Spór ministra sprawiedliwości z sędziami
Treść
Przyjęty przez rząd dosłownie dzień przed strajkiem sędziów projekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych, autorstwa ministerstwa sprawiedliwości, to gra pozorów - oceniają sędziowie, którzy po raz kolejny rozpoczęli dni bez wokand. Do jutra potrwa kolejna akcja protestacyjna zorganizowana przez sędziów. Przez trzy dni ok. 50 proc. sędziów nie będzie prowadzić rozpraw sądowych; co prawda w tym czasie przyjdą do pracy, ale zamiast przewodniczyć wokandom, będą realizować to, czym - jak mówią w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" - na co dzień zajmują się po godzinach i w weekendy, czyli analizą spraw, przygotowaniem i pisaniem orzeczeń i uzasadnień do wyroków. Sędziowie już po raz trzeci w tym roku, prowadząc akcję protestacyjną, dają wyraz swojemu niezadowoleniu spowodowanemu niskimi wynagrodzeniami, ale przede wszystkim nieprzyjęciem wbrew wcześniejszym, wielokrotnym obietnicom ustawy trwale zmieniającej zasady kształtowania wynagrodzeń sędziów i prokuratorów. - Obecne trzy dni bez wokand nie jest protestem ogólnopolskim, a tylko i wyłącznie protestem sygnalizacyjnym i ostrzegawczym. Zwracamy uwagę, że czas wreszcie usiąść z nami do rozmów, podyskutować o modelu funkcjonowania zawodu sędziego i jego wynagrodzeniach, wreszcie wypracować konkretny projekt ustawy, który nie tylko zostanie przyjęty przez Radę Ministrów, ale przejdzie całą ścieżkę legislacyjną i wejdzie w życie - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" sędzia Rafał Puchalski ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Projekt na gwałt przyjęty Tymczasem we wtorek na posiedzeniu Rady Ministrów przyjęto projekt ustawy o zmianie ustawy o ustroju sądów powszechnych przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości. - Przekształcamy wynagrodzenia, żeby one miały charakter docelowy. W przyszłym roku wynagrodzenia sędziów będą liczone w stosunku do średniej w gospodarce narodowej - zapewniał w poniedziałek w Białymstoku minister Zbigniew Ćwiąkalski. Innego zdania są jednak sami sędziowie, którzy alarmują, że wbrew wcześniejszym deklaracjom projekt nie wprowadza stałych mechanizmów kształtowania wynagrodzeń, dotyczy zaledwie 2009 roku i nie gwarantuje stałego wzrostu płac sędziowskich w latach kolejnych. Według Ministerstwa Sprawiedliwości, od 1 stycznia 2009 r. wynagrodzenia m.in. sędziów uzależnione będą od przeciętnego wynagrodzenia w drugim kwartale poprzedniego roku, a nie od kwoty bazowej określanej w ustawie budżetowej. Zerwanie ze stałą kwotą bazową i uzależnienie poziomu wynagrodzenia od średniej pensji jest - jak mówią sami sędziowie - jedynym pozytywnym aspektem ustawy przygotowanej przez ministra Ćwiąkalskiego. Zlekceważono jednak pozostałe postulaty podnoszone przez środowisko sędziów i prokuratorów, m.in. dotyczące wysokości mnożnika - a więc czynnika w istotny sposób kształtującego wynagrodzenia sędziowskie. Według propozycji zawartych w ustawie mnożniki mają się kształtować w wysokości od 2,05 dla sędziego sądu rejonowego otrzymującego wynagrodzenie zasadnicze w stawce podstawowej, do 3,23 dla sędziego sądu apelacyjnego otrzymującego wynagrodzenie zasadnicze w trzeciej stawce awansowej. Sędziowie są gotowi do kompromisu i proponują, by mnożnik w roku 2010 był trzykrotny, a w 2011- czterokrotny. Projekt wprowadza również zapis dotyczący tzw. trzeciej stawki awansowej, możliwej do uzyskania po upływie 15 lat pracy na danym stanowisku