Studia przez internet
Treść
Z prof. Piotrem Jaroszyńskim kierownikiem Katedry Filozofii Kultury KUL i wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler Przedstawiciele Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, wśród których był również Pan Profesor, oraz amerykańskiej Fundacji Zachodniej Cywilizacji podpisali 16 grudnia br. w Chicago porozumienie o wspólnym kształceniu na odległość. Co to oznacza dla toruńskiej uczelni? - Jest to otwarcie na świat, ponieważ dzięki współpracy z fundacją amerykańską nasi studenci - zarówno z kraju, jak i zza oceanu - będą mogli zdobyć wykształcenie i dyplom (na razie licencjat, ale później również magisterium), który ważny będzie w Polsce, w Europie i w Ameryce Północnej. Czym zajmuje się Fundacja Zachodniej Cywilizacji? - Fundacja ta istnieje od 9 lat, ma ok. 4 tysięcy studentów w 40 krajach, wykładają w niej profesorowie z renomowanych uczelni amerykańskich, takich jak St. John's University z Nowego Jorku czy Rockhurst University z Kansas City. Są oni zaangażowani, poza pracą na swoich uczelniach, w kształcenie uczniów i studentów w duchu katolickim w oparciu o tzw. Wielkie Księgi Cywilizacji Zachodniej, obejmujące dorobek grecki, rzymski i chrześcijański, który w tradycyjnych programach nauczania jest zminimalizowany lub wręcz pomijany. A przecież edukacja katolicka, jeśli ma stać na bardzo wysokim poziomie intelektualnym, musi uwzględniać prawdziwą klasykę kultury europejskiej. I w takim duchu Fundacja prowadzi swoje zajęcia z uczniami i studentami. Nauka na kierunku kulturoznawstwo na poziomie licencjackim ma się odbywać za pomocą internetu. Jak na co dzień będzie ona wyglądała? - 70 procent zajęć to kształcenie na odległość, czyli właśnie poprzez internet. Uczniowie i profesorowie o umówionej godzinie spotykają się w wirtualnej klasie, czyli logują się na znanych sobie stronach w bezpłatnym systemie Paltalk. Każdy z nich zna hasło dostępu, dzięki czemu nikt "z zewnątrz" do klasy nie wejdzie. Mały mikrofon umożliwia zabranie głosu. Na ekranie widać wszystkich obecnych, to ich imiona. Mieli wcześniej zapoznać się z "Rozmyślaniami" Marka Aureliusza. Profesor robi krótkie wprowadzenie i zadaje pytanie. I tu rzecz niezwykła. W czasie tradycyjnych zajęć zazwyczaj następuje cisza, która trwałaby w nieskończoność, gdyby prowadzący też milczał. Tu natomiast widać (na ekranie), jak po kolei zgłaszają się uczniowie. Profesor po kolei udziela im głosu, rozpoczyna się, czasami nawet gorąca, dyskusja. A ponieważ w danym czasie przez mikrofon mówić może tylko jedna osoba, to na uwagi pisemne jest dodatkowe miejsce na ekranie. Uwagi bywają poważne, a czasem dowcipne, panuje świetna atmosfera. Czy taki system nauczania sprawdza się w praktyce, zapewniając studentom wykształcenie na podobnym poziomie co studia stacjonarne? - Jest to poziom znacznie wyższy, dzięki czemu studenci "na dystans" łatwiej zdają egzaminy, które pozwalają im na kontynuowanie nauki w tradycyjnych szkołach. Poziom w zwykłych szkołach jest coraz niższy, a programy - lewicowo-liberalne. Stąd właśnie rodzice szukają alternatywnych metod nauczania dla swoich dzieci, zwłaszcza jeśli są katolikami i zależy im na tym, by dzieci odebrały dobre wykształcenie. W czasie lekcji internetowych mogą przebywać w pokoju ucznia i słuchać, co się dzieje, czyli kto i co mówi. W tradycyjnym systemie nauczania jest to niemożliwe. Raz w roku studenci i wykładowcy będą spotykać się w Polsce na zaliczeniu sesji egzaminacyjnej. Otrzymają wówczas możliwość poznania najpiękniejszych miast w Polsce. Czy chodzi tutaj głównie o zaciekawienie ojczystą ziemią młodych ludzi z Polonii? - Nasza oferta edukacyjna skierowana jest przede wszystkim do młodzieży polonijnej, która chciałaby poznać kulturę polską i europejską. Pobyt w Polsce stanie się wówczas nie tylko pobytem sentymentalnym (kraj przodków), ale właśnie edukacyjnym: zobaczyć i zrozumieć piękno i wspaniałość naszego bogactwa kulturowego. Lekcje prowadzone więc będą nie tylko w murach naszej uczelni, ale i "w terenie", czyli w Toruniu, Warszawie, Gdańsku czy w Częstochowie. Czy będą też spotkania poza Polską? - W niedalekiej przyszłości taka możliwość też się otworzy. Wówczas to wykładowcy polecą za ocean na wykłady i egzaminy. Współpraca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej z Fundacją Zachodniej Cywilizacji otwiera więc szerokie perspektywy dla młodzieży pragnącej pogłębienia swojej wiedzy. Czy według Pana Profesora umożliwi ona tym młodym ludziom pełny, integralny rozwój? - Dziś edukacja jest coraz bardziej nastawiona na zdobycie zawodu, a zapomina się o formacji człowieka, czyli o jego integralnym rozwoju. Nasze studia mają pomóc w zdobyciu takiej właśnie formacji, dzięki czemu człowiek, niezależnie od tego, jaki ostatecznie zawód