Poufny raport o Hannie Lis
Treść
Podstawowe błędy warsztatowe, nadmierna układność wobec przepytywanego polityka stwarzająca mu możliwość realizowania kampanii pijarowskiej, naruszenie zasad "interesu poznawczego widzów" i naruszenie zasady wiarygodności dziennikarskiej - takie zarzuty postawiono Hannie Lis w poufnym raporcie przygotowanym przez Biuro Programowe TVP. Krytyczna dla znanej prezenterki analiza sposobu przeprowadzenia wywiadu z premierem Donaldem Tuskiem, do której dotarł "Nasz Dziennik", to jedna z podstawowych przyczyn zawieszenia Hanny Lis jako prezenterki "Wiadomości". Z raportu Biura Programowego TVP wynika, że cały wywiad dla telewizji publicznej został wykorzystany przez Donalda Tuska, dzięki bierności dziennikarzy, jako element zręcznego PR. Wywiad z Tuskiem obejrzało znacznie więcej telewidzów niż przeprowadzoną trzy dni później rozmowę z prezydentem Lechem Kaczyńskim. - O tym, że taki raport został przygotowany, wiem od dziennikarzy. Sama go nie widziałam, nie pokazano mi go, więc trudno jest mi odnieść się do jego treści - powiedziała nam Hanna Lis, zawieszona przed kilkoma dniami prezenterka "Wiadomości". Dokument przygotowany przez Biuro Programowe TVP, analizujący jakość i rzetelność pracy Hanny Lis i Piotra Kraśki, dotyczy telewizyjnego wywiadu, jaki 16 listopada br. w telewizji publicznej ta dwójka dziennikarzy przeprowadziła z szefem rządu Donaldem Tuskiem. Dokument zawierający krytyczne oceny - dla Hanny Lis jest wręcz miażdżący. "(...) W duecie Lis - Kraśko warsztatowo gorzej wypadła ta pierwsza" - stwierdzono w dokumencie. Zdaniem naszego informatora, wysokiego rangą pracownika Telewizji Polskiej, to właśnie ten poufny materiał stał się jednym z głównych powodów zawieszenia Hanny Lis i odsunięcia jej od prowadzenia "Wiadomości". - Nie znam tego raportu, nie pokazano mi go. Na posiedzeniu zarządu poproszę o wyjaśnienia - komentuje Sławomir Siwek, członek Zarządu Telewizji Polskiej SA. - Możemy jedynie stwierdzić, iż nazwisko pani Hanny Lis nie znajduje się obecnie w grafiku dyżurów prezenterskich "Wiadomości". Była to samodzielna decyzja szefa zespołu "Wiadomości" - twierdzi Aneta Wrona, rzecznik prasowy TVP. Wywiad Hanny Lis i Piotra Kraśko z premierem Donaldem Tuskiem przeprowadzono 16 listopada, w rocznicę powołania obecnego gabinetu. Z propozycją zastąpienia tradycyjnego orędzia atrakcyjnym wywiadem wystąpili sztabowcy szefa rządu. Jak wynika z raportu TVP - cała sytuacja została wykorzystana, z narażeniem wiarygodności programu, do pijarowskiej promocji Donalda Tuska. Biuro Programowe TVP wskazuje, że do takiej sytuacji doprowadziły zaskakujące błędy warsztatowe popełnione przez współprowadzącą program Hannę Lis. "(...) Rezultat antenowy został zapewne uznany za zadowalający przez samego premiera oraz jego PR-owców. (...) Pytania stawiane premierowi oraz w ogóle sposób prowadzenia wywiadu przez duet Lis - Kraśko były dla ich rozmówcy komfortowe. Treść pytań mógł on - z powodu ich banalności - łatwo przewidzieć. (...) Spora część wywiadu polegała stworzeniu premierowi możliwości swobodnego interpretowania i komentowania korzystnych dla PO i jej lidera wyników sondaży opinii publicznej. Szczegółowych pytań o dorobek pierwszego roku rządzenia nie było. Premier miał także komfort mówienia 'obok' zadanych pytań, czyli o tym, o czym sam miał ochotę akurat mówić" - napisano w dokumencie. - Nikt nawet ze mną nie rozmawiał na ten temat. Mnie nie przedstawiono takich informacji - twierdzi Hanna Lis. Jak wskazano w raporcie, oglądalnością rzędu 10,4 proc. oraz udziałem