PŚ w skokach narciarskich - czas na Lillehammer
Treść
Nie w Trondheim, jak pierwotnie planowano, ale w Lillehammer odbędą się jutro i w niedzielę kolejne konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich. W Norwegii wystąpi sześciu Polaków, z Adamem Małyszem na czele. Orzeł z Wisły jest zdeterminowany, by zrewanżować się za nieudaną inaugurację sezonu w Kuusamo.
Słowo "rewanż" może nie jest nawet najwłaściwsze, bo winy za porażkę Małysz nie ponosił żadnej. Czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli nie przebrnął kwalifikacji do pierwszego konkursu, bo Miran Tepes zezwolił mu na skok w warunkach anormalnych, w których nikt by sobie nie poradził. Polacy zastanawiali się nawet, czy nie złożyć protestu, ale zrezygnowali. Uznali, że nic nie wskórają, a poza tym Słoweniec - od lat odpowiedzialny za start zawodników - jest zbyt ważną i wpływową postacią, by wszczynać z nim konflikt. Podrażniony w swych ambicjach Małysz dzień później zabłysnął w konkursie drużynowym, oddając dwa piękne i bardzo dalekie skoki. W Lillehammer będzie chciał udowodnić, że jest mocny i stać go na walkę o najwyższe cele.
Jeszcze kilka tygodni temu zaplanowane na początek grudnia konkursy miały odbyć się w Trondheim. Tamtejsze władze miejskie obiekt jednak zamknęły, oficjalnie z powodów technicznych. Międzynarodowa Federacja Narciarska musiała poszukać skoczni zastępczej i znalazła Lillehammer. Do Norwegii wybrało się sześciu Polaków, tych samych, którzy zainaugurowali sezon w Kuusamo: Adam Małysz, Kamil Stoch, Piotr Żyła, Krzysztof Miętus, Łukasz Rutkowski i Marcin Bachleda. - W Kuusamo nie osiągnęliśmy co prawda wyników na miarę oczekiwań (do finałowej trzydziestki awansowali tylko Stoch i Rutkowski), ale w dużej mierze było to spowodowane zmiennymi warunkami panującymi na tej skoczni. Gdyby skokom naszych zawodników przyjrzeć się pod kątem technicznym, to były naprawdę niezłe, dlatego nie zdecydowaliśmy się na zmiany. Teraz liczymy na dużo lepszą pogodę i lepsze skoki, dające wiarygodny obraz aktualnego układu sił - przyznał trener Łukasz Kruczek.
Małysz, choć jest rekordzistą skoczni w Lillehammer (142 m), nigdy specjalnie jej nie lubił. W całej swej karierze nigdy nie wygrał tam konkursu, tylko raz (3 grudnia 2006 r.) stał na podium. Zajął wówczas trzecie miejsce. Jak będzie w weekend? Oby dobrze, oby ciekawie i oby sprawiedliwie.
Niewykluczone, że po niedzielnych zmaganiach nasi reprezentanci zostaną w Norwegii na dłużej. Kolejne konkursy PŚ zaplanowano co prawda w Harrachovie, ale z powodu braku śniegu (towaru deficytowego i u nas) mogą zostać one odwołane. W takiej sytuacji Polacy najprawdopodobniej będą w Lillehammer trenować przez kilka dni.
Piotr Skrobisz
Program konkursów w Lillehammer:
piątek: 16.30 - oficjalny trening, 18.00 - kwalifikacje do konkursu sobotniego; sobota: 15.00 - seria próbna, 16.00 - pierwsza seria konkursowa; niedziela: 12.30 - kwalifikacje, 13.45 - pierwsza seria konkursowa.
"Nasz Dziennik" 2009-12-04
Autor: wa