Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prof. Ancyparowicz: sytuacja gospodarcza dobra, prognozy optymistyczne

Treść

W rozmowie z Radiem Maryja ekonomistka prof. Grażyna Ancyparowicz oceniła obecną sytuację gospodarczą naszego kraju, powiedziała o możliwych skutkach ewentualnego obniżenia wieku emerytalnego oraz przedstawiła alternatywy dla polskiej gospodarki.

O obecnej sytuacji gospodarczej w Polsce

Na pewno jest tak, że nowy rząd rządzi za krótko, żeby można mu było całkowicie przypisać wszystkie sukcesy gospodarcze, które w tej chwili można obserwować, patrząc na dane statystyczne. Moim zdaniem jest to taka sytuacja, że Polska „odbiła” się troszeczkę od dna, bo nasza gospodarka zawsze była taką gospodarką, która po wolniejszych przyrostach wracała jednak na ścieżkę wzrostu. Nadal jest to wzrost za niski w stosunku do tego, jaki powinien być. Tym niemniej rzeczywiście jest tak, że zarówno prognozy, jak i dane dotyczące rynku pracy wyraźnie wskazują na to, że wchodzimy w fazę powolnego ożywienia. Sądzę, że to jest związane przede wszystkim z autonomicznymi siłami naszej gospodarki, ale także z tym, że te bardzo negatywne wypowiedzi – zwłaszcza polityków – jakoś nie wystraszyły ani inwestorów, ani osób, które prowadzą działalność gospodarczą. Co więcej, wszystkie prognozy, które mówiły o tym, co ma się zdarzyć w roku bieżącym i co ma się zdarzyć w następnym roku, są raczej prognozami, które wskazywałyby na to, że ta gospodarka będzie się rozwijała bardzo szybko w porównaniu z tym, co działo się dotychczas. Bo tam przywidziany wzrost sięga średnio do nawet 4 proc., a nawet bardzo pesymistyczne prognozy nie mówią o mniejszym przyroście naszego PKB (a to jest jednak główny miernik) niż 3,5 proc.. To samo dotyczy rynku pracy. Nawet, jeżeli nie zmieni się w sposób istotny sytuacja na tym rynku pracy, to i tak bezrobocie przy tym ożywieniu raczej spadnie (mówię w tej chwili o bezrobociu rejestrowanym) do  jednocyfrowego – co już jest sukcesem, bo przecież mieliśmy bardzo wysokie bezrobocie. Tak więc w tej chwili sytuacja gospodarcza jest dobra, prognozy są optymistyczne, chociaż na pewno dalekie od oczekiwań i od tego, co powinno być, aby ten dystans, jaki dzieli nasz kraj od wysoko rozwiniętych gospodarek pod względem dobrobytu rzeczywiście w sposób wyraźny się zmniejszył. W mojej ocenie jednym z takich pozytywnych elementów, które mogą przyspieszyć wzrost gospodarczy, jest program 500+. W wielu prognozach spotyka się opinię, że wzrost popytu, jaki program ten powinien wywołać, może się okazać bardzo dodatni z punktu widzenia właśnie tych wszystkich oczekiwań co do rozwoju naszej gospodarki.

