Poseł Piecha ma pecha
Treść
Jedyne, co wiadomo na temat projektu ustawy zakazującej zapłodnienia pozaustrojowego, autorstwa posła PiS Bolesława Piechy, to to, że nie trafi on do rąk marszałka Sejmu za tydzień, na najbliższym posiedzeniu Sejmu. - Przeszkody są niezależne ode mnie - zapewnia w rozmowie z nami poseł.
- Są pewne obawy, na dzisiaj nie akcentowałbym tego, że te przeszkody w realizacji projektu i złożeniu go do Sejmu leżą po stronie władz klubu PiS. Ale władze mają tu decydujący głos. Poczekajmy do soboty, będzie Rada Krajowa PiS, więc być może coś się w tej kwestii wyjaśni - tłumaczy nam poseł Piecha. W jego ocenie, jednak prędzej czy później tak klub PO, jak i PiS będą zmuszone zmierzyć się z tym tematem. - W Sejmie obecnie są dwa projekty dotyczące zapłodnienia in vitro, oba lewicowe, one prędzej czy później będą musiały znaleźć się na agendzie prac sejmowych, wtedy i PO, i PiS będą zmuszone do reakcji - zauważa Piecha, a jego wypowiedź może sugerować, że projekt jego autorstwa blokowany jest przez władze klubu PiS.
Platforma Obywatelska już spasowała z pomysłem refundacji in vitro w Polsce i odrębnej ustawy regulującej tę kwestię. Zarząd klubu PO w najbliższym czasie nie podejmie też decyzji w sprawie ustawy autorstwa Jarosława Gowina. W resorcie zdrowia trwają natomiast prace nad rozwiązaniem prawnym mającym dostosować polskie przepisy do Konwencji Bioetycznej Rady Europy. Koalicja chce więc procedurę in vitro najprawdopodobniej uregulować prawnie wyłącznie w zakresie wymaganym przez konwencję bioetyczną i dyrektywy UE.
IB
"Nasz Dziennik" 2009-04-17
Autor: wa