Protest może objąć całą Polskę
Treść
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych zorganizował wczoraj pikietę przed gmachem Ministerstwa Zdrowia, domagając się podwyżek pensji. Pikieta była wyrazem solidarności z siostrami strajkującymi w szpitalach na Podbeskidziu. Związek ostrzega, że jeśli Ministerstwo Zdrowia nie podejmie stosownych kroków w kwestii podwyżki wynagrodzeń, OZZPiP ogłosi ogólnopolski protest.
Zarząd OZZPiP spotkał się z minister zdrowia Ewą Kopacz i przekazał jej list otwarty. "Nie oczekujemy od Pani zatrudniania pielęgniarek. Nie chcemy, by resort zdrowia był ich pracodawcą. Oczekujemy, że Minister Zdrowia stanie na straży prawa, że rząd RP wypełni swą konstytucyjną rolę - władzy wykonawczej i wykona to, do czego zobowiązał go ustawodawca" - napisały pielęgniarki. I wypomniały Ewie Kopacz, że co innego mówiła, gdy była w opozycji, a co innego robi jako minister. "Jak to się stało, że będąc w opozycji, krytykowała Pani Rząd RP za to, że nie jest aktywny, że nie prowadzi dialogu z protestującymi, po czym sama, stojąc u władzy, stosuje Pani tę samą krytykowaną kiedyś metodę rządzenia? Dlaczego nie chce pani zainicjować niezbędnych zmian legislacyjnych?" - pytają pielęgniarki w liście otwartym.
Pielęgniarki domagają się ustawowych gwarancji wzrostu wynagrodzeń. Zwracają uwagę na trudną sytuację swoich koleżanek protestujących od prawie dwóch tygodni w dwóch szpitalach w Bielsku-Białej oraz w Żywcu i Międzybrodziu. Domagają się one wzrostu wynagrodzeń do 3 tys. zł brutto. Przynajmniej tyle samo chciałyby zarabiać także pielęgniarki z innych regionów. Jak informuje Lucyna Winiarska z lubelskiego oddziału OZZPiP, średnie wynagrodzenie sióstr pracujących na tzw. ścianie wschodniej to zaledwie 2,5 tys. zł brutto. - Pielęgniarek ubywa, średnia ich wieku jest coraz wyższa, a resort zdrowia nie robi nic, by zachęcić młode osoby do podejmowania nauki w tym kierunku - mówi Winiarska.
Ministerstwo Zdrowia nic konkretnego wczoraj nie zaproponowało. - Mamy nadzieję, że w środę zarząd związku nie będzie musiał podjąć decyzji o wszczęciu protestu, ale jest to uzależnione od działań Ministerstwa Zdrowia - komentowała po spotkaniu z minister Kopacz przewodnicząca OZZPiP Dorota Gardias. - Podczas rozmowy minister Kopacz powiedziała, że jest "zdziwiona". Nie wiem, czemu się tu dziwić, bo protest pielęgniarek na Podbeskidziu trwa od dwóch tygodni - zauważa Gardias.
W ocenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, protest pielęgniarek na Podbeskidziu narusza przepisy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Tymczasem Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych na Śląsku, który prowadzi akcję, podtrzymuje legalność protestu. Przyjmuje, że spór istnieje, gdyż do tej pory nie spełniono wszystkich postulatów zgłoszonych w latach 2006-2007, które zakładały m.in. zwiększenie podstawy wynagrodzenia pielęgniarek do nie mniej niż 3 tys. zł brutto.
Kiedy pielęgniarki otrzymają oficjalną odpowiedź z resortu? Nie wiadomo. - Nie udzielamy żadnego komentarza na ten temat - enigmatycznie powiedział "Naszemu Dziennikowi" Piotr Olechno, rzecznik MZ.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-02-23
Autor: jc