Rząd zakaże zgromadzeń?
Treść
Premier Donald Tusk wpadł na nowy pomysł, w jaki sposób można spróbować zamknąć usta niezadowolonym z rządów PO - PSL obywatelom i opozycji podczas kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
Na wczorajszym spotkaniu z reprezentantami klubów parlamentarnych w sprawie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej szef rządu postulował, aby w tym okresie nie były organizowane żadne wielkie manifestacje. Do opozycji zaapelował, by powstrzymała się od krytykowania tego, co się dzieje w kraju. To bowiem ma, rzekomo, szkodzić wizerunkowi Polski.
Gdy niedawno podległa Donaldowi Tuskowi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego weszła o 6.00 do mieszkania człowieka prowadzącego stronę w internecie, na której naśmiewano się z prezydenta Bronisława Komorowskiego - mimo że poszkodowanym okazała się osoba z obozu PO - sprawa odbiła się głośnym echem w mediach. Premier odegrał więc teatrzyk, w którym wzburzony skrytykował podjęcie przez podległe mu służby specjalne działań nieadekwatnych do sytuacji.
Do niepokornych wobec władzy wysłano jednak jasny sygnał, iż służby specjalne czuwają, a wobec swoich krytyków rząd nie będzie przebierał w środkach. Tym razem jednak premier Tusk postanowił zadziałać "sposobem" i wpadł na pomysł subtelniejszych działań zmierzających do zamknięcia ust swoim krytykom i zdezawuowania pojawiających się krytycznych uwag odnoszących się do efektów pracy rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. A wykorzysta do tego rozpoczynającą się od lipca naszą półroczną prezydencję w Unii Europejskiej. Każde słowo krytyki wobec obecnego rządu miałoby być traktowane jako "szkodzące wizerunkowi Polski, która przewodzi Unii Europejskiej".
Po wczorajszym spotkaniu z reprezentantami klubów parlamentarnych w sprawie priorytetów polskiej prezydencji w UE premier Donald Tusk stwierdził, że "złudzeń ani oczekiwań nadmiernych wobec liderów opozycji" nie ma żadnych. - Zdaję sobie sprawę, że będą gotowi wykorzystać każdą okazję, żeby krytykować rząd, i nie obrażam się za to. Taka rola opozycji. Natomiast prezydencja jest także dobrym czasem na promocję Polski i tego, co w Polsce będzie się działo, spotkań w Polsce, naszych działań na forum Unii Europejskiej. Zwróciłem się z prośbą do liderów opozycji, a także obu klubów opozycyjnych, aby dołożyli starań, aby reputacja Polski, wizerunek Polski w czasie tych sześciu miesięcy nie ucierpiały - mówił premier.
Tusk wyjaśniał, iż prosił liderów PiS i SLD, żeby przynajmniej nie było tak, że my, Polacy - zaznaczając, iż mówi w tym przypadku o politykach opozycji - mówimy o Polsce znacznie gorzej niż wszyscy wokół Polski. Stwierdził, że chodzi o to, aby krytykując rząd i jego osobiście, wstrzymali się podczas polskiej prezydencji i nie redukowali "tego dobrego wrażenia, jakie Polska robi na świecie i w Europie". Można już sobie wyobrazić, jak podczas jesiennej kampanii wyborczej w programach "zaprzyjaźnionych" mediów politycy opozycji będą ganieni za szkodzenie polskiej racji stanu, jeśli tylko nie będą opowiadać o zielonej wyspie.
Nowy szef klubu PJN Paweł Poncyljusz, dzieląc się wrażeniami po spotkaniu z premierem, powiedział, iż szef rządu postulował, aby w trakcie polskiej prezydencji nie było wielkich manifestacji ani napięć społecznych na ulicach, gdyż nie służy to wizerunkowi Polski. Liderzy klubów opozycyjnych nie byli zadowoleni, że premier dopiero tuż przed samą prezydencją spotyka się w sprawie polskich priorytetów z opozycją. Przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak zarzucił rządowi, że program naszej prezydencji jest mało ambitny i wpisuje się w oczekiwania brukselskich urzędników. Stwierdził, że brakuje autorskich - polskich projektów. Błaszczak powtórzył wczoraj, iż jednym z głównych priorytetów polskiej prezydencji powinna być kwestia zrównania dopłat dla polskich rolników z dopłatami, które otrzymują rolnicy w Europie Zachodniej. Zwrócił także uwagę na konieczność renegocjacji pakietu klimatycznego.
O konieczności rozmów w kwestii ograniczeń emisji dwutlenku węgla - co wyraźnie dotknie naszą gospodarkę - mówił też Grzegorz Napieralski. Szef SLD wytknął premierowi, że dopiero teraz o polskiej prezydencji rozmawia z opozycją, co wskazuje, że te konsultacje są tylko po to, aby zostało odnotowane, że się odbyły. Napieralski zaznaczył, że rząd w swoich priorytetach nie docenia kwestii kryzysu finansowego i wytknął zbyt pasywną w tej sprawie postawę rządu, który zamiast zaproponować własne działania w tej sprawie, poddaje się temu, co planuje w tej dziedzinie Komisja Europejska.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-06-08
Autor: jc