O skutkach ewentualnego obniżenia wieku emerytalnego w Polsce

Moim zdaniem to jest w ogóle neutralne, dlatego że te osoby, które rzeczywiście korzystały z tzw. wcześniejszych emerytur, praktycznie miały czas na to do 2008 roku. Potem może jakieś niewielkie grupy osób mogły z tego korzystać, ale nie dłużej niż do 2013 roku i dotyczyło to głownie mężczyzn. W tej chwili przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego, mam na myśli oczywiście osoby, które były w trakcie nabywania świadczeń, bądź już je miałyby nabyte, gdyby nie ta decyzja PO czy też raczej koalicji, która właściwie  nie tyle miała na względzie polską sytuację, tylko wykazanie się przed Brukselą, że coś tam się jednak robi, żeby w Polsce poprawić stan finansów publicznych. Otóż ta decyzja będzie całkowicie neutralna, chociażby z tego względu, że w tej chwili mamy system zdefiniowanej składki. Wszystkie te osoby, które przejdą w tej chwili na emeryturę, jeżeli będą przechodziły zgodnie ze swoim wiekiem kalendarzowym, będą po prostu otrzymywały takie emerytury, jakie będą wynikały z faktu gromadzenia oszczędności emerytalnych. Na szczęście te oszczędności emerytalne są w ZUS-ie i w związku z tym te emerytury nie będą jeszcze tak tragicznie niskie, jakby były, gdyby utrzymywano taki system, powiedziałabym, emerytur kapitałowych. Tym niemniej na pewno w przyszłości trzeba będzie i to szybko zmienić całą tę ustawę, która mówi o systemie zabezpieczenia społecznego, a w szczególności ubezpieczeń społecznych, ponieważ niestety to, co jest, oceniam bardzo negatywnie. Jeżeli chodzi o samą  tę decyzję, ona jest całkowicie neutralna i nic złego się nie stanie, a przeciwnie – być może te osoby, które w tej chwili są „na siłę” przetrzymywane czy też wypychane poza rynek pracy, a nie bardzo mogą zdobyć inną pracę, będą miały stabilność utrzymania, a jednocześnie zwolnią po prostu miejsca pracy dla osób młodszych. Nie wiem, czy jest taka prosta zastępowalność, ale jest to też kwestia pewnych awansów i przesuwania się w strukturze zatrudnienia i wymiany pokoleń. Z punktu widzenia gospodarki to jest naprawdę neutralne i proszę nie słuchać takich bredni (bo tam niektórzy opowiadają takie nonsensy, ale to są ludzie powiązani z rynkiem kapitałowym), że akurat skrócenie czy raczej przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego zrujnuje polskie finanse publiczne. Polskie finanse publiczne zostały zrujnowane reformą, która została przeprowadzona w roku 1997, a wdrożona od roku 1999. To, co w tej chwili mogłoby się zdarzyć, to już naprawdę jest absolutnie neutralne z punktu widzenia sytuacji w finansach publicznych czy nawet w finansach ubezpieczeń społecznych.

O propozycji innych działań, które mogłyby pobudzić polską gospodarkę

Wydaje mi się, że tutaj nie trzeba nic specjalnie wymyślać, bo jest projekt zwany planem pana wicepremiera Morawieckiego.Projekt, o którym jest mowa, projekt „rozruszania” polskiej gospodarki poprzez stworzenie pewnych warunków systemowych, które mają zachęcić polskich inwestorów, ale nie inwestorów zagranicznych, jednak przed wszystkim pobudzić rodzimy kapitał. Również branże, które są tam wymieniane, wydają mi się – nie dlatego, że popieram ten rząd, ale obiektywnie rzecz biorąc (nawet patrzyłam na prognozę OECD) – naprawdę bardzo racjonalne. Jest to taki typowy projekt, który nawiązuje do modelu Keynesa. Próbujemy zachęcić do inwestycji poprzez to, że generujemy dodatkowy popyt. Ten popyt spowoduje, że zaczną nam się lepiej sprzedawać towary, które mamy. W związku z tym pełni optymizmu pracodawcy zaczną zwiększać zatrudnienie. Jednym słowem uruchomi się taki mnożnik, gdzie ta nasza gospodarka wejdzie na ścieżkę szybkiego wzrostu. Natomiast na dalsze szczegóły musimy troszeczkę poczekać, bo jest wyraźna zapowiedź, że tam będzie przedstawiona pewnego rodzaju strategia i pewnie będą pokazane głębsze wyliczenia. W tej chwili możemy mówić tylko o ogólnych kierunkach. Wydaje mi się, że naprawdę nic więcej poza tym, co mamy nie należy czynić, a przede wszystkim – nie wolno szkodzić. To jest chyba najważniejsze. Szkodzenie ma, jak wiadomo, różne oblicza, gdyż mogą to być jakieś zewnętrzne naciski, mogą to być jakieś siły autonomiczne, mówię również o pewnych sprawach gospodarczych, które mogą zagrozić sytuacji finansów publicznych, dlatego, że jednak według mojej oceny sfera realna w Polsce, jeżeli nikt nie będzie przeszkadzał, będzie się rozwijała w sposób równomierny, zrównoważony, nawet z lekkim przyspieszeniem.

