Rząd nie daje rady
Treść
Prawo i Sprawiedliwość ponownie przypomniało wczoraj Donaldowi Tuskowi, że jego rząd zbyt opieszale wykorzystuje pieniądze z unijnych funduszy. Z pomocą PiS przyszedł w tej sprawie raport Business Centre Club. Tym razem premierowi i spółce trudniej będzie twierdzić, iż powolne wykorzystywanie środków unijnych przez obecną ekipę to tylko wymysł PiS. Jarosław Kaczyński wyciągnął jednak do Donalda Tuska rękę, sugerując, iż w tej trudnej sytuacji mógłby sięgnąć po pomoc kadrową od PiS, zastępując dotychczasową minister rozwoju regionalnego jej poprzedniczką z rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Pomóc rządowi Tuska mogłaby Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego w poprzedniej kadencji. - Nie tak dawno pewien ważny polityk tego rządu domagał się od innego bardzo ważnego polityka, aby ta pani stojąca obok mnie, pani minister, znalazła się w obecnym rządzie na swoim dawnym stanowisku - oświadczył niespodziewanie na swojej codziennej konferencji Jarosław Kaczyński. Prezes PiS zaznaczył, że nie jest upoważniony do ujawnienia szczegółów, ale - jak dodał - był to "bardzo wysoki szczebel rozmów, które czasem toczą się w samolotach". Co wskazywałoby na to, że przywołaną rozmowę toczyć mogliby prezydent z premierem. - Że coś takiego do głowy mu przyszło. Jestem ciągle zdeprymowany. Różne rzeczy widziałem i słyszałem w polityce, ale żeby tak - skomentował rewelacje Jarosława Kaczyńskiego Donald Tusk. W jego ocenie, prezes PiS chciał najwyraźniej taką sensacją uatrakcyjnić swoją konferencję prasową. Tusk odparł, że nie widzi potrzeby zakończenia współpracy z obecną minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską.
- Jeżeli bym dostrzegł taką potrzebę, to gdzie indziej szukałbym następcy - dodał premier.
Opór, z jakim unijne środki są wykorzystywane, wskazuje jednak na to, iż szef rządu najwyraźniej pomocy potrzebuje.
Z raportu Business Centre Club wynika, że powinniśmy miesięcznie wydawać z unijnych funduszy 5 mld zł, a wydajemy miliard. - Realizacja funduszy w tym tempie nie gwarantuje ich wykorzystania - uważa Grażyna Gęsicka, zwracając uwagę, że utrzymanie tego tempa będzie skutkować koniecznością zwrotu należnych nam z Unii funduszy. Gęsicka poinformowała także, iż informacje, które dobiegają z województw, wskazują na to, że rozdział środków z UE nie jest obiektywny i ma często charakter polityczny, co podważa zaufanie do instytucji państwa.
Dobrego samopoczucia nie traciła jednak Elżbieta Bieńkowska. - Przedsiębiorcy masowo ruszyli do pozyskiwania środków. Mamy znacznie większe zainteresowanie konkursami niż w poprzedniej perspektywie finansowej. Odnotowaliśmy siedem razy więcej projektów niż pieniędzy do rozdysponowania - tłumaczyła. Według minister, tempo wykorzystania funduszy unijnych w naszym kraju jest jednym z najlepszych w całej Unii.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-03-25
Autor: wa