Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezydent pomieszał dwie kwestie

Treść

Z dr. Piotrem Tośkiem, politologiem z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, rozmawia Grzegorz Lipka Jak Pan ocenia prezydencki projekt ustawy dotyczący ratyfikacji traktatu lizbońskiego? - Niestety, nie mogę ocenić go w sposób pozytywny. Dlaczego? - W mojej ocenie, w projekcie ustawy pomieszane są dwie kwestie. Pierwsza rzecz dotyczy art. 2 odnoszącego się do Joaniny. W propozycji prezydenta przewidziany jest tryb zgody Sejmu i Senatu, prezydenta i rządu na ewentualną zmianę stanowiska Polski w stosunku do Joaniny po 2014 roku. Taką nową metodę decyzyjną trzeba byłoby wprowadzić w Konstytucji. Po drugie, jeśli Sejm i Senat uczestniczą w tej procedurze, to trzeba określić, jaką większością głosów. W projekcie jest napisane tylko, że potrzebna jest zgoda Sejmu i Senatu, nie wskazano jednak, jaką większością głosów. W naszym systemie nie było podobnych rozwiązań? - W uzasadnieniu aktu podane jest, że precedensy już są, tzn. że tego typu szczególne tryby odnoszące się do zgody Sejmu i Senatu, i rządu już były obecne i ten tryb był już zapisany w ustawie z 2004 roku o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach dotyczących UE. Rzeczywiście taka ustawa jest, ale tam obowiązki rządu w stosunku do Sejmu i Senatu są tylko informacyjne. Sejm i Senat nie mają w tamtym przypadku obowiązków decyzyjnych. Takiej procedury nie ma w Konstytucji polskiej i ewentualnie, gdybyśmy chcieli taką procedurę wprowadzić, to można to zrobić. Burza wokół artykułu 3 jest, Pana zdaniem, uzasadniona? - Jeśli chodzi o artykuł 3, odnoszący się do Karty Praw Podstawowych, protokołu brytyjskiego, deklaracji o moralności - w mojej ocenie zapisywanie tego w tej ustawie jest niepotrzebne. W traktacie lizbońskim w tej wersji, którą mamy w tej chwili, gdybyśmy chcieli zmienić polskie stanowisko w tej kwestii, to musimy zastosować taką samą procedurę jak ratyfikacja - dwie trzecie w Sejmie i w Senacie na wniosek rządu i potem prezydent, ewentualnie ścieżka referendalna. Ta część jest w traktacie dosyć mocno zapisana, dlatego - moim zdaniem - jest niepotrzebna. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-21

Autor: wa