zakończył kontrę. Niemcy odpowiedzieli tylko trafieniem Jansena. W rewanżu Bittera pokonali dwukrotnie Jurasik i raz Kuptel. W połowie tej części gry było więc już tylko 21-22! Wydawało się, że wyrównanie jest tylko kwestią czasu, tym bardziej że Niemcy grali w osłabieniu. Niestety, Jurasik trafił w słupek, a potem nastąpiła seria nieudanych rzutów Polaków, niecelnych podań i innych błędów (Jurasik przepraszał po meczu za swoją grę). Nie sposób było wygrać meczu, w którym w ostatnim kwadransie zdobywa się tylko 3 gole, a tego "dokonali" Polacy. W końcówce spotkania gospodarze turnieju konsekwentnie powiększali prowadzenie, by po ostatnim gwizdku szaleć z radości. W naszej drużynie oprócz Jurasika słabszy dzień mieli M. Lijewski (1 gol na 6 prób) i Bielecki (3 bramki na 12 strzałów). Najskuteczniej grali Tkaczyk i Jurecki, którzy zdobyli po 5 goli. (FIL) "Dziennik Polski" 2007-02-05
Autor: wa