Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ruszył proces kardiochirurga Mirosława G.

Treść

Od kilkuset złotych do kilkunastu tysięcy złotych mieli wręczać pacjenci dr. Mirosławowi G., którego proces rozpoczął się w sobotę przed warszawskim sądem. Większość pacjentów jednak nie przyznaje się do łapówek, zeznając, że była to forma okazania "wdzięczności". Na byłym pracowniku Szpitala Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji ciąży 41 zarzutów o przestępstwa korupcyjne, za co grozi mu 10 lat więzienia. Do wręczenia łapówki przyznali się dwaj bracia M., zeznając, że dali dr. G. 1500 zł za opiekę nad ojcem. - Lekarz nas zapewniał, że wszczepił ojcu zastawkę za 40 tys. dolarów i daje mu bardzo drogie leki - mówił Szymon M. - Jak on mówił, że opieka taka dobra, to my pomyśleli, że jak damy pieniądze, to będzie jeszcze lepsza - dodał jego brat. Po przeprowadzeniu operacji ojciec braci jednak zmarł wskutek pozostawienia tamponu w ciele. Lekarz powiedział im, że to wina pielęgniarki. W tej sprawie prokuratura umorzyła śledztwo wobec dr G., ale bracia domagają się uchylenia tej decyzji. Inni pacjenci mówili, że nie wręczali łapówek, ale jedynie "dowody wdzięczności". Barbara Z. zeznała, iż po udanej operacji męża wręczyła kardiochirurgowi pamiątkowy album, w którym była koperta z 2 tys. złotych. - Ja wiem tylko, że mąż był w bardzo złym stanie, a teraz jest w dobrym, za co panu doktorowi chciałam podziękować - wyjaśniała. Bożena K. powiedziała, że dała dr. G. 1000 zł i 100 dolarów jako dowód wdzięczności za operację męża. Dodała, że kardiochirurg od niej tego nie żądał. Ryszard J. wręczył lekarzowi 500 euro. Jak zeznał pacjent, dr G. bronił się przed przyjęciem koperty. Od pewnej rodziny kardiochirurg miał przyjąć łącznie 13 tys. złotych. Pracujący obecnie w prywatnej klinice dr G. jest oskarżony o 41 przestępstw korupcyjnych, naruszanie praw pracowniczych personelu warszawskiego szpitala MSWiA, a także znęcanie się nad osobą najbliższą i zmuszanie pracownicy szpitala do "innej czynności seksualnej". Grozi mu za to do 10 lat więzienia. Lekarz nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów, chociaż przyznaje, iż kilka razy zostawiono mu koperty z pieniędzmi, ale tego nie żądał. Według aktu oskarżenia, w dziewięciu przypadkach G. miał uzależnić od łapówki wykonanie operacji bądź sprawowanie dalszej opieki, a inne korzyści miał przyjmować już po przeprowadzonych operacjach. Wśród korzyści majątkowych miały być pieniądze w wysokości od kilkuset do nawet 13 tys. zł, kwoty w dolarach, w euro, alkohole itp. O wręczanie łapówek jest oskarżonych w procesie 20 jego pacjentów lub członków ich rodzin. Według prokurator Agnieszki Tyszkiewicz, wręczanie łapówek lekarzowi przez pacjentów należy oceniać jako przestępstwa "mniejszej wagi", ponieważ te osoby działały w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Dlatego też prokurator nie sprzeciwia się warunkowym umorzeniom spraw, a takie wnioski złożyło kilka osób. Na wstępie sobotniej rozprawy obrona lekarza wniosła o utajnienie procesu, argumentując, że w aktach sprawy jest wiele materiałów, które powinny być chronione. Sąd odrzucił ten wniosek, stwierdzając jedynie, że w czasie zeznań na sali nie mogą być obecne kamery, aparaty i mikrofony. Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-12-01

Autor: wa