Pozostają koksowniki - jak za PRL
Treść
Tysiące gospodarstw pozostaje odciętych od prądu. Przewody pękają pod ciężarem szadzi i lodu. Mimo intensywnych prac energetyków, wojska i straży pożarnej nic nie wskazuje na to, by w najbliższych dniach sytuacja się poprawiła. Przemawia za tym również nadchodząca fala mrozów zapowiadana przez meteorologów. Tymczasem opozycja nie pozostawia suchej nitki na postawie rządu wobec tragedii polskich gospodarstw.
Tylko w Małopolsce liczba domów pozbawionych prądu, głównie w północnej części regionu, wynosiła wczoraj blisko 23,5 tysiąca. Prąd nie docierał do ok. 9 tys. mieszkańców powiatu krakowskiego, 3,5 tys. odbiorców powiatu miechowskiego oraz niemal 11 tys. odbiorców powiatu olkuskiego.
Jak poinformowała nas Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego, do akcji przy usuwaniu powalonych słupów energetycznych włączyło się wojsko. Tak było m.in. w Jerzmanowicach, gdzie żołnierze z 6. Brygady Powietrzno-Desantowej pomagali przy usuwaniu lodu z linii energetycznych. Ponadto na całym terenie województwa przy udrażnianiu dróg, usuwaniu powalonych drzew i gałęzi wiszących nad liniami energetycznymi pracowali także strażacy Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej. - Strażacy pomagają też w dowozie wody pitnej. Obecnie woda dostarczana jest beczkowozami w gminach: Wolbrom, Miechów, Książ Wielki, Gołcza, a strażackie agregaty prądotwórcze zapewniają zasilanie dla przepompowni wody w gminach Jerzmanowice-Przeginia, Skała, Sułoszowa, Wolbrom, Trzyciąż - relacjonowała Sieradzka. Jednocześnie w powiecie olkuskim trwała wycinka drzew w pasie dróg powiatowych. Również na Śląsku bez prądu pozostawało wczoraj blisko 1,2 tys. gospodarstw.
W związku z falą mrozów przewidywanych w najbliższych dniach wojewoda małopolski Stanisław Kracik zwrócił się do starostów, burmistrzów i wójtów o zorganizowanie w budynkach użytku publicznego (szkoły, świetlice, przedszkola, domy kultury), w których jest ogrzewanie, miejsc, gdzie dzieci wraz z opiekunami będą mogły przetrwać mrozy. - Wojewoda wystąpił do ministra obrony narodowej z wnioskiem o wypożyczenie od wojska 9 agregatów większej mocy, które będą mogły zasilić ujęcia wody bądź przepompownie. Wojewoda zaoferował wypożyczenie najbardziej potrzebującym gminom agregatów prądotwórczych o mocy od 2 do 36 kW - mówi Joanna Sieradzka.
Zwiększone zostaną też patrole policji w rejonach dotkniętych brakiem prądu. Jako właściwe i adekwatne do sytuacji określił wczoraj w Sejmie wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sosnowski działania samorządów, służb ratowniczych i wojska. Zadeklarował, że większa część awarii zostanie usunięta w ciągu tygodnia. Podkreślił też, że wojewodowie będą mogli zwrócić się do MSWiA z wnioskiem o częściowe pokrycie kosztów związanych z usuwaniem skutków awarii.
Również rodziny poszkodowane w wyniku braku prądu będą mogły ubiegać się o zasiłki celowe wypłacane przez gminne ośrodki pomocy społecznej. Jak stwierdził Sosnowski, na razie usuwanie awarii jest w gestii zakładów energetycznych, samorządów i co za tym idzie - trudno liczyć na wsparcie szczebla centralnego, które może wchodzić w grę dopiero po wyczerpaniu środków udzielonych przez wspomniane instytucje.
Bez prądu, wody, ogrzewania, telefonu
Tymczasem warto przypomnieć, że brak prądu, bieżącej wody, ogrzewania, a także łączności telefonicznej w ciągu kilkunastu ostatnich dni, spowodowany obfitymi opadami śniegu i szadzi, dotknął ponad 100 tys. odbiorców. Awarie nie ominęły oblodzonej sieci trakcyjnej na kolei, co spowodowało wielogodzinne opóźnienia w kursowaniu pociągów.
Mimo to wiceminister infrastruktury Juliusz Engelhardt stwierdził wczoraj w Sejmie z wielką pewnością siebie graniczącą z bezczelnością, że ogólnie rzecz biorąc, mimo "klęski żywiołowej" kolej poradziła sobie bardzo dobrze. Zapowiedział też, że z uwagi na skargi pasażerów na brak dostatecznej informacji związanej z opóźnieniami w kursowaniu pociągów, wobec innych zaniedbań zostaną wyciągnięte konsekwencje. Jakie? Tego już nie powiedział...
Tymczasem w związku z tragedią, która dotyka tysiące polskich rodzin, suchej nitki na działaniach rządu Donalda Tuska nie pozostawia opozycja. Jak powiedział nam poseł Stanisław Pięta (PiS) z sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, działania tego rządu w sytuacji tragedii tysięcy Polaków rażą brakiem stanowczości i obojętnością. - Z narastającą grozą obserwuję niekompetencję tego rządu i podległych mu urzędników. Jeżeli tak jak to miało ostatnio miejsce, kilkadziesiąt pociągów stoi w szczerym polu, na mrozie, i nikt nie interesuje się pasażerami, jeżeli karetki jeżdżą od szpitala do szpitala, nie mogąc pozostawić chorych, jeżeli tysiące gospodarstw domowych wciąż nie ma prądu - to wszystko świadczy o tym, że państwo polskie pod rządami PO działa gorzej niż w okresie sowieckiej okupacji. To państwo się rozkłada na naszych oczach i działania doraźne czy wszechobecny PR niczego w tej materii nie zmienią. Jak jest, widać gołym okiem - uważa zbulwersowany parlamentarzysta. W jego ocenie, ministrowie rządu Donalda Tuska nie przejawiają większej troski o Polaków, a rząd w znacznie większym stopniu koncentruje się na marketingu, na sprzedawaniu swego wizerunku w mediach niż na rozwiązywaniu konkretnych problemów.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-01-22 nr 18
Autor: jc