Przerwana kadencja szefa CBA
Treść
Problem znalezienia odpowiedniej osoby na stanowisko szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego nie jest dziś kwestią personaliów, a sposobu działań premiera podejmowanych wobec tej służby - uważa Mariusz Błaszczak, poseł PiS. Jeżeli bowiem zasadą stanie się, że zwierzchnik CBA bez ważnych powodów będzie odwoływał szefa tej służby, to założona w ustawie funkcja CBA zostanie przekreślona.
Po zdymisjonowaniu Mariusza Kamińskiego obowiązki szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego pełni Paweł Wojtunik, dotychczasowy szef Centralnego Biura Śledczego. Wszystko wskazuje na to, że docelowo to właśnie Wojtunik obejmie kierownictwo nad tą służbą. Premier Donald Tusk powiedział, że oczekuje od p.o. szefa CBA Pawła Wojtunika trzech rzeczy: "zera polityki" w pracy, 100 proc. profesjonalizmu i pełnej bezwzględności w tępieniu zjawisk korupcyjnych. - W mojej ocenie, jest to kandydat na rozwiązanie docelowe. Paweł Wojtunik od 10 lat zajmuje się przestępczością zorganizowaną, w policyjnej hierarchii awansował szczebel po szczeblu, ma sporą praktykę - zajmował się aferą starachowicką, jest apolityczny, a w swojej pracy wykazał się wyłącznie aktywnością zawodową. Lepszego kandydata trudno sobie wyobrazić - powiedział nam Sławomir Rybicki, poseł PO, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.
Także zdaniem Janusza Zemkego, byłego wiceministra obrony, europosła SLD, sięgnięcie po szefa CBŚ to dobry pomysł. Jak uznał, Wojtunik jest człowiekiem, który osiągnął sukcesy i zna pracę operacyjną.
O personaliach nie chciał rozmawiać Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL. - Trudno mi mówić o personaliach, ale szef CBA powinien, po pierwsze, mieć twardy kręgosłup, tzn. nie ulegać naciskom z jednej czy drugiej strony, nie powinien być mocno namaszczony politycznie, bo to niczego dobrego nie wróży - ocenił.
Kandydata nie chciał wskazywać także Mariusz Błaszczak, poseł PiS. - Problemem nie jest osoba, tylko fakt, że premier Donald Tusk przerwał kadencję szefa CBA. To bardzo źle wróży na przyszłość tej służbie, dlatego że każdy nowy szef CBA zastanowi się dwa razy, kiedy będzie miał zarzuty wobec swojego zwierzchnika, czyli premiera, bo będzie to dla niego oznaczało dymisję - podkreślił.
Tymczasem prezydent Lech Kaczyński ocenił w opinii na temat wniosku premiera o odwołanie szefa CBA, że jest on bezpodstawny i może być związany z wykrytymi przez Biuro "nieprawidłowościami w działaniach osób piastujących kierownicze stanowiska państwowe". Prezydent podkreślił, że premier nie wskazał we wniosku żadnej z przesłanek, które są wymienione w ustawie o CBA jako podstawa odwołania szefa Biura i w żaden sposób nie wyjaśnił, dlaczego zamierza odwołać Mariusza Kamińskiego. "Nie pozostaje zatem nic innego, jak ocenić, iż zamiar odwołania Mariusza Kamińskiego ze stanowiska szefa CBA jest w sensie prawnym całkowicie bezpodstawny" - napisał Lech Kaczyński. Taka opinia miała trafić do premiera, ten jednak nie czekał na nią z odwołaniem szefa CBA. Dlatego dokument został opublikowany na prezydenckiej stronie internetowej.
W związku z odwołaniem szefa CBA europoseł PiS Marek Migalski zawiadomił Prokuraturę Krajową o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera. Donald Tusk mógł nie dopełnić obowiązków przez to, iż odwołując szefa CBA, nie poczekał na opinię prezydenta. Zdaniem Migalskiego, premier mógł złamać art. 231 kodeksu karnego. Przewiduje on, że funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
Odwołanie Mariusza Kamińskiego nie zakończy się wnioskiem PiS o postawienie premiera przed Trybunałem Stanu. Klub ten uznał, że taki wniosek nie miałby żadnych szans na przegłosowanie w Sejmie.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-10-15
Autor: wa