sędziowskim. Ta propozycja również, zdaniem samych sędziów, jest niewystarczająca. - Skoro zlikwidowano korzystną dla sędziów, a proponowaną jeszcze przez rząd PiS możliwość tzw. awansu poziomego, to w takiej sytuacji ministerstwo powinno zaproponować przynajmniej czwartą stawkę awansową - uważają członkowie Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Sędziowie protestują, a minister swoje Jednak zastrzeżenia co do ministerialnego projektu ustawy nie dotyczą tylko wysokości wynagrodzeń sędziowskich. Uczestnicy dni bez wokand chcą także, by status asesorów sądowych był uregulowany w odrębnym akcie prawnym, żądają też, by w ustawie o zmianie ustawy o ustroju sądów powszechnych znalazły się zapisy, które doprowadzą do przywrócenia sędziowskiej samorządności oraz powierzą nadzór nad sądami pierwszemu prezesowi Sądu Najwyższego. - Liczne uchwały i apele sędziów nie znajdują poparcia władzy ustawodawczej i wykonawczej, a propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczące wynagrodzeń nie otrzymują formy projektu satysfakcjonującej ich ustawy - komentuje sędzia Irena Kamińska, prezes "Iustitii". Wcześniejszy protest środowiska sędziowskiego minister Ćwiąkalski nazywał "politycznym", wtórował mu też jego rzecznik Grzegorz Żurawski, który w jednym z wywiadów powiedział, iż jest to "protest dla samego protestu", a wszystkie roszczenia sędziów zostały spełnione. Podczas poniedziałkowego wystąpienia w Białymstoku minister Ćwiąkalski mówił, że kontynuowanie sędziowskiego protestu lub jego zaostrzanie może budzić wątpliwości co do zgodności z "etyką zawodu sędziego", a także, że nie zachodzi sytuacja, "gdzie można by mówić o całkowitym tragizmie pozycji finansowej sędziego". Tymczasem 23 lipca sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka skierowała do Rady Ministrów dezyderat, w którym wskazała, że wynagrodzenia sędziów w Polsce są sprzeczne z art. 178. ust 2 Konstytucji. Sędziowie zapowiadają, że nie zasiądą do rozmów, jeśli resort nie przygotuje rzetelnego projektu ustawy, a protesty będą kontynuowane w styczniu. Tymczasem wczoraj do Polski przylecieli przedstawiciele Europejskiego Oddziału Światowej Unii Sędziów. Mają spotkać się z przedstawicielami ministra finansów i sprawiedliwości oraz szefa rządu. O sytuacji sędziów w Polsce sporządzą też kompleksowy raport. - Dotyczyć on będzie całościowo sytuacji, w jakiej sędziowie wykonują swój zawód, również kwestii wynagrodzeń, i z tego, co jest mi wiadome, ten raport zostanie przekazany Komisji Europejskiej - mówi sędzia Rafał Puchalski. Sytuacja w środowisku sędziowskim jest bardziej napięta, niż mogłyby na to wskazywać oficjalne komunikaty zarządu stowarzyszenia "Iustitia" czy komentarze ze strony przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości. W oświadczeniach wydawanych przez terenowe oddziały sędziowskiej organizacji już nie owija się sprawy w bawełnę, zarzucając Ćwiąkalskiemu kontynuację działań zmierzających do utrzymywania wynagrodzeń sędziów na jak najniższym poziomie, brak rzeczywistej woli uczynienia ze stanowiska sędziego "korony zawodów prawniczych" czy wręcz podjęcie działań zmierzających do obniżenia wynagrodzeń sędziów przez zniesienie awansów poziomych. Sędziowie już zapowiadają, że od nowego roku dni bez wokandy będą miały szerszy charakter i odbędą się - w przypadku niespełnienia ich postulatów - w dniach 19-23 stycznia, 23-27 lutego, 23-27 marca, 20-24 kwietnia. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-11-27
Autor: wa