Renault czeka na Kubicę
Treść
Choć zespół Lotus-Renault kolejny sezon mistrzostw świata Formuły 1 rozpoczął bardzo dobrze, od dwóch miejsc na podium, czeka z niecierpliwością na powrót Roberta Kubicy. Potwierdził to Eric Boullier, szef teamu, dodając, że Polak jest na bieżąco informowany o wszystkich pracach nad rozwojem bolidu. Kiedy jednak ponownie zasiądzie w kokpicie, Francuz nie był w stanie podać, od konkretów cały czas wstrzymują się także lekarze.
Pierwsze w sezonie wyścigi, w Australii i Malezji, Kubica obejrzał w telewizji w szpitalnym pokoju. Co czuł, oglądając rywalizację kolegów, wie tylko on. Można się jedynie domyślać, że prócz radości z sukcesów swojego zespołu odczuwał głęboki ból i żal. Za każdym razem przekonywał się, jak wielką cenę zapłacił 6 lutego podczas rajdu w Ligurii, jak wiele go ominęło. Obie eliminacje potwierdziły, że inżynierowie stajni dobrze wykonali swoje zadania, przygotowując bolid szybki i konkurencyjny. W Melbourne jego potencjał wykorzystał Witalij Pietrow, osiągając debiutanckie podium w karierze, w niedzielę pod Kuala Lumpur pierwszy raz od dwóch lat w ścisłej czołówce zameldował się Nick Heidfeld. Niemiec otrzymał szansę powrotu do czynnej rywalizacji w Formule 1 po wypadku Polaka. Ma reprezentować barwy Lotus-Renault do momentu powrotu Kubicy, choć nie jest wykluczone, że szefowie teamu będą mieli większy kłopot z wyborem kierowcy numer dwa. Piszę "numer dwa", cały czas mając nadzieję, że liderem ekipy pozostał krakowianin, niezależnie od wszystkich dramatycznych wydarzeń, jakie przeżył w minionych miesiącach, i nadal niepewnej przyszłości. Boullier po zmaganiach w Malezji zresztą to potwierdził, zaznaczając, że wszyscy czekają na powrót Roberta, traktując go jako osobę, wokół której zespół jest budowany. - Pozostajemy z nim w ciągłym kontakcie, informujemy na bieżąco o sytuacji w teamie i pracach nad rozwojem bolidu. Robert jest na dobrej drodze do pełnego wyzdrowienia, ale to wymaga czasu i cierpliwości - powiedział Francuz. Lekarze ze szpitala w Pietra Ligure, gdzie kierowca przechodzi rehabilitację po operacjach, nie chcą jeszcze spekulować i podawać przybliżonych nawet dat ewentualnego powrotu. Na razie nie zdecydowali się nawet poinformować ze stuprocentową pewnością, że Polak znów zasiądzie w wyścigowym aucie. Kubica zachował jednak mocną wiarę i robi wszystko, by stało się to jak najszybciej. Być może jeszcze przed Wielkanocą stanie o własnych siłach na nogach.
Po wypadku Polaka nie brakowało pytań o przyszłość zespołu, który w jednej chwili stracił lidera i człowieka, którego wkład w prace nad rozwojem były nie do przecenienia. Tymczasem pierwsze wyścigi pokazały, że w R31 tkwi faktycznie wielki potencjał, a Pietrow i Heidfeld umieli z niego skorzystać. - Dwa z rzędu miejsca na podium mogą być powodem do dumy. Mamy bardzo konkurencyjny samochód, choć wciąż nie osiąga prędkości na miarę zwycięstw. Musimy się skupić na pracach rozwojowych, a możemy być jeszcze wyżej - przyznał Boullier. Po niedzielnych zmaganiach pojawiły się nawet sugestie, że to Renault może być najgroźniejszym rywalem Red Bulla i Sebastiana Vettela w walce o najwyższe cele, Heidfeld starał się je tonować. - Dziś jesteśmy jeszcze nieco z tyłu, choć poczyniliśmy spore postępy. W Malezji straciliśmy sporo czasu przez kłopoty na piątkowych treningach, nie mieliśmy idealnych ustawień, zatem wszystko na to wskazuje, że już w niedalekiej przyszłości możemy trochę zyskać. Dwa podia cieszą, wierzę, że pójdziemy za ciosem - zaznaczył Niemiec.
W całym poprzednim sezonie Kubica trzykrotnie kończył wyścigi w czołowej trójce, Pietrow do podium się nie zbliżył. Był to jednak rok dla zespołu trudny, przejściowy, po zmianach własnościowych i singapurskim skandalu, który zagroził jego przyszłości. Teraz miało być inaczej, lepiej i faktycznie jest. Bolid wydaje się konkurencyjny i szybki i aż chciałoby się zobaczyć, jakie wyniki osiągnąłby w nim Polak. Na to jednak musimy poczekać.
Kubica w R31 zasiadł dotychczas tylko podczas pierwszych przedsezonowych testów w Walencji. Był w nich najszybszy.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-04-12
Autor: jc