Skorzystają jedynie bogate państwa
Treść
Poziom bezrobocia dotykający w UE około 23 milionów osób - 10 procent ludności czynnej zawodowo - skłania Komisję Europejską do opracowania programu przeciwdziałającego temu negatywnemu zjawisku. Od 2008 roku, kiedy światowy kryzys ekonomiczny zaczął oddziaływać na rynki pracy, w Europie zlikwidowano 5,6 mln miejsc pracy.
Szacuje się, że do 2015 r. może zabraknąć 700 tys. specjalistów z sektora technologii informacyjno-komunikacyjnych, a do 2025 roku miliona pracowników naukowych. Aby temu przeciwdziałać, Komisja Europejska ogłosiła program na rzecz nowych umiejętności i zatrudnienia w celu reformy rynku pracy, podnoszenia poziomu umiejętności i dopasowania ich do potrzeb rynków pracy. Sceptycznie do tego typu programów, szczególnie w zakresie ich pozytywnego oddziaływania na rynek pracy w Polsce, podchodzi prof. Jerzy Żyżyński z Katedry Gospodarki Narodowej Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Ocenia, że programy unijne są nierealne, bo swobodne przepływy m.in. pracy czy kapitału obowiązujące w UE powodują, iż płyną one tam, gdzie lepiej są opłacane, więc do bogatszych państw. Jak podkreśla ekonomista, aby tworzyć miejsce pracy w Polsce, należałoby zbudować mechanizmy zatrzymujące kapitał w kraju, a tymczasem - zaznacza - jak wynika z bilansu płatniczego, z naszego kraju wypływają miliardy kapitału.
Od roku 2008 w Europie zlikwidowano 5,6 mln miejsc pracy. W Polsce liczba bezrobotnych sięga blisko 2 mln (11,5 proc.). Program KE wymaga zaangażowania m.in. rządów w tworzenie mechanizmów zachęcających przedsiębiorstwa i osoby indywidualne do inwestowania w szkolenia. Tymczasem - jak zaznacza prof. Żyżyński - płace realne są u nas niższe blisko pięciokrotnie, a nakłady na naukę niższe dziesięciokrotnie.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-12-07
Autor: jc