Proces o pobicie dziennikarza TV Trwam
Treść
Po trwającym ponad rok śledztwie, w Sądzie Rejonowym w Kraśniku rozpoczął się wczoraj proces szefa SLD w Bełżycach oskarżonego o pobicie oraz dwukrotną próbę uniemożliwienia pracy dziennikarzowi TV Trwam. Sędzia zaproponował stronom ugodę, na którą poszkodowany Marian Widelski nie wyraził zgody, zwracając się jednak do sądu z prośbą o możliwie łagodny wyrok dla Ryszarda F. W akcie oskarżenia prokurator zarzucił Ryszardowi F., że późnym wieczorem 24 listopada 2006 r. w Bełżycach koło Lublina, "stosując przemoc polegającą na kilkakrotnym uderzeniu ręką w głowę oraz jednokrotnym uderzeniu w posiadaną przez niego [chodzi o M. Widelskiego - przyp. AK] do użytku służbowego kamerę, usiłował zmusić fotoreportera TV Trwam Mariana Widelskiego do odstąpienia od utrwalania obrazu i dźwięku, a ponadto swoim działaniem spowodował u niego obrażenia ciała w postaci urazu gałki ocznej". Oskarżenie dotyczy także uszkodzenia przez Ryszarda F. służbowej kamery Widelskiego, określając szkodę na 786 złotych. Oskarżony dopuścił się także znieważenia Andrzeja Widelskiego, brata Mariana, "słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe". Szefowi bełżyckiego SLD został także postawiony zarzut napaści na Mariana Widelskiego w kwietniu 2007 r. w czasie obrad rady miejsko-gminnej w Bełżycach. Miał on wtedy przez uderzenie ręką w kamerę dziennikarza oraz zasłonięcie ręką obiektywu "zmusić fotoreportera TV Trwam do odstąpienia od utrwalania obrazu i dźwięku z sesji Rady Miasta i Gminy w Bełżycach". Wczoraj oskarżony Ryszard F., który w śledztwie odmówił składania wyjaśnień, nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i przedstawił przed sądem swoją wersję wydarzeń. Wynika z niej, że na rynku w Bełżycach tuż przed ciszą wyborczą znalazł się przypadkowo, wracając od siostry. Zobaczył tam Mariana Widelskiego i byłego burmistrza Bełżyc Bogdana Czuryszkiewicza odklejającego plakat wyborczy lewicowego kandydata na burmistrza Abramowicza. Zaprotestował i zadzwonił po policję. Zobaczył, że jest filmowany przez Widelskiego, więc powiedział, iż sobie tego nie życzy, a następnie zasłonił się ręką przed dalszym filmowaniem. F. stanowczo zaprzecza, że uderzył dziennikarza i uszkodził mu kamerę. Twierdzi, że nie wiedział także, iż jest on dziennikarzem. A uciekł przed przybyciem policji w obawie przed napaścią ze strony braci Widelskich. Choć z całego zajścia zachował się nagrany przez Mariana Widelskiego materiał filmowy, który jednoznacznie wskazuje na czynną napaść Ryszarda F. na dziennikarza, SLD-owiec idzie w zaparte i twierdzi, że nie doszło do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego jego i Widelskiego. Sąd przesłuchał wczoraj jeszcze poszkodowanego oraz trzech świadków, których zeznania zaprzeczały wersji Ryszarda F. i potwierdziły ustalenia zawarte w akcie oskarżenia. Rozprawa została odroczona do 29 stycznia, kiedy sąd przesłucha kolejnych świadków. Adam Kruczek, Kraśnik "Nasz Dziennik" 2008-01-09
Autor: wa