Natomiast problem może tam powstać, jeżeli z powodu jakichś trudnych do przewidzenia okoliczności nagle zaczęły nam się pogarszać finanse publiczne, bo one są w tej chwili pod kontrolą. Nic złego tam się w tej chwili nie dzieje – takiego, żeby można powiedzieć, że są jakieś realne zagrożenia, które udałoby się zdefiniować i jest szczególnie napięta sytuacja. Tak nie jest, ale jednak mogą być pewne sytuacje, które mogłyby doprowadzić do trudności w zrównoważeniu tychże finansów. Dlaczego? Chociażby dlatego, że znaczna część naszego długu publicznego, ale także i długu sektorów innych niż publiczny, jest w rękach nierezydentów. To oznacza, że jakiekolwiek ruchy zewnętrzne, które nie zawsze są związane z polską gospodarką. Tak było np. w 2008 roku – gospodarka rozwijała się pięknie, była rozpędzona, ale wydarzenia, które nie wiązały się z polską gospodarką spowodowały np. panikę wśród inwestorów, wyprzedaż naszych papierów dłużnych i załamanie się kursu złotego. Może być też jakaś nieobliczalna i trudna do przewidzenia aprecjacja innych walut, czyli jeżeli są jakieś zagrożenia to są one jak gdyby bardziej zewnętrzne i związane przede wszystkim z rynkami finansowymi, tymi światowymi rynkami finansowymi niż z tym, co u nas się dzieje. Atmosfera polityczna też może bardzo negatywnie wpływać na sytuację złotówki. Na razie złotówka jest mocna, ale może być różnie, jeżeli stan takich sporów politycznych będzie przenoszony na zewnątrz, dlatego że jednak z tego, co widzę to inwestorzy bardzo bacznie obserwują, co się dzieje w Polsce, jakie są nastroje. Mieliśmy przykład w związku z Trybunałem Konstytucyjnym – obniżenie ratingu Polski, krótkotrwałe załamanie złotego. Ci inwestorzy są pewnie mądrzejsi niż ludzie, którzy pchają się do takich konfrontacji i być może nie będą ulegali panice, ale jeżeli sytuacja będzie się przedłużała to trudno przewidzieć jakie będą reakcje. Bo, jak powiedziałam, i sytuacja na świecie nie jest stabilna w tej chwili -mam na myśli to, co się stało ostatnio w Brukseli, a wcześniej w Paryżu (zamachy terrorystyczne – przyp. red.), jak również nie jest stabilna sytuacja, jeżeli chodzi o zachowanie pewnych grup interesów, które manifestują się w określony sposób. Nie apeluję nawet do patriotyzmu tych osób, czy do jakiegoś zdrowego rozsądku, ale po prostu myślę, że być może ta sytuacja sama się wyjaśni, bo się okaże, że takie protesty i manifestacje do niczego nie prowadzą. Nie ma w tej chwili, moim zdaniem, żadnych zagrożeń wewnętrznych, natomiast Polska musi skręcić z tego toru, którym do tej pory posuwaliśmy się przez to 25 lat i przestawić się na zupełnie inne myślenie i inny program gospodarczy. Jeżeli ktoś będzie nam, jak to się mówi, „sypał piasek w koła”, to nie damy rady tego zrobić. A kontynuacja tej drogi, którą mieliśmy, jest bardzo społecznie niesprawiedliwa, bo gdyby było tak, jak było wcześniej, to bogaci byliby coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Obserwuję, że próbuje się zmienić tę ścieżkę, którą się posuwaliśmy, przestawić naszą gospodarkę, ale i mentalność, na inny tor. Czy to się uda? Mam nadzieję, że tak. Jeżeli nie, to byłoby nam bardzo przykro, bo po prostu to jest droga, która prowadziłaby do utrwalania takich ogromnych niesprawiedliwych podziałów w społeczeństwie. I to podziałów, które są gdzieś na dnie, bo jest jednak to poczucie krzywdy, odrzucenia i wykluczenia bardzo dużych grup ludności.

