Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Susza w grudniu

Treść

Susza w grudniu? To, niestety, nie jest żart. Brak opadów i niespotykanie niski poziom rzek sprawiają, że nie ma wody. Dotyczy to zwłaszcza podgórskich miejscowości, gdzie wysychają studnie. Susza jest także na polach. Wielkość przyszłorocznych zbiorów będzie zależała od zimy, czy dostarczy dużo wody do gleb i jak przezimują oziminy. Jeżeli nic się nie zmieni, ceny zbóż w przyszłym roku znów mogą poszybować w górę.

Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, który prowadzi pomiary od 1871 r., tak niskich opadów nigdy jeszcze nie zanotował. Alarmująca sytuacja jest w Beskidach i na Podhalu, ale wody brakuje praktycznie w całym kraju, zwłaszcza na piaszczystych terenach. Anomalie pogodowe: deszczowe lato, bezdeszczowa jesień i suchy początek zimy nie wróżą dobrze na przyszłość. Na Podkarpaciu, podobnie jak w większości regionów kraju, dużych opadów nie było od sierpnia. Wysychają przydomowe studnie. Najgorsza sytuacja jest na wsiach, gdzie nie ma sieci wodociągowej. Wodę oszczędzają m.in. w podkrośnieńskich miejscowościach: w Korczynie, Odrzykoniu czy Komborni. Może jej zabraknąć nie tylko dla ludzi, ale także dla zwierząt hodowlanych. Jeżeli ziemię skuje mróz, to woda pojawi się w studniach dopiero na wiosnę. O plony martwią się rolnicy i działkowcy. Niektóre gatunki zbóż nie powschodziły. Sucha, twarda, zbrylona gleba sprawia, że nie można orać. Susza już teraz wpływa na uprawy, co niedługo może się odbić na cenach żywności. Najgorzej jest na piaszczystych glebach północno-zachodniej części Podkarpacia. Zdaniem Tomasza Noworóla z Podkarpackiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Boguchwale, z powodu suszy wielu rolników miało problemy z jesiennymi zasiewami zbóż. - Jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, ceny zbóż w przyszłym roku poszybują w górę. Wszystko będzie zależało od zimy, czy dostarczy dużo wody do gleby i jak przezimują oziminy - ocenia ekspert. Niewykluczone, że trzeba będzie zaorać część plantacji rzepaku. Sucho jest także w lasach, co grozi pożarami. Niski poziom wód utrudnia dostęp do wodopojów leśnej zwierzynie. Brak opadów na dłuższą metę może grozić suszą hydrologiczną, którą ostatni raz na Podkarpaciu zanotowano w 1992 roku. Jak dotąd nie ma zagrożenia dla ujęć wody pitnej. - Ujęcie na rzece San piętrzone jazem nie stwarza problemów. Również jakość wody jest dobra, a można powiedzieć, że nawet lepsza, bo z uwagi na brak deszczu woda, która nie nabiera po drodze zanieczyszczeń z gleby, jest mniej mętna - mówi Mariusz Tkacz, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Przemyślu. Podobna sytuacja jest w Rzeszowie, gdzie dzienne zapotrzebowanie - 40 tys. m sześc. na dobę - jest realizowane i jeszcze nie ma zagrożenia ujęcia wody dla miasta.
Niski poziom wody jest także na Wisłoku, Wisłoce i ich dopływach. Inne rzeki oraz największe w regionie zbiorniki retencyjne Solina i Besko mają stany najniższe od lat. Na Solinie z wody wyłoniła się niewidoczna na co dzień tzw. wyspa okresowa, która pojawia się tylko podczas suszy bądź kontrolowanych zrzutów wody ze zbiornika. Jednak, jak podkreśla Józef Folcik, dyrektor PGE Energia Odnawialna SA Oddział ZEW Solina-Myczkowce, nie ma zagrożenia dla pracy elektrowni. Z kolei ekolodzy obawiają się, że brak opadów i niski poziom wód może mieć groźne konsekwencje w przypadku wystąpienia mrozów. Grubość pokrywy lodowej może doprowadzić do zamierania organizmów żywych. Jak powiedział nam Wawrzyniec Kruszewski, dyżurny hydrolog w IMiGW w Krakowie, sytuacja hydrologiczna na rzekach mimo ostatnich nieznacznych opadów jest w zasadzie bez zmian. - Niewielkie wzrosty do strefy stanów średnich zanotowano na rzekach Nida i Czarna Staszowska w woj. świętokrzyskim i na Wieprzu w woj. lubelskim. Natomiast w województwach małopolskim czy śląskim rzeki są nadal w strefie stanów niskich. Wiele wodowskazów podaje, że stany są nawet poniżej tzw. wartości średnich niskich wielolecia i najniższej niskiej wody z wielolecia - informuje Wawrzyniec Kruszewski. Brak opadów sprawia, że obecnie stan wód gruntowych jest jedynym źródłem zasilania rzek, zatem i wody w rzekach stale ubywa. Brak opadów wpływa ponadto na wysychanie studni. W ciągu najbliższych dni przewidywane są opady od 5 do 10 mm, co nie wystarczy, by sytuacja uległa poprawie. Jednak, jak informuje IMiGW w Krakowie, w tym czasie sytuacja przynajmniej nie powinna się pogorszyć. Niski stan wód jest zauważalny także w miastach. Na wodowskazach na Wiśle w Warszawie średni stan wody waha się w granicach 90 centymetrów. Tak niskiego poziomu nie notowano tu od kilkudziesięciu lat. Unieruchomione są barki, problem z poruszaniem mają nawet motorówki. Susza komplikuje także prace budowlane, bo uniemożliwia murowanie. W dłuższej perspektywie brak wody może być jeszcze bardziej odczuwalny. Jest prawdopodobne, że wody zabraknie do celów użytkowych.

Mariusz Kamieniecki

Nasz Dziennik Wtorek, 13 grudnia 2011, Nr 289 (4220)

Autor: au