Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Solidarni z Ukrainą

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

To jest prawdziwa wojna. Słychać wystrzały, jeżdżą czołgi, opancerzone wozy, widać uzbrojonych żołnierzy. Tak sytuację na wschodniej Ukrainie opisywał wczoraj ks. bp Jan Sobiło, biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej. W czasie konferencji w Warszawie zwracał uwagę na sytuację katolików i pomoc, jaką Ukraińcom niosą Polacy.

Kościół katolicki jest na pierwszej linii frontu i niesie, jak może, pomoc poszkodowanym w konflikcie na Ukrainie. Dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie KEP ks. Leszek Kryża podkreślał w czasie spotkania, że sytuacja w tym kraju jest wciąż dynamiczna i rozwojowa, trudno powiedzieć, jak będzie się ona rozwijać. – Korzystamy z obecności świadków, którzy chcą powiedzieć polskiej opinii publicznej o tym, co się u nich dzieje – zwrócił uwagę.

Jednym z nich był biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej Jan Sobiło, który dziękował za solidarność z Ukrainą.

– Nasza diecezja jest niszczona. To prawdziwa wojna, która niesie ogólny paraliż, nie tylko ekonomiczny, ale i dotyczący życia Kościoła. Nasi kapłani są zaangażowani w pomoc tym, którzy uciekali z terenów walki. Uciekinierów jest coraz więcej. Dlatego chcę podziękować za waszą pomoc, której doświadczamy od wielu lat, a szczególnie teraz, ponieważ ona wciąż płynie – mówił ksiądz biskup.

Zwrócił też uwagę na inicjatywę ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego, metropolity lwowskiego, który zainicjował akcję pomocy pod hasłem: „Parafia parafii”. Polega ona na tym, że konkretna parafia w Polsce bierze pod swoje skrzydła konkretną parafię na Ukrainie. To daje wiele możliwości wzmacniania katolików z Ukrainy. Widzą oni, że nie zostali zapomniani, dochodzi do wymiany informacji, która umożliwia konkretną pomoc.

– Uciekinierzy mówią nam: uciekliśmy, jak byliśmy ubrani, dzieci zachorowały, dziewczynki bolą zęby. Dlatego oprócz darów materialnych, jak ubrania, potrzebna jest też pomoc charytatywna. Potrzebne są pieniądze na pomoc medyczną. Proszę was o modlitwę – mówił ks. bp Sobiło. Zwrócił też uwagę na wielkie podziały wśród Ukraińców i brak nadziei na koniec wojny.

– Jak byłem w Mariupolu w ostatnią sobotę, rozmawiałem z żołnierzami ukraińskimi, którzy powiedzieli mi, że tej chwili nie wierzą już nikomu. Jedyna nasza nadzieja w Panu Bogu – zaznaczył ksiądz biskup.

Z kolei Wiktoria Charczenko, która koordynuje akcję pt. „Polska gościnność”, polegającą na przyjmowaniu przez rodziny w Polsce rodzin pochodzenia polskiego żyjących na terenach wojennych Ukrainy, gorąco podziękowała za dotychczasową pomoc dla uchodźców.

– Ci ludzie, szczególnie dzieci, dzięki waszemu zaangażowaniu mogli złapać oddech, odpocząć przez kilka tygodni, zregenerować się. Sytuacja jest aktualnie poważna, obwody ogarnięte wojną są zdewastowane, zalane kopalnie, wysadzone mosty, domy, tory kolejowe. Uliczka, na której wyrosłam, została całkowicie zbombardowana – powiedziała łamiącym się głosem pani Wiktoria.

– Co dalej? Nikt tego nie może powiedzieć, ani władze państwowe, ani kościelne, tylko Pan Bóg wie, my pokładamy jednak w Nim teraz największą nadzieję, dzięki temu człowiek się nie załamuje – dodała.

Za świadectwa i wsparcie Ukrainy dziękował przewodniczący Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie KEP ks. bp Antoni Pacyfik Dydycz z Drohiczyna.

– Bogu niech będą dzięki, że możemy usłyszeć ten głos świadków, z całego serca chcę podziękować wam za to świadectwo, a ludziom mediów za obecność. Pomoc przebiega różnymi drogami, ale nie zapominajmy o wymiarze religijnym, nie zapominajmy o modlitwie. Dziś jest ona Ukrainie bardzo potrzebna – podkreślił.

Dr Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 25 września 2014

Autor: mj