Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosjanie badają z rozmachem

Treść

Dwie ekipy specjalistów z rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych pracują przy wydobyciu szczątków SSJ-100, nieustannie patrząc na ręce indonezyjskim służbom. Z przykładną pieczołowitością Moskwa stara się doprowadzić do wydobycia spod błotnych osuwisk wszystkich fragmentów swojej supernowoczesnej maszyny.
Ekipy ratownicze odnalazły czarne skrzynki rosyjskiego suchoja, który rozbił się w górach Indonezji. Rejestratory są jednak usytuowane w głębokim wąwozie, stąd duże problemy z ich podniesieniem.
Wczorajszy dzień miał być poświęcony właśnie na dotarcie do skrzynek oraz innych ważnych części, które mają pomóc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy.
Suchoj Superjet 100 zniknął z radarów we wtorek wieczorem podczas lotu promocyjnego w pobliżu stolicy Indonezji - Dżakarty, w niespełna 20 minut po starcie. Szczątki maszyny znaleziono następnego dnia. Samolot rozbił się o zbocze wulkanu Mount Salak na wysokości około 1600 m n. p. m. Wszystkie 45 osób obecnych na pokładzie, w tym ośmiu Rosjan, dwóch Włochów, Francuz i Amerykanin oraz 33 Indonezyjczyków, poniosło śmierć na miejscu.
- Właśnie odnaleziono rejestratory lotu, lecz nie możemy ich wydobyć na powierzchnię - powiedział szef Narodowej Komisji Bezpieczeństwa Transportu Tatang Kurniadi. Informacje o odnalezieniu skrzynek potwierdziła rosyjska ambasada w Dżakarcie. Placówka podała, że czarnych skrzynek wciąż jednak nie wydobyto. - Potwierdzamy informacje szefa indonezyjskiej grupy ratowniczej, że odkryto miejsce, w którym najprawdopodobniej znajdują się rejestratory lotu - powiedział rosyjski attaché Dmitrij Sołodow. Na miejscu katastrofy wraz z Indonezyjczykami pracują także ratownicy rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Pierwsza grupa, w skład której wchodzi 29 specjalistów, przybyła z Moskwy do centrum koordynacyjnego mieszczącego się we wsi Pasir-Mangis w pobliżu miasta Bogor już w sobotę wieczorem. Druga grupa przedstawicieli MCzS i ekspertów lotniczych w liczbie 25 osób dotarła na miejsce katastrofy w niedzielny poranek. Rosjanie zbudowali w dżungli specjalne lądowisko dla swoich helikopterów. Wykorzystują dwie lekkie maszyny tego typu. Obie ekipy badawcze skupiają się na przeszukiwaniu dolnej części zbocza, gdzie znajdują się resztki ogona samolotu i mnóstwo drobnych fragmentów. Ratownicy spodziewają się w tej części odnaleźć również większość ofiar.

Ważny każdy fragment
Jeszcze przed pojawieniem się informacji o czarnych skrzynkach indonezyjskie służby specjalne poinformowały o odnalezieniu silników oraz podwozia rozbitej maszyny. Według informacji majora S. Tambunana, zarówno silniki, jak i podwozie były w bardzo dobrym stanie, zaś odnaleziony w tym samym czasie kadłub jest mocno zniszczony i będzie wymagał specjalnych zabiegów, jeśli chodzi o jego wydobycie i ewentualną rekonstrukcję w celach badawczych. - Podwozie oraz lewy i prawy silnik są nienaruszone, niestety kadłub jest najprawdopodobniej uwięziony pod 10 metrami sześciennymi osuwiska - stwierdził mjr Tambunan. Ekipom ratunkowym udało się dotrzeć do czarnych skrzynek piątego dnia od rozpoczęcia operacji. Jednak odnalezienie wszystkich szczątków może jeszcze potrwać, gdyż są one rozrzucone na ścianie o wysokości 500 metrów.
Wczoraj w pobliżu wraku odnaleziono także kilka ciał. Do ich identyfikacji konieczne będzie badanie DNA. Jak oceniają ratownicy, są to najprawdopodobniej członkowie załogi. Centrum operacyjne poinformowało również o znalezieniu kilku nadpalonych dokumentów należących właśnie do rosyjskiej załogi. Wszelkie odnalezione papiery przekazano do Dżakarty. - Z miejsca tragedii wydobyto i przewieziono helikopterem paczkę z dokumentami. Znajdowały się w niej m.in. książka lotu, dziennik lotu jednego z pilotów oraz portfel z pieniędzmi, który również należał do jednego z członków rosyjskiej załogi SSJ-100 - wyjaśnił major Tambunan.
Akcja ratownicza przedłuża się ze względu na teren, w jakim doszło do katastrofy. Na razie nie podaje się jej przyczyn. Wiadomo jedynie, że załoga nie zgłaszała jakichkolwiek problemów natury technicznej przed rozpoczęciem lotu.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Wtorek, 15 maja 2012, Nr 112 (4347)

Autor: au