Sędzia we własnej sprawie
Treść
Nie było merytorycznych przyczyn odwołania Mariusza Gajdy ze stanowiska prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej. Wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski przesłał na ręce marszałka Senatu Bogdana Borusewicza pismo, w którym roi się od przekłamań. Gawłowski, pisząc o działce w Porcie Rzecznym w Toruniu, informuje o odręcznych notatkach urzędników dotyczących przyznania prawa dzierżaw... Radiu Maryja, choć w rzeczywistości umowę podpisywała Warszawska Prowincja Redemptorystów. Parlamentarzyści chcą też wyjaśnienia, dlaczego Gawłowski został przewodniczącym Rady Nadzorczej FOŚiGW, choć jako urzędnik powinien go kontrolować. Najpierw w grudniu Gawłowski wprowadził w błąd dziennikarzy i opinię publiczną, mówiąc o rzekomym, pospiesznym trybie podejmowania decyzji w sprawie dzierżawy działki w Porcie Rzecznym w Toruniu Warszawskiej Prowincji Redemptorystów. Powoływał się na "wstępne wyniki kontroli", choć wówczas jeszcze się ona nie rozpoczęła. Teraz w oficjalnym piśmie skierowanym na ręce marszałka Senatu Bogdana Borusewicza po raz kolejny salwuje się... pokrętnymi wyjaśnieniami. - Informacje, jakie przytacza wiceminister Gawłowski, to totalne bzdury. Niestety, potwierdziły się informacje, że nie było merytorycznych przyczyn odwołania Mariusza Gajdy ze stanowiska prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej - mówi senator Wojciech Skurkiewicz, członek senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska. Odpowiedź Gawłowskiego na senatorskie oświadczenie jest kuriozalna. Nie tylko dlatego, że na pytania, zawarte w oświadczeniu, choć skierowane były do premiera Donalda Tuska, odpowiedział urzędnik, którego dotyczyły, stając się jednocześnie sędzią we własnej sprawie. - Działania wiceministra Gawłowskiego nie mają charakteru merytorycznego, to ataki kierowane przeciwko ojcu Tadeuszowi Rydzykowi i Radiu Maryja. Nawet w odpowiedzi na moje pytania Gawłowski informuje, że w urzędniczych notatkach istnieją jakoby zapiski dotyczące dzierżawy terenu Radiu Maryja. To totalna bzdura, bowiem samo Radio Maryja jako podmiot nigdy nie składało takiego wniosku. Składała go Warszawska Prowincja Redemptorystów - konkluduje senator Wojciech Skurkiewicz (na zdjęciu). W swoim piśmie Gawłowski zapewnia, że na odwrocie wniosków o dzierżawę gruntów złożonych w 2006 r. przez Toruńskie Stowarzyszenie Żeglarskie Szkwał widnieje rzekomo odręczna adnotacja jednego z urzędników, informująca, jakoby dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku Krzysztof Roman wydał osobiste polecenie nieodpowiadania na to pismo "do czasu wyjaśnienia dzierżawy gruntów Radiu Maryja". - Bardzo ciekawa opowieść. Odręczne adnotacje urzędników to zręczna przykrywka dla uzasadnienia tez stawianych przez pana ministra. Ciekawe, w jakim okresie owa adnotacja się pojawiła? - podkreśla poseł Tomasz Górski. Kontroler i kontrolowany w jednym Wokół działalności wiceministra Stanisława Gawłowskiego narasta coraz więcej kontrowersji. Niektóre z nich dotyczą zaskakującej, grudniowej nominacji na stanowisko prezesa Rady Nadzorczej Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Szefując Radzie Nadzorczej, Gawłowski będzie de facto kierował Funduszem, którego prace jednocześnie jako ministerialny urzędnik powinien kontrolować. Kierowanie Radą Nadzorczą państwowego funduszu to oczywiście nie praca społeczna. - Sprawa budzi wątpliwości etyczne, czy pan Gawłowski powinien łączyć te funkcje. Jest już nie tylko posłem, sekretarzem stanu, ale i przewodniczącym Rady Nadzorczej państwowego funduszu - mówi senator Skurkiewicz. Parlamentarzyści skarżą się też na niekulturalne zachowanie wiceministra Gawłowskiego. Przed tygodniem marszałek Bogdan Borusewicz usunął Gawłowskiego z sali obrad Senatu. Nastąpiło to po tym, jak przybyły na obrady wiceminister zakłócał ich przebieg m.in. poprzez głośne rozmowy. Lekceważące Senat zachowanie wiceministra Gawłowskiego miało miejsce w czasie bloku głosowań nad poprawkami budżetowymi. Zapis całej dyskusji nie pozostawia złudzeń. "(...) Senator Piotr Zientarski: To jest pan minister, minister ochrony środowiska. Głos z sali: Dobrze, ale chodzi, łazi, gada, śmieje się. Marszałek Bogdan Borusewicz: Proszę opuścić salę". Po interwencji marszałka Gawłowski musiał wyjść z sali posiedzeń Senatu. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-02-04
Autor: wa