Stracimy nie tylko infrastrukturę, ale i specjalistów
Treść
Z posłem Antonim Macierewiczem (PiS) z sejmowej Komisji Obrony Narodowej rozmawia Krzysztof Losz
W zakładach przemysłu zbrojeniowego zostało ogłoszone pogotowie strajkowe. Tej decyzji chyba można się było spodziewać...
- Tak, ogólnie sytuacja polskiego przemysłu jest zła, a zbrojeniowego w szczególności. Pogotowie strajkowe to sytuacja bardzo trudna, która na pewno nikogo nie cieszy. To wynika z błędnych decyzji rządu i Ministerstwa Obrony Narodowej. W MON brakuje przejrzystych działań, jasnej polityki wobec sektora zbrojeniowego i zakupów uzbrojenia.
Skąd to wynika?
- Z jednej strony ministerstwo decyduje się na nieprzewidywane wydatki, jak choćby samolot "Bryza", a z drugiej - brakuje pieniędzy na zakupy długofalowe, już wcześniej zaplanowane, jak choćby na dalsze wyposażanie armii w transportery opancerzone Rosomak.
Rząd się broni, że nie rezygnuje z tych zakupów, tylko będzie je przesuwać na kolejne lata...
- To jakaś nowa formuła wymyślona przez ministra Bogdana Klicha. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak to będzie działało. Skończy się tylko na słownym załatwieniu sprawy, a przemysł zbrojeniowy musi otrzymać niezbędne środki na realizację zamówień państwowych.
Czy podziela Pan obawy związków zawodowych, że oszczędności w budżecie MON mogą doprowadzić do fali bankructw zakładów zbrojeniowych?
- To jest dla mnie zupełnie oczywiste. Ale obawiam się czegoś gorszego. Upadek nie jest jeszcze najgorszym wyjściem, jeśli zakład dalej funkcjonuje. Gorzej, że nam grozi likwidacja tych przedsiębiorstw. To spowodowałoby nieodwracalne skutki, ponieważ stracilibyśmy nie tylko infrastrukturę techniczną w przemyśle zbrojeniowym, ale i ludzką, bo w tych zakładach pracują tysiące specjalistów o unikalnych umiejętnościach.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-02-17
Autor: wa