Promuje się antysztukę
Treść
Z Temidą Stankiewicz-Podhorecką, krytykiem teatralnym, rozmawia Jacek Dytkowski
Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał wielomilionowe dotacje dla filmów o treści erotycznej. Jak odbiera Pani tę decyzję?
- Czasem odnoszę wrażenie, że istnieje jakiś scenariusz bardzo precyzyjnie przygotowany, według którego systematycznie dokonuje się dziś niszczenia kultury zakorzenionej w chrześcijaństwie. Chodzi o to, by całkowicie tę kulturę przeformułować, zmienić hierarchię wartości, a w to miejsce wprowadzić antykulturę, antysztukę, antyteatr, antyliteraturę itp.
W jakim celu?
- Bo kultura, jak wiadomo, jest tym najbardziej bezpośrednim nośnikiem i przekaźnikiem wartości. Jest ona nieodłącznie związana z cywilizacją chrześcijańską. Jak by na to nie spojrzeć, to cały nasz dorobek kultury, nie tylko w Polsce, ale w ogóle w Europie, a nawet powiedziałabym na świecie, wyrasta z cywilizacji łacińskiej. A to znaczy, że wartości chrześcijańskie są tutaj fundamentem, na którym zbudowany jest podstawowy trzon kultury. Z tym łączą się pewne wzorce zachowań, styl życia, relacje między ludźmi itd. No i oczywiście twórczość artystyczna. Na straży tychże wartości od pokoleń twardo stoi Kościół broniący tradycji w jej najszlachetniejszym wydaniu. Tymczasem rozmaite liberalne ideologie próbują dziś zawładnąć światem i przejąć rząd dusz. Czynią to przez kulturę, sztukę. A więc film, literatura, sztuki plastyczne, teatr, a także nauki humanistyczne są poddawane nieustannej presji odcięcia się od tradycji.
PISF sponsoruje również filmy wymierzone przeciwko Kościołowi...
- Finansowanie tego typu szkodników kultury sztuki - moim zdaniem - jest po prostu wypełnianiem owego scenariusza, o którym wspomniałam, a który silnie łączy się z tzw. politpoprawnością. Bo inaczej nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (podkreślam: dziedzictwa narodowego!) finansuje na przykład przedstawienia teatralne, które nie tylko uwłaczają teatrowi jako sztuce, ale są jadowicie antypolskie, antynarodowe, antykatolickie i promują elementy dewiacji w relacjach międzyludzkich, traktując to jako walor godny naśladowania.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-06-29
Autor: wa