Nie przejmuję się tymi, którzy w tej chwili wychodzą i krzyczą, że są tacy bardzo pokrzywdzeni, bo według mnie – nie są. Natomiast prawdą jest, że jeśli popatrzymy na mapę Polski, na mapę bezrobocia, na mapę zróżnicowania poziomu życia, to rzeczywiście mieliśmy w Polsce takie bardzo wyraźne obszary, gdzie społeczeństwo polskie było podzielone i znaczna część tego społeczeństwa była wykluczona z pewnych osiągnięć, które powinny im być tak samo udostępnione, jak całej tej uprzywilejowanej reszcie, która mieszka w wielkich ośrodkach miejskich. Jest jeszcze bardzo bolesny problem – problem ludzi, którzy są bezdomni, ludzi naprawdę biednych, którymi, tak szczerze mówiąc, chyba nie bardzo się ktoś w tej chwili zajmuje, może poza instytucjami charytatywnymi. Bardzo często jestem zaczepiana na ulicy, widocznie mam taki wyraz twarzy, że ci ludzie często pochodzą, proszą o jedzenie. Naprawdę, nie żebrzą dlatego, że potrzebują pieniędzy na coś, tylko proszą, żeby im kupić coś do jedzenia. Wydaje mi się więc, że tutaj za mało uwagi – mimo wszystko – poświęca się osobom, które – nieważne czy z własnej winy, czy nie z własnej winy – zostały dotknięte ogromnym nieszczęściem, zostały dotknięte bezdomnością. To przede wszystkim jest problem, który widać w dużych miastach. Obserwuję to bardzo często i przykro mi, że jakoś żaden z polityków, wszystko jedno czy z partii rządzących czy z opozycji, jakoś szerszej nie zajmuje się tą kwestią. Jest oczywiście Caritas, Kościół, są jakieś organizacje społeczne, które też wspomagają tych ludzi, ale to jest zdecydowanie za mało. Tu jest potrzebne systemowe wsparcie i przede wszystkim zahamowanie tych czynników, które właśnie powodują, że tak wielu ludzi jest bezdomnych. Mówię o tym, bo mamy Święta i na pewno byłoby dobrze, żeby, idąc do Grobu Pańskiego, zastanowić się chociaż przez chwilę, że nawet jeśli ten bezdomny wydaje się nam taki odrażający, taki okropny, to przecież to jest też człowiek i powinien mieć udzieloną pomoc. Dotyczy to również pomocy medycznej, bo ona teoretycznie jest dostępna dla tych ludzi, ale nie zawsze tak się dzieje. Mówię to na podstawie własnych doświadczeń, o przypadkach, z którymi stykam się na co dzień, gdyż mieszkam w Warszawie. To jest wielkie miasto. Może warto z okazji Świąt przez chwilę zastanowić się, bo nikt z nas nigdy nie wie, co się może zdarzyć, jak się życie potoczy. I tym ludziom jesteśmy też winni pomoc.

Prof. Grażyna Ancyparowicz

Źródło: radiomaryja.pl, 27 marca 2016

Autor: mj

Tagi: Prof. Ancyparowicz: sytuacja gospodarcza dobra prognozy optymistyczne