Posłowie znów wezwą ministra
Treść
Jeszcze dziś posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożą wniosek o wezwanie do stawienia się przed sejmową Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Parlamentarzyści chcą wyjaśnień w dwóch sprawach. Po pierwsze, dlaczego prokuratura nie wystąpiła o zastosowanie sankcji wobec członków tzw. gangu obcinaczy palców, którzy wkrótce po tym, jak sędzia Barbara Piwnik zwolniła ich z więzienia, pobili policjantów. Po drugie, jakie były powody odwołania prokuratora Sławomira Luksa, prowadzącego śledztwo w sprawie brata szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Wiceszef komisji poseł Arkadiusz Mularczyk jest zdania, że coraz więcej przemawia za tym, by do Sejmu trafił wniosek o odwołanie ministra Ćwiąkalskiego. - Mamy do czynienia z sytuacją, w której komisja zamiast debatować i pracować nad projektami ustaw reformującymi wymiar sprawiedliwości, usprawniającymi prace sądów i prokuratur, musi zajmować się wyjaśnieniem skandalicznych zdarzeń, do jakich dochodzi w resorcie kierowanym przez ministra Ćwiąkalskiego - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS). Jeszcze dziś PiS złoży wniosek o zwołanie posiedzenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz wezwanie na posiedzenie ministra Ćwiąkalskiego. Parlamentarzyści chcą wyjaśnienia, czy prokuratura złożyła odwołanie od decyzji sędzi Barbary Piwnik, minister sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera, która zwolniła z aresztu członków słynącego z okrucieństwa tzw. gangu obcinaczy palców. Posłowie chcą także usłyszeć odpowiedź na pytanie, dlaczego prokuratura nie wystąpiła o zastosowanie sankcji aresztu wobec tych członków gangu, którzy po wyjściu na wolność na warszawskim Mokotowie pobili policjantów. Gang obcinaczy palców to jedna z najgroźniejszych i bez wątpienia najbardziej okrutna grupa przestępcza działająca w Polsce. Trzon bandy kierowanej przez Grzegorza S. ps. "Ojciec" stanowiło jeszcze kilkunastu mężczyzn. Jeden z nich, Michał K., który zdecydował się na współpracę z policją w styczniu 2006 r., zaginął bez śladu. Gangsterzy porywali ludzi, żądając od ich rodzin setek, a w niektórych przypadkach nawet kilku milionów euro okupu. Bliskim przesyłali odcięte palce ofiar. Porwanych torturowali, w kilku przypadkach mordowali. Policja podejrzewa, że grupa kierowana przez "Ojca" może mieć na swoim koncie nawet 20 zabójstw. Pod koniec grudnia ubiegłego roku Barbara Piwnik uchyliła areszt wobec siedmiu członków gangu, jednak na wolność wyszło dwóch: Tomasz R. i Andrzej K. Pozostała piątka przebywa w areszcie w związku z innymi sprawami. Wrócili na swój rewir? To właśnie zwolnieni mężczyźni krótko po wyjściu na wolność pobili dwóch policjantów. Przestępcy zostali zatrzymani, jednak po krótkim przesłuchaniu zwolniono ich. Prokuratura nie wnioskowała o areszt. Nie można wykluczyć, że napaść i pobicie policjantów na Mokotowie może mieć związek z zadaniem realizowanym przez zwolnionych gangsterów dla gangu mokotowskiego. - Gang obcinaczy palców w okresie "prosperity", kiedy kierował nim "Ojciec", był powiązany z "Mokotowem". Nie była to formalna podległość, ale bliska współpraca - mówi nasz informator związany z organami ścigania. Zdaniem naszego rozmówcy, "Ojciec" często wykonywał zadania dla Andrzeja H. ps. "Korek", szefa gangu mokotowskiego, w zamian za ochronę, jaką dawała "obcinaczom" potężna struktura "Mokotowa". - Chcemy wiedzieć, dlaczego prokuratura nie wystąpiła o zastosowanie żadnych sankcji dla napastników. Sprawa budzi bardzo duży niepokój - powiedział nam wczoraj poseł Mularczyk. Dlaczego odwołano Luksa Komisja chce też przesłuchać Ćwiąkalskiego w związku z odwołaniem prokuratora Sławomira Luksa, prowadzącego śledztwo w sprawie obejmującej brata Krzysztofa Bondaryka, obecnego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Brat Bondaryka ma być zamieszany w sprawę przemytu złota z Belgii na Białoruś i do obwodu kaliningradzkiego w połowie lat 90. Zdaniem jednej z gazet, taki przemyt nie byłby możliwy bez wsparcia służb specjalnych, którymi wówczas kierował w Białymstoku jako szef UOP Krzysztof Bondaryk. Ćwiąkalski zwolnił z funkcji prokuratora apelacyjnego Sławomira Luksa, nadzorującego sprawę spółki, której współwłaścicielem był brat szefa ABW. - Chcemy zapytać o przyczyny dymisji prokuratora Luksa, poznać stan śledztwa w sprawie przemytu złota, w które zamieszany był brat obecnego szefa ABW, a także dowiedzieć się, jakie działania zamierza podjąć resort sprawiedliwości w tej sprawie - mówią posłowie PiS. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-02-04
Autor: wa