w rynku 22,4 proc. rozmowa z premierem Donaldem Tuskiem wyprzedziła nadaną o tej samej porze trzy dni później (19 listopada) rozmowę Danuty Holeckiej z prezydentem Lechem Kaczyńskim, mającą widownię na poziomie 6,4 proc. oraz udział 15,5 procent. Z kolei dwa razy dłuższy wywiad, jakiego premier udzielił 15 listopada na antenie Polsatu, uzyskał odpowiednio widownię 3,2 proc. i udział 8,4 procent. Błędy techniczne, niska rzetelność Opracowanie wytyka Hannie Lis szereg poważnych uchybień związanych zarówno z rzetelnością prowadzonego wywiadu, jak i czysto technicznych błędów. Biuro Programowe TVP ostro skrytykowało fakt, że podstawowe błędy to - dyskusyjny dobór pytań, zła scenografia, a właściwie jej brak, nieprofesjonalne kadrowanie premiera i prowadzących. Wskazano też na wadliwą pracę kamer i niewłaściwe ustawienie planów. - Za takie zaniedbania gospodarze programu ponoszą tylko częściową odpowiedzialność. Ale za błędy warsztatowe i merytoryczne odpowiedzialność spada na Hannę Lis i Piotra Kraśkę - mówi nasz informator związany z TVP. A jak wynika z poufnego raportu, ocena pracy dziennikarskiej prowadzących wywiad z premierem Tuskiem jest zdecydowanie negatywna. "(...) Niewiele to wszystko miało natomiast wspólnego z interesem poznawczym widzów oraz z wymogami warsztatowymi, jakie powinny być spełnione, zwłaszcza na antenie publicznej podczas wywiadów z politykami. Uwikłanie (czy to dobrowolne, czy z polecenia służbowego) Hanny Lis i Piotra Kraśki w taki quasi-wywiad, traktowany (najwyraźniej przez obydwie strony) jako ekwiwalent orędzia, oddało raczej niedźwiedzią przysługę dziennikarskiej wiarygodności tych osób" - stwierdza raport. "(...) Można było odnieść wrażenie, iż głównym zadaniem obydwojga dziennikarzy jest nie tyle wnikliwe przepytywanie premiera na temat pierwszego roku rządzenia, co bardziej 'podrzucanie' mu tematów do swobodnych wypowiedzi, z czego Tusk chętnie i ze swadą korzystał" - uznało Biuro Programowe TVP. Czy Hanna Lis poniesie tego konsekwencje? - Ocena kwalifikacji i predyspozycji poszczególnych pracowników zespołu "Wiadomości" należy do dyrekcji Agencji Informacji TVP SA. Natomiast decyzja dotycząca dalszej współpracy z red. Hanną Lis znajduje się w gestii prezesa Zarządu TVP SA. Urbański nie podjął dotychczas żadnej decyzji w tej sprawie - informuje rzecznik TVP. TVP: nie skomentujemy nasze go dokumentu Materiał dotyczy tylko jednego z programów realizowanych przez Hannę Lis. Ale zdaniem naszych informatorów, podobne zastrzeżenia pojawiały się już wcześniej. - To nie jest tylko problem tego jednego problemu, to jest problem Lisów i "Wiadomości" - potwierdza Sławomir Siwek. Treść raportu Biura Programowego TVP prowokuje pytania o to, czy Hanna Lis, prywatnie żona publicysty Tomasza Lisa, ma wystarczające przygotowanie i kompetencje do pracy w telewizji publicznej, wreszcie - czy zawarcie z nią lukratywnego kontraktu i powierzenie prowadzenia programu nie było istotnym błędem. Przedstawiciele TVP nie chcą jednak na nie odpowiedzieć. - Uprzejmie informujemy, iż nie odnosimy się na łamach prasy do zawartości i wniosków wewnętrznych dokumentów Spółki. Tego rodzaju dokumenty stanowią tylko jeden z wielu elementów bieżącej pracy przedsiębiorstwa i jedynie w ten sposób można oceniać ich status - ucina Aneta Wrona, rzecznik TVP. Hanna Lis została zawieszona i odsunięta od prowadzenia "Wiadomości" w ubiegłym tygodniu. - Nie wiem, co obecnie dzieje się w tej sprawie - przekonuje w krótkiej telefonicznej rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-12-19
Autor: wa