Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rada kombinuje z kopertami

Treść

Zaskarżenie odmowy koncesji dla Telewizji Trwam jest już w sądzie administracyjnym.

Fundacja Lux Veritatis, właściciel Telewizji Trwam, złożyła wczoraj wniosek do sądu, wnosząc jednocześnie o wstrzymanie wykonania wadliwej decyzji przewodniczącego KRRiT o rozdziale koncesji.
- Dzisiaj, zgodnie z zapowiedzią, złożyliśmy skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie za pośrednictwem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, odwołując się od decyzji KRRiT o odmowie Fundacji Lux Veritatis miejsca na multipleksie 1. Wnosimy też o wstrzymanie wykonania decyzji Krajowej Rady o przydziale koncesji na miejsce na multipleksie 1. firmom wyłonionym w postępowaniu na podstawie ogłoszenia przewodniczącego KRRiT z 5 stycznia 2011 r. - poinformowała wczoraj dyrektor finansowy Fundacji Lux Veritatis Lidia Kochanowicz.
Liczba osób, które w odpowiedzi na apel o. Tadeusza Rydzyka aktywnie zaangażowały się na rzecz przyznania Telewizji Trwam miejsca na multipleksie naziemnym, przekroczyła już półtora miliona. Wczoraj około południa sięgała 1 mln 517 tys., a o godz. 15.00 przekroczyła 1 mln 540 tys. osób. Mimo zebrania ogromnej liczby podpisów akcja trwa. Do Radia Maryja napływa średnio około tysiąca listów dziennie. Zawierają one kopie listów z podpisami, których oryginały wysłano do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wczoraj na przykład przyszło aż 1650 kopert.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie jest w stanie przeliczyć napływającej do niej codziennie lawiny podpisów z żądaniem przyznania koncesji dla Telewizji Trwam. Urzędnicy znaleźli jednak na to sposób: zamiast liczyć podpisy - liczą listy. Ile podpisów jest w każdym z nich? Nie wiedzą. Samych listów zaś do wtorku miało napłynąć do Rady ok. 35 tysięcy. Taką przynajmniej liczbę podała "Gazecie Wyborczej" rzecznik KRRiT Katarzyna Twardowska. Wczoraj "Nasz Dziennik" uzyskał od rzecznik Twardowskiej informację, że listów jest już 40 tysięcy, a więc 5 tysięcy napłynąć musiało w ciągu jednego lub dwóch dni. Rzecznik podała, że dzwonią do niej ludzie i pytają, co z tą koncesją, skoro już tyle protestów wysłali. - Z kontaktów telefonicznych ze skarżącymi wiem, że niektóre osoby podpisują po kilka razy ten sam protest - interpretuje te pytania Twardowska.

Manipulacja wyborcza
"Listów, które przyszły do KRRiT jest 35 tysięcy. Część pisanych odręcznie, wtedy są podpisane przez jedną osobę. Czasem są to gotowe formularze podpisane przez większą liczbę osób. Nie liczymy podpisów, tylko listy, ale nie sądzę, żeby dało się z tego uzbierać ponad milion" - powiedziała "GW" rzecznik KRRiT Katarzyna Twardowska.
Wypowiedź ta posłużyła gazecie do zdyskredytowania informacji podawanych przez Radio Maryja, z których wynika, że liczba podpisanych pod żądaniem koncesji dla Telewizji Trwam nie tylko dawno przekroczyła milion, ale sięgnęła już ponad 1,5 miliona.
Z rozmowy "Naszego Dziennika" z Katarzyną Twardowską wynika, że udzielając "GW" wspomnianej wypowiedzi nie miała najmniejszego pojęcia o liczbie podpisów. Twardowska nie posiadała żadnych urzędowych danych na ten temat, ponieważ Krajowa Rada podpisów nie liczy. Co więcej - nie miała podstaw do własnej oceny, ponieważ listy nie przechodzą przez jej ręce i nigdy żadnego z nich nie otwierała. Mimo to, jako urzędnik państwowy, nie zawahała się zasugerować opinii publicznej, że podpisów jest... mniej niż milion. I tę wypowiedź - jak twierdzi - autoryzowała na potrzeby "Gazety Wyborczej".
Przepytywana przez "Nasz Dziennik" chyłkiem się z tej wypowiedzi wycofuje. - Ja nie twierdzę, że do Krajowej Rady nie wpłynęło półtora miliona podpisów. Bardzo możliwe, że zostało zebrane, ale nie mogę powiedzieć, że wpłynęło, bo nie liczymy podpisów - twierdzi tym razem.
- Liczymy zarówno koperty, jak i podpisy, a następnie dane te archiwizujemy - wyjaśnia ojciec Marian Sojka CSsR, który sprawuje pieczę nad akcją. Ile podpisów zawierają listy?
- Kilkaset podpisów w jednym to norma. Niektóre liczą 500 do 1500 podpisów. Pamiętam list z 2555 podpisami, a w przesyłce z Kanady nadesłano kilka tysięcy podpisów - wyjaśnia zakonnik
Liczeniem zajmują się wolontariusze. - W Radiu Maryja codziennie stawia się w tym celu od 7 do 15 osób, w zależności od możliwości wolontariatu - mówi o. Sojka.
- Radio Maryja, które nie dysponuje budżetem, nie posiada środków finansowych, potrafi przeliczyć podpisy co do jednego, a nie potrafi tego Krajowa Rada, która dysponuje ogromnymi środkami z pieniędzy podatników? Jak to jest? - pyta redemptorysta.
Podpisy zbierają rozmaite środowiska. - Oprócz osób prywatnych nadsyłają podpisy różne świeckie stowarzyszenia, struktury solidarności, samorządy, parafie, zgromadzenia zakonne, seminaria, grupy różańcowe, oddziały Akcji Katolickiej - mówi o. Marian Sojka.

Małgorzata Goss

Nasz Dziennik Czwartek, 23 lutego 2012, Nr 45 (4280)

Autor: au