wybierze, będzie reprezentował, jak to się dawniej mówiło, wysoką klasę. Studiujący będą mieli możliwość zapoznania się z kulturą grecką, rzymską, chrześcijańską i polską. Dlaczego wnikliwe poznawanie ich jest dziś szczególnie ważne? - Ten ciąg kulturowy odsłaniał przed człowiekiem tajemnice naszego człowieczeństwa, kim jesteśmy, skąd jesteśmy, po co żyjemy. Ale niestety, od czasów nowożytnych zaczęto promować inny nurt wykształcenia, który nakierowany był na opanowywanie świata przyrody. Przyczyniło się to do niezwykłego wprost rozwoju nauk szczegółowych (ścisłych), do rozkwitu techniki, ale kosztem wiedzy o człowieku jako osobie, co z kolei doprowadziło do dehumanizacji kultury, i to na niespotykaną dotąd skalę, łącznie z określaniem naszej cywilizacji mianem cywilizacji śmierci (Jan Paweł II). Trzeba odzyskać właściwe proporcje, a humanistyce przywrócić należne jej miejsce. Jakie będą koszty takiej edukacji? - Trudno mi dokładnie w tej chwili o tym mówić, ale z praktyki amerykańskiej wynika, że koszty są przynajmniej czterokrotnie niższe od studiów stacjonarnych. Jest to niebagatelna różnica, zważywszy na to, że studenci amerykańscy coraz częściej muszą brać kredyty w bankach i zadłużać się na całe życie. Ta oferta pozwala im na uniknięcie jakże groźnej pułapki. Powiedział Pan Profesor na antenie Radia Maryja, że takie studia to "nowe światło, nowy oddech, nowa nadzieja". Czy miał Pan na myśli to, iż obecny system nauczania w Polsce nie jest taki, jak powinien? - Obecny program edukacji w Polsce to wynik różnych przesileń ideologicznych, z których każdy coś po sobie zostawia. Wiele jest pozostałości komunistycznych, jest domieszka liberalizmu, postmodernizmu i nieco chrześcijaństwa. Liczy się też to, kto naucza, bo nauczyciel lub profesor ma tu dość dużo swobody, może zalecać takie a nie inne książki czy podręczniki, a i temat może ująć po swojemu. Jest tu właściwie większa swoboda, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać. Studenci nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Dyplom ma często większe znaczenie niż to, jaka naprawdę wiedza się za nim kryje. Czy takie studia nie są jednocześnie szansą na promocję polskiej kultury w świecie? - Amerykanie sami zasugerowali, że do kanonu naszego programu nauczania należy włączyć arcydzieła polskiej literatury. Wiele z nich jest tłumaczonych na angielski, jak choćby "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza, powieści Henryka Sienkiewicza czy poezje Zbigniewa Herberta. Mamy się czym pochwalić. A chodzi też o to, że młodzież polonijna, choć jest otwarta na polską kulturę, ma problemy z płynnym czytaniem, łatwiej wchodzi jej angielski. W takim razie przywrócimy jej polską literaturę po angielsku, a wtedy może spróbuje posmakować piękna języka swoich przodków. Do kogo głównie skierowana jest oferta tych studiów? Rozumiem, że muszą być to osoby znające język angielski? - Tak. Trzeba znać angielski, ale z uwagi na formę prowadzonych zajęć znajomość nie musi być jakaś nadzwyczajna, uczymy się ucząc. A czy wykłady w języku polskim także będą się tu odbywały? - Zobaczymy, bo gdy okaże się, że grupa studentów, która przyjedzie do Torunia, radzi sobie nieźle z językiem polskim, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby niektóre zajęcia odbyły się po polsku. Zasadniczo jednak, ponieważ profesorowie ze strony amerykańskiej nie znają polskiego, zajęcia będą prowadzone po angielsku. Kiedy rozpoczną się zapisy na te studia? - Po pierwszym stycznia 2008 r. na stronach internetowych Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej powinny znaleźć się informacje na temat tej nowej formy studiowania. Rok szkolny rozpocznie się 1 września. Studiowanie przez internet to raczej pionierski projekt w Polsce, w którym uczestniczy Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej... - Nie jest to pierwszy projekt, bo wiele uczelni prowadzi studia na odległość. Ale studia o takim profilu i w oparciu o taką kadrę to na pewno ewenement. "Chcemy połączyć nasze wysiłki z wiarą Polaków. Polska wiara jest najsilniejsza w świecie, mimo ataków" - powiedział prezes Fundacji Zachodniej Cywilizacji Patrick Carmack, podpisując umowę z WSKSiM. Czy właśnie dlatego Amerykanie podjęli współpracę z toruńską placówką, że w tej szkole w sposób szczególny przeplata się wiara z wiedzą? - Oczywiście, oni są bardzo wyczuleni na sprawy katolicyzmu, bo zdają sobie sprawę, z jak wielu stron płyną zagrożenia, również od wewnątrz, gdyż wiele szkół, które nosi miano katolickich, jest opanowanych lub opanowywanych przez lewicę bądź liberałów. W naszej szkole natomiast dostrzegają bardzo jasno określony kierunek, i to im się podoba. Nam też, że oni to widzą. Ta współpraca musi przynieść dobre, zdrowe owoce. "Nasz Dziennik" 2007-12-24
Autor: wa