POrażka roku
Treść
Niszczenie świadomości narodowej, kultury życia publicznego, ochrona osób, których do niedawna ścigał wymiar sprawiedliwości, szerzenie propagandy o konieczności jak najrychlejszego przyjęcia euro - to tylko niektóre zarzuty, jakie kieruje Prawo i Sprawiedliwość pod adresem koalicji rządzącej. Jarosław Kaczyński zapowiedział po sobotnim posiedzeniu Rady Krajowej PiS, że nowy program partii będzie alternatywą dla rządów PO - PSL. Kaczyński za jedyną rzecz, którą partia rządząca opanowała do perfekcji, uznał sferę propagandy. Podczas posiedzenia Rady Politycznej PiS prezes partii, korzystając z okazji mijającej właśnie rocznicy rządów koalicji, podsumował jej osiągnięcia. Jak można się było spodziewać, nie była to ocena pocieszająca dla Platformy Obywatelskiej. Jarosław Kaczyński przypomniał, że gdy w 2005 r. PO stawała się wielką partią polityczną, jednym z jej haseł była walka z tym wszystkim, co oburzało Polaków, a czego jednym z symboli była afera Rywina. - PO miała być partią oczyszczenia, dlatego chcieliśmy wejść z nią w koalicję - mówił. Jednak, jak tłumaczył, Platforma z czasem zmieniła front i ukazała swoje prawdziwe oblicze, zaczynając od represji osoby z byłego rządu PiS, które ścigały korupcję i wszelkie nieprawidłowości w funkcjonowaniu państwa. - Dziś ścigani są ci, którzy podnieśli rękę na tych, a którzy powinni być ścigani - stwierdził prezes PiS. Kaczyński skrytykował też mocno obóz rządzący za prymitywną propagandę, która "wprawdzie jest skuteczna", ale poprzez swój niewybredny język "niszczy polskie życie publiczne i demokrację", czego "odbudowa będzie trwała bardzo długo". - Czy pan profesor Bartoszewski ze swoim "bydłem", Sikorski z "dorzynaniem watahy" są członkami PiS? Nie, oni należą do PO - podkreślił. Jako wyraz wyjątkowo obłudnej propagandy ugrupowania sprawującego w Polsce władzę, Kaczyński uznał wyolbrzymienie kwestii przyjęcia euro jako panaceum na poprawę sytuacji gospodarczej. - Nie mówi się, że strefa euro oznacza stagnację gospodarczą w krajach europejskich mniej rozwiniętych, jak np. w Portugalii - mówił. Zaznaczył, że przyjęcie w obecnej sytuacji przez Polskę unijnej waluty spowoduje m.in. spadek wynagrodzenia za pracę. - Chcemy, by takie sprawy sporne, jak wprowadzenie euro do obiegu, Polacy rozwiązywali w drodze głosowania - zadeklarował. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że stanowisko PiS w sprawie euro to próba wyjścia z twarzą w sytuacji wycofania się tej partii z dezaprobaty dla wprowadzenia eurowaluty w ogóle. Suchej nitki Kaczyński nie pozostawił na obecnych władzach w dziedzinie absorpcji środków z Unii Europejskiej. I tu rzeczywiście trudno nie przyznać mu całkowitej racji. - Nasz rząd stworzył system, który zwiększył aż dziesiątki razy wykorzystanie funduszy unijnych. Jaki jest poziom ich wykorzystania we wrześniu czy październiku tego roku? Szanowni państwo: 1,2 - nie procenta, ale promila. Trzeba cudu, żeby coś takiego osiągnąć - oświadczył i zapowiedział, że ta sprawa kiedyś w odpowiednim czasie będzie rozliczona. Według Kaczyńskiego, PO dąży do niszczenia polskiej świadomości narodowej m.in. poprzez politykę oświatową. - Zaplanowana w tej chwili reforma to nic innego jak likwidacja instytucji, której historia sięga XVIII wieku - Komisji Edukacji Narodowej. Po tej reformie polskiej oświaty narodowej - instytucji, która jest polską oświatą narodową, już nie będzie - zaznaczył. Wymienił również inne, w jego opinii, szkodliwe działania PO. - Rozbite mają być media publiczne, zdezintegrowana administracja. Natomiast nie robi się nic, by przełamać korporacyjne układy, które ograniczają wykształconym ludziom dostęp do zawodów - stwierdził. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że PiS w styczniu przedstawi Polakom plan, który "będzie odpowiedzią i wyzwaniem" dla obecnej ekipy rządzącej. Krótko podsumowali rok sprawowania władzy przez ekipę Tuska liderzy PiS: Zbigniew Ziobro oraz Joachim Brudziński. Według byłego ministra sprawiedliwości, rząd nie wywiązuje się ze swoich obietnic, które okazały się być zwykłą "kiełbasą wyborczą". - Nie ma radykalnych podwyżek dla nauczycieli, lekarzy, służb mundurowych, emerytów. Nie ma autostrad, nawet nie ma planu, pomysłu, jak je budować. Miał być rząd profesjonalistów, a jest rząd nieudacznictwa - puentuje Ziobro. Brudziński przypomina inne deklaracje wyborcze PO i zestawia je z obecną rzeczywistością. - Przypomnijmy wyborcze deklaracje, że już niedługo będą leczyć nas dobrze zarabiający lekarze, nauczyciele, pielęgniarki, że cud gospodarczy przełoży się na kieszenie urzędników państwowych, służb mundurowych... Przykłady można by mnożyć. Najbardziej widocznym jest brak dialogu społecznego. Nasłanie prokuratury i policji na ludzi, którzy w geście rozpaczy pojawili się w biurze poselskim Donalda Tuska, pokazuje, że polityka miłości legła w gruzach - napisał na stronach internetowych PiS Joachim Brudziński. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-11-17
Autor: wa