Szkoda, że tak późno
Treść
- Zbadanie wraku po prawie osiemnastu miesiącach nie ma sensu śledczego, ma tylko sens propagandowy. Państwo nie zdało egzaminu - mówił na konferencji prasowej prezes PiS. Jarosław Kaczyński odniósł się w ten sposób do wyjazdu polskich prokuratorów i biegłych do Smoleńska w celu zbadania wraku rządowego tupolewa.
Jak ocenił prezes Prawa i Sprawiedliwości, w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej obecny rząd nie zdał egzaminu. Jego zdaniem, ten stan rzeczy może zmienić tylko wymiana władzy. - Obecna władza - podkreślał Kaczyński - nie chce czy też nie umie sprawy wyjaśnić. Państwo nie zdało egzaminu, a zabiegi są czysto propagandowe. Kto chce, żeby katastrofa została wyjaśniona, musi poprzeć PiS w wyborach - przekonywał. Według niego, w kwestii smoleńskiej rząd Donalda Tuska "wywiesił białą flagę". - Wiem, że są w Polsce tacy, którzy by chcieli, żebyśmy przestali mówić o Smoleńsku, bo się czegoś najwyraźniej bardzo obawiają - podkreślał. Kaczyński odniósł się też do komentarza Tuska w sprawie organizowanej przez PiS wczorajszej konferencji na temat katastrofy. Premier miał powiedzieć, że wiedział, iż Kaczyński "nie wytrzyma". - Nie jestem specjalistą od tych emocji. W sprawie smoleńskiej mam naprawdę czyste sumienie. Być może ci, którzy nie mają czystego sumienia, mają jakąś nagłą, gwałtowną potrzebę nieustannego wracania do tej kwestii w sensie politycznym - oświadczył wczoraj rano Tusk w Warszawie tuż przed wyruszeniem w kolejną podróż "tuskobusem" po kraju.
- Bierze mnie obrzydzenie, kiedy widzę polityków, którzy naprawdę uważają, że na tragedii narodowej, bo to nie jest wyłącznie tragedia rodzinna niektórych polityków PiS, tam swoich bliskich stracili wszyscy bez wyjątku, niezależnie od ideologii, tylko nie wszyscy uznali, że z tego będą robili własną kampanię wyborczą, własny plakat wyborczy czy ulotkę. Kiedy widzę tę zapiekłość smoleńską, która ma być orężem politycznym w kampanii, to powiem szczerze i brutalnie - dostaję mdłości - komentował słowa Kaczyńskiego premier Donald Tusk.
- Nie musiałem niczego wytrzymywać ani nie wytrzymywać. Nigdy nie zapowiadaliśmy, że nie będziemy mówili o Smoleńsku. Przez cały czas podtrzymujemy swoje stanowisko. Jeżeli mówię o tym dzisiaj, to dlatego, że mamy do czynienia z takim propagandowym zabiegiem, jakim jest wyjazd prokuratorów do Smoleńska - ripostował prezes PiS. W jego ocenie, wrak powinien zostać jak najszybciej sprowadzony do Polski, poddany rekonstrukcji i badaniom. Argumentację tę podtrzymywał obecny na konferencji wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski. - Jest rzeczą niezwykle przykrą, że jesteśmy dziś w tym samym miejscu, w którym byliśmy tuż po katastrofie. Nic nie wiemy, bo nikt nigdy nie był w stanie do końca przebadać całego samolotu - ocenił. Do prokuratury wojskowej prowadzącej śledztwo smoleńskie z wnioskiem o sprowadzenie wraku zwrócili się pełnomocnicy rodzin ofiar smoleńskich. Odpowiedzi dotąd nie otrzymali. - Być może dlatego, że prokuratura sama zwróciła się z takim wnioskiem do śledczych Federacji Rosyjskiej - tłumaczy Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego. O wrak śledczy upomnieli się w pierwszym wniosku o pomoc prawną do Rosji z 10 kwietnia 2010 r., ale strona rosyjska odpowiadała, że także potrzebuje wraku jako dowodu w swoim śledztwie.
Kaczyński dopytywany, dlaczego na konferencji nie było Antoniego Macierewicza, szefa parlamentarnego zespołu smoleńskiego, odparł krótko, że jego obecność będzie wskazana podczas publikacji raportu, przygotowywanego przez zespół. Prezes PiS zadeklarował jednocześnie, że prezentacji nie będzie w trakcie kampanii wyborczej. - Publikacja raportu będzie zależała od zakończenia prac badawczych naszych ekspertów w USA. To, jak one są skomplikowane i ważne, można było zobaczyć, kiedy eksperci udowadniali, że samolot nie mógł roztrzaskać się o ziemię na skutek złamania skrzydła, co było podstawową tezą raportu MAK i raportu komisji Millera - mówi Macierewicz w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Weto dla ustawy
Kaczyński powtórzył wczoraj apel do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zawetowanie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Argumentował, że ustawa ta ogranicza prawa obywateli. - Dzisiaj PO występuje przeciw obywatelom, ogranicza prawa obywateli. Prezydent może to zmienić. Podobno ostatnio dba o to, aby być czynnikiem samodzielnym. Polacy powinni mieć dostęp do informacji, w szczególności gdy chodzi o informacje, które dotyczyć będą takich spraw, jak prywatyzacja Orlenu czy też inne prywatyzacje - mówił Kaczyński. Prezydent zapowiedział, że rozważa podpisanie ustawy o dostępie do informacji publicznej, a następnie skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego w tzw. trybie kontroli następczej.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2011-09-22
Autor: au