Schetyna rehabilituje Dzierżyńskiego
Treść
Przygotowany przez Senat i konsultowany przez resort Grzegorza Schetyny projekt noweli ustawy o obywatelstwie polskim przewiduje możliwość ubiegania się o przywrócenie obywatelstwa osobom, które utraciły je w wyniku zdrady państwa i poparcia udzielonego Sowietom podczas wojny polsko-bolszewickiej. Troska władz o sytuację prawną pokoleń Dzierżyńskich czy Marchlewskich w zderzeniu z ignorowaniem ciężkiego losu polskiej ludności kresowej, której państwo w dalszym ciągu nie traktuje jak swoich obywateli, jest co najmniej zadziwiająca.
Istnieje wprawdzie obostrzenie, że nie można tego czynić w stosunku do tych, którzy działali na szkodę Polski, pytanie tylko, czy ministerstwo spraw wewnętrznych po pierwsze - będzie potrafiło, a po drugie - będzie chciało skutecznie weryfikować takie wnioski. Nie wiadomo też, jak resort rozumie pojęcie "działania na szkodę Polski".
- Ustawa o obywatelstwie polskim anuluje postanowienia ustawy z 1920 roku. Dotyczyły one odebrania obywatelstwa wszystkim, którzy przeszli wówczas na stronę sowiecką - mówi dr Robert Wyszyński ze Związku Repatriantów Rzeczypospolitej. Jego zdaniem, takie inicjatywy legislacyjne dowodzą, że obecne państwo bardziej troszczy się o status prawny zdrajców i komunistów niż polskiej ludności Kresów, która mieszka za naszą wschodnią granicą pozbawiona wszelkich praw wynikających z posiadania obywatelstwa polskiego. - Najgorsze jest to, że nikt się nie zająknął - nie wiem, dlaczego - by zwrócić obywatelstwo Polakom na Białorusi, Ukrainie itd. Widzi się najdziwniejsze malutkie grupy ludzi, takie jak te z 1920 r., jednocześnie pomijając miliony osób - zaznacza Wyszyński.
Artur Kozłowski, dyrektor Biura Polonijnego w Kancelarii Senatu, informuje, że inicjatywą ustawodawczą w sprawie projektu ustawy o obywatelstwie polskim wykazał się Senat, "natomiast poszczególne, techniczne już zapisy, były konsultowane przez MSWiA". Kozłowski potwierdza, że art. 36 ustawy dotyczący przywrócenia obywatelstwa polskiego może dotyczyć także tych, którzy stanęli po stronie bolszewickiej w 1920 roku.
- Są trzy ustawy o obywatelstwie polskim w historii wolnej Rzeczypospolitej: z 1920, 1951 i 1962 roku. Tak się złożyło, że w każdej z nich były przepisy dotyczące utraty obywatelstwa. Z punktu widzenia dzisiejszego państwa praworządnego były one co najmniej niekonstytucyjne czy nieetyczne i nieprawidłowe lub niezgodne z prawem - wyjaśnia cel wprowadzenia takiego przepisu do ustawy Artur Kozłowski. Odsyła nas do projektu ustawy, gdzie "w rozdziale rozpoczynającym art. 36 jest numeratywnie wyliczone, w jakich przypadkach to obywatelstwo było tracone".
Okazuje się, że istotnie art. 36 przywraca obywatelstwo osobom, które utraciły je m.in. na podstawie art. 11 i 13 ustawy z 20 stycznia 1920 r. o obywatelstwie państwa polskiego. Sięgamy z kolei do tych starych przepisów prawa, w których jednym z powodów utraty obywatelstwa są "przyjęcie urzędu publicznego lub wstąpienie do służby wojskowej w państwie obcym bez zgody Rządu Polskiego". Trudno sobie wyobrazić, żeby takie osoby, jak Feliks Dzierżyński czy Julian Marchlewski wstępowały w szeregi sowieckie za zgodą ówczesnych polskich władz. Co więcej, art. 13 tejże ustawy rozciągał utratę obywatelstwa na żonę oraz dzieci w wieku do 18 lat.
Skonsternowani nowym projektem ustawy są historycy. - Jeżeli jest taki zapis, to brzmi dosyć absurdalnie ze względu na to, że II Rzeczypospolita starała się te sprawy regulować dosyć rzetelnie. Pamiętajmy o tym, że te decyzje dotyczące obywatelstwa zapadały po rozbiorach w okresie wojny polsko-bolszewickiej. W tym wypadku absolutnie większe rozeznanie w ówczesnej materii mieli urzędnicy czy ustawodawcy tamtego czasu niż współcześni. W związku z czym tego typu zapis, jakby rewidujący - w domyśle - rzekome krzywdy, jakie wówczas miałyby nastać, jest przynajmniej niestosowny, o ile nieabsurdalny - uważa prof. Mieczysław Ryba, członek Kolegium IPN, historyk Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Kozłowski wskazuje, że projekt ustawy nie pozwala na przywrócenie obywatelstwa polskiego cudzoziemcom, którzy m.in. działali na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej. - Osoby objęte ustawą będą mogły składać wnioski do Grzegorza Schetyny, ministra spraw wewnętrznych i administracji, o przywrócenie obywatelstwa. Natomiast czy minister na to zezwoli - to już inna sprawa. Złożenie przez kogoś takiego wniosku nie znaczy, że obywatelstwo będzie mu przywrócone - podkreśla Kozłowski.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-07-22
Autor: wa