Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Strategia uników

Treść

Strategia uników - tak można określić wczorajsze nader enigmatyczne odpowiedzi ministra Jerzego Millera na zasadnicze pytania kierowane przez posłów w sprawie katastrofy smoleńskiej. Kierujący pracami polskiej komisji badającej okoliczności katastrofy smoleńskiej nie ustosunkował się m.in. do problemu pozostawienia wraku samolotu i polskich rejestratorów w rękach Rosjan ani do zarzutów polskiego akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha, który na jednym z posiedzeń połączonych sejmowych komisji Infrastruktury oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka zarzucał MAK niedopuszczanie go do kluczowych dokumentów.
Miller, który uczestniczył wczoraj w posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej, ślamazarnie i bardzo lakonicznie odpowiadał na pytania posłów. W efekcie udzielił odpowiedzi tylko na część pytań dotyczących katastrofy z 10 kwietnia, kwestie zasadnicze zostały w ogóle pominięte. Przykładem jest choćby podjęty przez posłów PiS (Antoniego Macierewicza i Waldemara Andzela) temat statusu lotu prezydenckiego samolotu czy też to, dlaczego rząd obstaje przy stosowaniu konwencji chicagowskiej w pracach komisji, mimo że strona rosyjska łamie jej zapisy. Przykładem są choćby ostatnie stwierdzenia polskiego akredytowanego przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) płk. Edmunda Klicha, że Rosjanie nie udostępnili mu dokumentacji związanej z kontrolą lotu Tu-154M i uniemożliwili mu uczestniczenie w oblocie lotniska oraz zapoznanie z się dokumentacją oblotu, co gwarantuje dokument z 1944 roku. Miller zaprzeczył, że wrak samolotu był niszczony przez Rosjan. - Nic mi nie wiadomo na temat tego, by strona rosyjska systematycznie niszczyła dowody. Nie jestem też od tego, by oceniać pracę pana Klicha. Mogę tylko powiedzieć, że zawsze ma on do pomocy co najmniej jedną osobę - mówił. Nie udzielił żadnej odpowiedzi na pytania posłów dotyczące prac polskich archeologów w Smoleńsku. Szef MSWiA wypowiedział się natomiast na temat przygotowywanej przez polskich ekspertów opinii do projektu raportu MAK. Stwierdził, że ich praca jest trudna dlatego, że strona rosyjska przyjęła w swoim raporcie "pewną systematykę odbiegającą od praktyki przyjętej w Polsce". Od razu jednak zaznaczył, że jest ona zgodna z konwencją chicagowską. - Musimy się zapoznać z 210 stronami bardzo nieraz precyzyjnego, zwięzłego opisu. Po drugie, skonfrontować go z naszymi ustaleniami. Po trzecie, projekt odnosi się do pewnych dokumentów, częściowo do dokumentów nam znanych, częściowo nieznanych. Dla naszej komisji są to dwa miesiące bardzo trudnej pracy, wymagającej skupienia się na tym wątku - mówił posłom Miller. Podkreślił, że realnym terminem zakończenia prac polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej jest styczeń 2011 roku. Miller informował też, że komisja nadal czeka na niektóre materiały będące w posiadaniu strony rosyjskiej. Dopytywany przez Mariusza Kamińskiego (PiS), o jakie materiały chodzi, powiedział, że o reguły funkcjonowania lotniska w Smoleńsku, dodając przy tym, iż nie ma zamiaru stronie rosyjskiej "stawiać zarzutu na zasadzie domysłu". - Komisja analizuje punkt po punkcie przebieg zdarzeń, nie zajmuje się kwestią winy. Winą zajmują się sądy - dodał. Ostatnią partię materiałów od strony rosyjskiej polska komisja otrzymała 19 października - były to wyniki badań aparatury pokładowej z kokpitu samolotu Tu-154M. Na pytanie Macierewicza, dotyczące m.in. zgody Millera wyrażonej podpisem w maju br., by czarne skrzynki pozostały w dyspozycji Rosji do zakończenia postępowania sądowego, szef MSWiA odpowiedział tylko, że właścicielem postępowania przygotowawczego jest prokuratura rosyjska. - Jeżeli uzna ona, że może zwolnić dany dowód w sprawie i przekazać w polskie ręce, to tak zrobi - skwitował krótko Miller. - Dziwna argumentacja. Przecież pozostawiając dowody rzeczowe w sprawie u Rosjan, pozbawiamy naszych śledczych dowodów koronnych - skwitował Dariusz Seliga (PiS), zastępca przewodniczącego komisji. - To było już trzecie spotkanie Komisji Obrony Narodowej w sprawie smoleńskiej z ministrem Millerem, które znowu niczego konkretnego do sprawy nie wniosło. Znowu nie usłyszeliśmy odpowiedzi na pytania zasadnicze, jedynie werbalne zapewnienia, że komisja jakieś dokumenty od Rosjan dostanie. Ale to tylko ustne deklaracje - ocenia Seliga. - Zastanawiam się, w jaki sposób komisja, której przewodniczy minister Miller, przygotuje opinię do raportu MAK, jeśli strona polska nie posiada istotnych dokumentów w tej sprawie. Musimy mieć dostęp do rzeczowych informacji w sprawach kluczowych, a tych nie posiadamy. Nie mamy czarnych skrzynek, wraku samolotu, danych lotniska. Wątpię, by wnioski zawarte w opinii opracowanej przez komisję były wnioskami rzetelnymi - stwierdza krótko Andrzej Ćwierz (PiS).
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-10-28

Autor: jc